Jeden z pasażerów zmarł w trakcie rejsu, a załoga zdecydowała o awaryjnym lądowaniu w Kopenhadze. Linie LOT potwierdziły śmierć podróżnego i zapewniły pozostałym pasażerom alternatywne połączenia do USA.
Dramat w przestworzach. Samolot musiał lądować awaryjnieSamolot LOT-u, rejs LO26 z Warszawy do Nowego Jorku, wystartował w środę po godzinie 17:00 z Lotniska Chopina. Lot miał potrwać około dziewięciu godzin, jednak po dwóch godzinach od startu doszło do tragedii.
Jak poinformowano, jeden z pasażerów nagle zasłabł, a pomimo natychmiastowej reakcji załogi i prób udzielenia pomocy, jego życia nie udało się uratować. Na pokładzie stwierdzono zgon.
Maszyna w tym czasie znajdowała się bliżej Norwegii, jednak kapitan zdecydował o awaryjnym lądowaniu w Kopenhadze, gdzie służby medyczne mogły jak najszybciej podjąć interwencję.
Pasażer zmarł na pokładzie. LOT potwierdza wczorajsze zdarzenieTragiczny incydent potwierdziło biuro prasowe Polskich Linii Lotniczych LOT. Przewoźnik przekazał, iż decyzja o lądowaniu w Danii została podjęta natychmiast po stwierdzeniu zgonu pasażera.
„Załoga zareagowała zgodnie z obowiązującymi procedurami. Pasażerowi udzielono pomocy, jednak mimo wysiłków nie udało się przywrócić funkcji życiowych. Decyzja o lądowaniu w Kopenhadze była konieczna ze względów bezpieczeństwa” – poinformował LOT.
Po wylądowaniu na lotnisku służby medyczne przejęły ciało zmarłego pasażera, a pozostali podróżni spędzili kilka godzin na lotnisku, zanim maszyna wróciła do Warszawy.
Pasażerowie otrzymali nowe połączenia. Załoga objęta pomocą psychologicznąBiuro prasowe LOT-u przekazało również, iż wszystkim pasażerom zaoferowano alternatywne połączenia do Stanów Zjednoczonych, a członkowie załogi otrzymali wsparcie psychologiczne, co jest standardową procedurą w takich przypadkach.
„Bezpieczeństwo i komfort pasażerów oraz załogi są dla nas priorytetem. W takich sytuacjach wdrażane są ścisłe protokoły postępowania” – podkreślono w komunikacie przewoźnika.
Co się dzieje, gdy ktoś umrze w samolocie?Choć takie zdarzenia są rzadkie, każda linia lotnicza ma opracowane dokładne procedury na wypadek śmierci pasażera.
W przypadku nagłego zgonu załoga ma obowiązek poinformować kontrolę lotów i wylądować na najbliższym lotnisku, gdzie na miejsce wezwane są służby medyczne i policja.
Nowoczesne samoloty, takie jak Boeing 787 Dreamliner, którym LOT obsługuje trasę do Nowego Jorku, są wyposażone w defibrylatory AED oraz apteczki ratunkowe, a stewardzi regularnie przechodzą szkolenia z zakresu pierwszej pomocy.
Wczorajszy lot do Nowego Jorku zakończył się tragediąRejs LO26 z Warszawy miał być rutynowym, dziewięciogodzinnym lotem do USA. Niestety, wczorajsze wydarzenia przypominają, iż choćby w czasie spokojnych podróży lotniczych mogą wystąpić nieprzewidziane zdarzenia medyczne.
Na ten moment nie podano przyczyny śmierci pasażera. Nie wiadomo również, czy na pokładzie znajdował się lekarz lub ratownik, który próbował udzielić pomocy przed lądowaniem.
Po zakończeniu czynności w Kopenhadze samolot wrócił do Warszawy, a podróżni, którzy mieli dotrzeć do Nowego Jorku, zostali przebookowani na kolejne loty.