Nieudana operacja

newsempire24.com 5 dni temu

**Nieudana operacja**

Jakub nie wyszedł z samochodu, tylko zwyczajnie się z niego wywalił. Miał za sobą tylko trzy zwykłe operacje, a czuł się, jakby całą zmianę dźwigał worki z cementem. Plecy bolały, głowa huczała, a w oczach paliło się jak w piekarniku.

W domu rzucił się na kanapę, nie zdejmując choćby butów, zamknął oczy i momentalnie zapadł w sen. Obudził go dzwoniący telefon, a jego wesoła melodia wwiercała się w mózg jak wiertło. Szyja zdrętwiała od niewygodnej pozycji, a on sam nie miał siły się podnieść. *”Cholera. Chyba się rozchorowałem”* – pomyślał Jakub, mozolnie otwierając powieki.

Telefon milkł na chwilę, po czym znów wybuchał irytującą melodią. *”Od dawna powinienem był ją zmienić.”* Niechętnie wyciągnął komórkę z kieszeni kurtki.

– Tak? – wychrypiał, przecierając gardło. – Tak – powtórzył już wyraźniej.

– Kuba, jestem na lotnisku. Samolot za godzinę. Mój ojciec w szpitalu, zawał. Bądź ziomkiem, zastąp mnie, co? Nie mam kogo innego prosić – usłyszał w słuchawce głos kolegi i przyjaciela, Darka Nowaka.

– Ja… nie czuję się dobrze. Rozchorowałem się. Dzwoń do Wojtka.

– Daj spokój. Wypij kawę, łyknij przeciwzapalne. Wojtek ma żonę, sam wiesz, nadgodziny dla niej to jak zdrada. Marek pozostało zielony. Pawła dwie zmiany z rzędu nie wytrzymają, za stary. Lecę tam i z powrotem. Wrócę pojutrze. Wyciągniesz mnie z tego? Odtrampolinuję ci się.

*”Czyli umieraj, ale przyjaciela ratuj. Akurat teraz”* – pomyślał Jakub.

– No dobra – westchnął ciężko.

– Co powiedziałeś? – doprecyzował Darek.

– Mówię, iż zastąpię. Szczęśliwej podróży.

– Jesteś prawdziwym przyjacielem! Ja ci… – szczebiotał już radośnie Darek, ale Jakub nie słuchał dalej, odłożył słuchawkę.

Do nocnej zmiany miał jeszcze trochę czasu. Wziął prysznic, ogolił się, wypił mocnej kawy. Trochę mu ulżyło. Nie chciało mu się wracać do szpitala, z którego wyszedł zaledwie kilka godzin wcześniej. *”Dam radę. Może będzie spokojnie”* – pomyślał, ubierając się.

Przez kilka godzin na oddziale panowała cisza. Niewyobrażalna senność ciążyła mu na powiekach, a głowa opadała ku blatu stołu. Potrząsnął nią, próbując się otrząsnąć. Kolejna kawa pomogła, ale tylko na chwilę.

– Jakub Michałowicz – usłyszał głos z oddali. Ktoś potrząsał jego ramieniem.

W końcu jednak zasnął. Podniósł głowę znad stołu. Przed nim stała pielęgniarka Agnieszka.

– Jakub Michałowicz, przywieźli ch– Jakub Michałowicz, przywieźli chłopca – powiedziała z niepokojem w głosie, a on wstał, wiedząc, iż znów musi stanąć do walki, choć serce miał ciężkie od winy i zmęczenia.

Idź do oryginalnego materiału