Wspomnienie o ostrym zakręcie
Halina nigdy nie żyła sama. Najpierw mieszkała z rodzicami, potem wyszła za mąż, a po dwóch latach urodziła córeczkę Zofię. choćby gdy mąż odszedł, przez jakiś czas żyły we dwie. A teraz została zupełnie sama. Włóczyła się po pustym mieszkaniu, nie wiedząc, po co żyć i dla kogo. Życie rozpadło się na kawałki, a przed nią majaczyła samotna starość i zapomnienie.
Nie rozumiała, co poszło nie tak. Z mężem nigdy nie kłócili się poważnie – drobiazgi, nic więcej. Nie narzucała mu swojej woli, pozwalała spotykać się z kolegami, dbała o czystość i porządek. W lodówce zawsze stał garnek z zupą, a na kuchence czekała kolacja.
Halina zachowała smukłą sylwetkę choćby po porodzie. Nigdy nie miała bujnych kształtów. W ciąży biust się powiększył, ku uciesze męża, ale po zakończeniu karmienia wrócił do pierwotnego rozmiaru. Ale przecież nie dlatego się rozwodzą. Wszyscy mówili, iż z Wojciechem świetnie do siebie pasują.
Oczywiście, Halina nie była ślepa. Zauważyła, iż mąż w ostatnich miesiącach się zmienił. Nie spóźniał się, ale zaczął bardziej dbać o siebie – starannie dobierał krawaty do koszul, zrobił modną fryzurę.
— Dlaczego nie nosisz sukienek? — zapytał pewnego dnia.
— Przecież noszę, na święta — odparła zaskoczona Halina. Nigdy wcześniej nie interesowało go, w czym chodzi.
— Jakaś dziś blada. Źle się czujesz?
— Zawsze taka jestem. Czemu się czepiasz? — odparła, unosząc głos.
Pewnego dnia jednak nałożyła makijaż, zaróżowiła policzki i tak poszła do pracy.
— Zmyj to, nie pasuje ci — rzucił mąż, gdy wieczorem wrócił do domu.
— A w pracy przez cały dzień chwalili — odparła urażona, ale posłusznie umyła twarz.
— Myślałam, iż będziesz teraz przychodzić do pracy codziennie taka piękna — powiedziała koleżanka następnego dnia, widząc Halinę bez makijażu.
— Mężowi się nie spodobało.
— Pewnie zrozumiał, iż jeżeli będziesz tak wyglądać codziennie, oszaleje z zazdrości — zaśmiała się koleżanka. Halina nie odpowiedziała.
Pewnego dnia zadzwoniła przyjaciółka, Beata, i umówiły się na kawę po pracy. Beata była piękna i pełna życia, ale to nie przeszkadzało im przyjaźnić się od szkolnych lat.
— Jak ty to robisz, iż bez diet utrzymujesz figurę? A ja muszę się ograniczać, bo inaczej rozrosnę się jak bochen chleba — westchnęła Beata.
— Nie udawaj skromnej. Faceci kręcą się za tobą jak w transie — zaśmiała się Halina.
— Na ciebie też by patrzyli, gdybyś im dała choć cień szansy. Masz piękne nogi, szkoda chować je pod spodniami. Sukienka ołówkowa do kolan byłaby idealna. PowinnHalina uśmiechnęła się w duchu, patrząc, jak Wojciech wychodzi przez drzwi, a w jej sercu pojawiła się ulga, iż wreszcie sama może zacząć wszystko od nowa.