NIEWDZIĘCZNA

polregion.pl 2 dni temu

Kasia, chcemy jeść! Dość już leżeć! rozległ się nad uchem niezadowolony głos męża.

Głowa pękała, gardło bolało okropnie, nos zatkany! Próbowała wstać ciało jak z waty. Nic dziwnego, iż się rozchorowała.

Cały tydzień panował upał, a wczoraj wieczorem zaczął padać deszcz ze śniegiem. Wiosna Taksówki nie dało się złapać, co w taką pogodę nie było zaskoczeniem. Musiała wracać z pracy autobusem. 30 minut czekała na zatłoczony pojazd. Ledwo wcisnęła się do środka, i tak miała szczęście. Potem jeszcze kawał drogi pieszo od przystanku.

A przecież prosiła męża, żeby ją podwiózł.

Kasieńko, byliśmy z Bartkiem u mamy. Będziemy późno poinformował ją Wojtek.

Jak zwykle

W efekcie Kasia wróciła do domu późno, przemoczona i zmarznięta.

Spojrzała na zegarek 8 rano. Sobota.

Wojtuś, przynieś termometr, proszę! poprosiła.

Co? Rozchorowałaś się? zdziwił się Wojtek. A co ze śniadaniem?

Zróbcie sami? poprosiła.

Jak to sami? nie zrozumiał. A Bartek?

Chłopak ma już 10 lat! I ty jesteś dorosłym facetem. Zróbcie jajecznicę? Niech syn ci pomoże. Uczyłam go gotować, nie jest już mały.

Uczyłaś go gotować? wykrzyknął Wojtek.

No. I co w tym złego? Całe dni spędza w telefonie. Nic nie chce robić. wzruszyła ramionami Kasia.

Oszalałaś? Toż to chłopak! Facet nie ma obowiązku gotować ani się tego uczyć! To wasze, babskie sprawy! wściekł się. Dobrze, dobra! Jedziemy do rodziców, skoro nie masz dla nas czasu. Wrócimy jutro wieczorem.

I mężczyźni, gwałtownie się spakowawszy, odjechali do rodziców Wojtka.

Kasia z trudem wstała, znalazła termometr, zagotowała wodę na herbatę i zamyśliła się

*”Kiedy to się stało? Kiedy przegapiła moment, w którym mąż mógł spokojnie przygotować posiłek nie tylko sobie, ale i jej, kiedy podczas choroby mogli się sobą zaopiekować? Kiedy to się zmieniło? Dlaczego nagle wszystkie domowe obowiązki stały się wyłącznie jej sprawą?”*

Termometr zapikiał 39,2.

Młoda kobieta wzięła leki i położyła się z powrotem spać.

Niedługo później obudził ją telefon. Dzwoniła mama:

Kasieńko, czemu nie odbierasz? Przywykłam, iż rano dzwonisz już się martwiłam mówiła zaniepokojona Wiesława.

Mamo, trochę źle się czuję. Wzięłam leki i zasnęłam. ochrypłym głosem odpowiedziała Kasia.

Trochę! A Wojtek gdzie? Z Bartkiem znowu u swojej mamusi? burknęła matka.

Wyjechali. Żeby się nie zarazić. obojętnie odparła córka.

I ty w to wierzysz? Żeby nie zarazić się Powiedz lepiej, żeby się nie przepracować, bo nagle trzeba będzie samemu zmyć naczynia! wściekała się.

No, mamo! Kasia chciała zaprotestować, ale nie dała jej dojść do słowa. I tak wszystko rozumiała.

Nie „mamo”! Mam prawo się złościć. Wydawałam cię za mąż, a nie w niewolę! Mierzyłaś temperaturę?

Tak. Wysoka była rano. Teraz trochę lepiej, chyba. Tylko sił brak. poskarżyła się.

Leż! Zaraz tata cię zabierze. Musisz wrócić do zdrowia! Nie wypada chorować samotnie. Czekaj. i Wiesława rozłączyła się.

Kasia cicho wstała, umyła się, spakowała potrzebne rzeczy, laptop i była gotowa na przyjazd ojca.

Oj! ojciec złapał się za serce, gdy zobaczył córkę.

Co, tato? Co się stało? przestraszyła się.

A! To ty! mężczyzna spokojnie zabrał jej torbę. Myślałem, iż śmierć przyszła! Blada jak ściana!

Tato! Po co mnie tak straszysz? uśmiechnęła się. Jedziemy?

Jedziemy. Trzymaj się mnie. Bo cię wiatr zdmuchnie, będę szukał! delikatnie pomógł jej wsiąść do samochodu. Chuda, zmęczona jakaś. Nie, córko, mama ma rację, wyglądasz, jakby cię w niewolę sprzedali. Wybacz, ale nie wyglądasz najlepiej.

Młoda kobieta nie protestowała. Była zbyt zmęczona.

U rodziców było dobrze, ciepło, smacznie i spokojnie. Wiesława wzięła się za córkę na poważnie i już wieczorem Kasia poczuła się trochę lepiej.

Zadzwoniła do Wojtka, żeby powiedzieć, iż nie będzie w domu, ale usłyszała tylko leniwe:

No i co mi chcesz powiedzieć? Leków ci nie przywiozę. Wypiłem z tatą piwko. A co? Sobota! Oglądamy mecz. Aha, mama chciała z tobą pogadać. i Wojtek przekazał słuchawkę teściowej.

Kasia! Jesteś kobietą! Nie wolno ci się rozleniwiać i zostawiać mężczyzn głodnymi! Co jest ważne w rodzinie? Zwłaszcza dla faceta? Żeby był najedzony, w cieple i żeby mu się nie przeszkadzało! A ty? Zachorowała Wzięła tabletkę i tyle! jadowicie pouczała ją Barbara.

Mama, która przechodziła obok, usłyszała to i wyrwała telefon córce:

Kochana moja świekro! Facet co? Kaleka? Chory? A jaki ma być, żeby w cieple, najedzony i żeby go nie ruszać? oburzyła się Wiesława.

Jak to kaleka? Rodzinny! Zresztą faceci wszyscy tacy. teściowa wyraźnie nie spodziewała się usłyszeć świekry. Witek, a ty tam jak?

Jak jak? o kant da! Córkę na nogi stawiam. Prawdziwy facet nie potrafi zadbać o żonę! choćby leków kupić nie może piwko wypił No proszę! Żona chora, a on się cieszy. świekry nigdy się nie lubiły. Choć teściowa trochę bała się Wiesławy.

Co za bzdury. Chłopcy wyjechali, żeby Kasi nie przeszkadzać. prychnęła Barbara. Jakaś księżniczka się znalazła! Leki, opieka! Zdrowa dziewczyna, tylko leniwa. Zapomniała o swoich mężczyznach! A to przecież rodzina! No nic! Ja się o nich zatroszczę! A wasza córka kukułka!

Wiesława milcząco patrzyła na wyłączoną słuchawkę.

Córko, a tobie to potrzebne? Jesteś jeszcze młoda

Idź do oryginalnego materiału