Niespodzianka, której się nie spodziewasz

newsempire24.com 20 godzin temu

— Mamo, tylko nie mów, iż zapomniałaś! — pisnęła Kinga, wpadając do przedpokoju i zrzucając z ramion markową torebkę. — No mamo! Przecież uprzedzałam cię już miesiąc temu!

Halina Szymańska powoli odwróciła się od lustra, gdzie poprawiała siwe włosy. Ręce lekko jej drżały, ale wzrok pozostał spokojny.

— O czym ty, Kinguś? — cicho zapytała.

— Jak to o czym?! — Kinga cisnęła torebkę na kanapę. — O urodzinach Krzysia! Jutro ma piętnaste urodziny! A ty co, znów bujasz w obłokach?

— Nie, pamiętam… — Halina usiadła w fotelu, splatając dłonie na kolanach. — Tylko myślałam, iż może nie trzeba tak głośno…

— Nie trzeba?! — Kinga zastygła na środku pokoju, wpatrując się w matkę. — To mój syn! Twój wnuk! Piętnaście lat! A ty mówisz, iż nie trzeba?

Halina westchnęła. Wiedziała, co teraz nastąpi. Jak zawsze, gdy Kinga przyjeżdżała do niej z wnukiem na weekend. Córka od zawsze była taka — impulsywna, wymagająca. A teraz, po rozwodzie, stała się jeszcze gorsza.

— Kinga, uspokój się. Wszystko pamiętam. I prezent kupiłam, i tort zamówiłam w cukierni — powiedziała zmęczonym głosem. — Tylko myślę, iż może nie chce wielkiego świętowania? Stał się taki cichy…

— Cichy? — prychnęła Kinga. — On jest nastolatkiem! Wszyscy nastolatkowie są cisi przy dorosłych. Ale to nie znaczy, iż nie trzeba świętować. Wręcz przeciwnie, trzeba pokazać, iż go kochamy!

Z korytarza dobiegł skrzyp podłogi. W drzwiach stanął Krzyś — wysoki, szczupły, z niesfornymi ciemnymi włosami i poważnymi oczami, które odziedziczył po ojcu.

— Cześć, babciu — mruknął, zerkał na matkę. — O co ta awantura?

— Nie awantura, tylko planujemy twoje święto — Kinga natychmiast przestawiła się na ton słodki. — Jutro przecież twoje urodziny, słoneczko! Babcia zamówiła tort, ja przywiozłam prezenty…

— Nie trzeba nic — burknął Krzyś, siadając na skraju kanapy. — Dam radę bez tego.

— Jak to dam radę? — oburzyła się Kinga. — Piętnaście lat! To ważna data!

Chłopak wzruszył ramionami i wbił wzrok w telefon. Halina spojrzała na wnuka z niepokojem. Coś było z nim nie tak. Od miesięcy przyjeżdżał coraz bardziej zamknięty w sobie, prawie nie rozmawiał z nią, a z matką ledwie wymieniał pojedyncze słowa.

— Krzysiu, a co chciałbyś w prezencie? — zapytała łagodnie.

— Nic — odparł, nie podnosząc oczu.

— Jak to nic? — Kinga przysiadła obok syna. — Może nowy telefon? Albo nowy komputer?

— Mamo, daj spokój — warknął Krzyś i wstał. — Idę do siebie.

— Gdzie do siebie? — Kinga zerwała się na równe nogi. — Dopiero co przyjechaliśmy! Lepiej zaplanujmy, kogo zaprosić…

— Nikogo nie trzeba zapraszać! — Krzyś odwrócił się gwałtownie. — Jasne? Nikogo! Chcę być sam!

— Ale dlaczego? — zagadnęła Kinga, zdezorientowana. — Wcześniej lubiłeś imprezy…

— Wcześniej… — Krzyś uśmiechnął się krzywo. — Wcześniej wiele rzeczy było inaczej. A teraz nie trzeba udawać, iż te wasze urodziny nas wszystkich tak cieszą.

WysNastępnego dnia, gdy cała rodzina zebrała się przy stole, a choćby dawno nieobecny tata Krzysia przyszedł z uśmiechem, chłopak po raz pierwszy od miesięcy poczuł, iż może naprawdę odetchnąć.

Idź do oryginalnego materiału