Zjawisko overbookingu jest już Polakom całkiem dobrze znane. Najczęściej spotykamy się z nim, lecąc tanimi liniami lotniczymi. Wiele osób nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, iż hotele także mają overbooking. Przekonał się o tym pan Mariusz, który w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" opowiedział o swoich wakacjach na włoskiej Sycylii.
Miało być all inclusive we Włoszech. Na posiłki i atrakcje przychodził z innego hotelu
Jak opowiedział turysta, wraz z bratem przyleciał do Katanii (miasto na wschodzie Sycylii w pobliżu wulkanu Etna). Wycieczkę mieli zarezerwowaną z biurem podróży, więc nie sądzili, iż coś może tam pójść nie tak. Wszystko było idealnie do momentu wejścia do hotelu. Tam usłyszeli, iż nie ma dla nich miejsca.
Jak przyznał pan Mariusz, najpierw ich to rozbawiło, jednak gwałtownie uczucie to zmieniło się w irytację i złość. Ostatecznie zakwaterowano ich bowiem w hotelu naprzeciwko, który miał znacznie niższy standard. I nie był też w pierwszej linii brzegowej, więc o widoku na morze mogli zapomnieć.
– Założyli nam opaski, dzięki którym mogliśmy korzystać ze wszystkiego w hotelu, za który zapłaciliśmy. Na posiłki też tam chodziliśmy – wyjaśnił mieszkaniec Łodzi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Do zarezerwowanego hotelu we Włoszech nie wrócili
Dodatkowo w momencie zameldowania obaj panowie zostali poinformowani, iż kiedy zwolni się pokój w zarezerwowanym przez nich hotelu, od razu zostaną tam przeniesieni. Do końca urlopu nie było jednak wolnego miejsca.
Jak dodał pan Mariusz, przez połowę 6-dniowego wyjazdu mężczyźni żyli kwestią pokoju. Zaczęli kontaktować się z biurem podróży w celu uzyskania rekompensaty. Touroperator w ramach zadośćuczynienia zasponsorował im dwie wycieczki – do Noto i Syrakuzy. O więcej mężczyźni nie chcieli już walczyć.
Niestety, ale problemów z wakacjami z biurami podróży bywa wiele. Polacy musieli ostatnio spędzać godziny na lotniskach w Heraklionie czy Sharm el Sheikh czekając na powrót do Polski. Problemem były także wyloty z Polski do tego egipskiego kurortu. Jednak zaletą biur podróży jest to, iż podróżni mogą domagać się od nich zwrotu kosztów i zadośćuczynienia. choćby na drodze sądowej. W przypadku wakacji na własną rękę w zasadzie takiej opcji nie ma.