NIEUMIEJĘ KOCHAĆ

newsempire24.com 1 dzień temu

„NOGDAŁAM POKOCHAĆ”

„Dziewczyny, przyznajcie się, która z was to Lila?” – dziewczyna patrzyła na nas z przyjaciółką z przebiegłym uśmiechem.

„Ja jestem Lila. A co?” – odparłam, zdezorientowana.

„Masz list. Od Waldka” – nieznajoma wyciągnęła z kieszeni fartucha pogniecioną kopertę i podała mi ją.

„Od Waldka? A gdzie on jest?” – zdziwiłam się.

„Przenieśli go do internatu dla dorosłych. Czekał na ciebie, Lila, jak na mannę z nieba. Wypatrzył oczy. A ten list dał mi przeczytać, żebym sprawdziła błędy. Nie chciał wyjść na głupka przed tobą. No, muszę lecieć. Zaraz obiad. Pracuję tu jako wychowawczyni” – westchnęła z wyrzutem i gwałtownie odeszła.

…Pewnego razu, podczas wakacyjnych spacerów, przypadkiem trafiłyśmy z przyjaciółką na teren obcego ośrodka. Miałyśmy po szesnaście lat, lato było upalne, a nam marzyły się przygody.

Usiadłyśmy z Kasią na wygodnej ławce. Gadamy, śmiejemy się. Nie zauważyłyśmy, gdy podeszli do nas dwóch chłopaków.

„Hej, dziewczyny! Nudzicie się? Poznajmy się?” – jeden wyciągnął do mnie rękę. „Władek”.

„Lila. A to moja przyjaciółka Kasia. A cichego kolegę jak nazywać?”

„Leszek” – cicho odparł drugi.

Chłopcy wydali nam się staroświeccy i zbyt poważni. Władek pouczył nas surowo:

„Dziewczyny, po co tak krótkie spódnice? A u Kasi dekolt aż tak odsłonięty?”

„Hm… Chłopcy, nie zaglądajcie tam, gdzie nie trzeba. Bo oczy wam się rozbiegną” – zaśmiałyśmy się z Kasią.

„Nie da się nie patrzeć. Jesteśmy mężczyznami. A może jeszcze palicie?” – dopytywał się „przyzwoity” Władek.

„Oczywiście, iż palimy. Ale nie zaciągamy się” – żartowałyśmy.

Dopiero wtedy zauważyłyśmy, iż coś jest nie tak z ich nogami. Władek ledwo się poruszał, a Leszek mocno kulał.

„Leczycie się tu?” – zapytałam.

„Tak. Ja miałem wypadek na motorze. Leszek źle skoczył ze skały do wody” – wyrecytował Władek. „Wkrótce nas wypiszą”.

Oczywiście uwierzyłyśmy w tę „legendę”. Nie wiedziałyśmy wtedy, iż Władek i Leszek byli niepełnosprawni od dzieciństwa. Skazani na życie w internacie. Dla nich my byłyśmy oddechem wolności.

Żyli i uczyli się w zamkniętym ośrodku. Każdy z nich miał swoją wymyśloną historię – o rzekomym wypadku, upadku, bójce…

Władek i Leszek okazali się inteligentni, oczytani, dojrzali jak na swój wiek.

Zaczęłyśmy ich odwiedzać co tydzień. Po pierwsze, było nam ich szkoda, chciałyśmy ich rozweselić. Po drugie, mieliśmy się od nich czego uczyć.

Nasze spotkania weszły w nawyk.

Władek przynosił mi kwiaty z pobliskiego klombu, Leszek zaś – origami, które sam składał, i nieśmiało wręczał Kasi.

Potem siadaliśmy we czwórkę na ławce: Władek przy mnie, Leszek odwracał się do nas plecami i skupiał tylko na Kasi. Przyjaciółka się rumieniła, ale widać było, iż podoba jej się towarzystwo nieśmiałego Leszka. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.

Minęło ciepłe lato.

Nadeszła deszczowa jesień. Wakacje się skończyły, a przed nami i Kasią był ostatni rok w liceum. Zupełnie zapomniałyśmy o Władku i Leszku.

…Po maturze, ostatnim dzwonku i balu znów trafiłyśmy do internatu. Postanowiłyśmy odwiedzić chłopaków. Czekałyśmy na „naszej” ławce, ale nikt nie przyszedł.

I wtedy wybiegła ta dziewczyna z listem. Otworzyłam kopertę:

„Ukochana Lilu! Jesteś moim kwiatem! Gwiazdą nieosiągalną! Pewnie nie zauważyłaś, iż zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Nasze spotkania były dla mnie życiem. Pół roku patrzę w okno, czekając na ciebie. Zapomniałaś. Szkoda! Nasze drogi się rozeszły. Ale dziękuję ci, iż poznałem prawdziwą miłość. Pamiętam twój aksamitny głos, uśmiech, delikatne dłonie. Jak mi bez ciebie źle, Lilu! Chciałbym cię zobaczyć choć raz jeszcze! ale już nie mogę…

Skończyliśmy z Leszkiem po osiemnaście lat. Wiosną przeniosą nas do innego ośrodka. Pewnie się nie zobaczymy. Rozdarte serce! Może kiedyś wyzdrowieję z miłości do ciebie.

Żegnaj, najdroższa!”

Podpis: „Na zawsze twój Władysław”.

W kopercie był zasuszony kwiat.

Zrobiło mi się wstyd. Serce ścisnęło się z bezsilności. Przyszło mi na myśl: „Jesteśmy odpowiedzialni za tych, których oswoiliśmy”.

Nie wiedziałam, co czuł Władek. Ale nie mogłam odwzajemnić jego uczuć. To była tylko sympatia, ciekawość – nic więcej. Trochę z nim flirtowałam, drażniłam go. Podsycałam ogień. Nie sądziłam, iż zaiskrzy aż tak.

…Minęło wiele lat. List pożółkł, kwiat się rozsypał. Ale pamiętam nasze spotkania, śmiech, żarty Waldka.

…Jest ciąg dalszy. Kasia związała się z Leszkiem, którego rodzice odrzucili z powodu „inności” – miał jedną nogę krótszą. Skończyła pedagogikę, pracuje w internacie. Leszek to jej mąż. Mają dwóch dorosłych synów.

Władek, jak mówił Leszek, żył samotnie. Gdy miał około czterdziestki, przyjechała po niego matka. Zabrała go do wsi. Potem ślad po nim zaginął…

Idź do oryginalnego materiału