Nieprzyjemna sytuacja na warszawskim lotnisku. Opowiedziała, co się stało. "Wstydźcie się"

gazeta.pl 1 dzień temu
Zdjęcie: Nieprzyjemna sytuacja na warszawskim lotnisku. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl / tiktok.com/@arlena.hamdi


Panią Arlenę, jej męża Marokańczyka oraz półtoraroczną córkę spotkała nieprzyjemna sytuacja na warszawskim lotnisku Chopina. O wszystkim opowiedziała w filmie opublikowanym na TikToku. - Wstydźcie się. Musicie poważnie zastanowić się, kogo zatrudniacie do pracy z ludźmi - zaczęła nagranie.
Pani Arlena ze szczegółami opowiedziała o zajściu przy kontroli bezpieczeństwa, gdzie obsługiwał ich niezbyt miły pracownik. Jak zauważyła, już po pierwszej odpowiedzi na pytanie, jakie mu zadała, czuła, iż nie będzie łatwo, gdyż ton mężczyzny był bardzo nieprzyjemny. Kobieta chciała dowiedzieć się, czy przez bramki może przejść z dzieckiem na rękach, czy dziewczynka powinna przekroczyć je samodzielnie i o własnych siłach.


REKLAMA


Ciężko opisać słowami tę sytuację, bo poziom chamstwa i zachowania tego pana był po prostu katastrofalny


- napisała pod nagraniem.


Zobacz wideo Lotnisko w Katarze zachwyca. Przepych, drogie marki i... park


Lotnisko Chopina. Nieprzyjemna sytuacja w porcie. "Bycie totalnie niemiłym"
W trakcie dalszej kontroli mężczyzna kazał pani Arlenie zdjąć buty (choć, jak zaznacza, nie były za kostkę) oraz plastikową spinkę bez metalowych elementów. - I przez cały czas utrzymywał swoje bycie totalnie niemiłym, chamskim i bez szacunku - relacjonuje kobieta, dodając, iż gdy pracownik zobaczył jej męża "jego wściekłość jeszcze bardziej wzrosła, bo chyba po prostu pan nie lubi obcokrajowców". Na tym się jednak nie skończyło.


Córka postawiła "pół kroku" za taśmy. "Na pół lotniska zaczął się drzeć"
Ostatecznie w trakcie kontroli to mąż autorki opiekował się córką i trzymał ją za kaptur, by nigdzie się nie oddaliła. Wystarczyła jednak chwila nieuwagi i dziewczynka zrobiła "pół kroku" za taśmę, której pasażerom nie wolno przekraczać. Jak zaznacza pani Arlena, choćby nie zdążyła za nią stanąć, jedynie wystawiła nogę do przodu. - A ten pan na pół lotniska zaczął się drzeć, iż nie pilnujemy swoich dzieci, jak my się w ogóle zachowujemy i co my tutaj robimy - wyznała rozemocjonowana.


W komentarzach i opisie zaś dodała, iż w trakcie kontroli obok nich przechodziła zwierzchniczka mężczyzny, która zwróciła mu uwagę, na co się speszył. Potem zaś 20 minut sprawdzał wózek dziecięcy. Kobieta zaznaczyła, iż choć rozumie, iż to w końcu kontrola bezpieczeństwa, to jednak zachowanie pracownika pozostawało wiele do życzenia. Wcześniej zaś wyjaśniła, iż latają dość często i regularnie, jednak była to pierwsza podróż z chodzącym dzieckiem, przez co nie wszystko wiedzieli. - Bardzo dbamy o to, żeby [córka, przyp. red.] nikomu nie przeszkadzała i nie łamała zasad, które obowiązują wśród otoczenia - powiedziała.


Zobacz też: Widoki lepsze niż na Zanzibarze. Afrykański klejnot przyciąga turystów. Dobra pogoda to nie wszystko
Film wywołał sporo emocji również wśród oglądających. Wiele osób broniło mężczyzny, który "tylko wykonywał swoją pracę", zaś inni (razem z autorką) zaznaczali, iż nie zwalnia go to z zachowania kultury. O komentarz poprosiliśmy również samo lotnisko Chopina i gdy tylko go otrzymamy, zaktualizujemy artykuł. A ty co sądzisz o zaistniałej sytuacji? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału