Nieplanowana randka

newsempire24.com 1 dzień temu

**Randka przez pomyłkę**

Kinga wyszła z biura i głęboko wciągnęła w płuca jesienne powietrze, pachnące opadłymi liśćmi i chłodną świeżością. Trwała złota polska jesień – dni jeszcze ciepłe, noce już chłodne, idealne na lekkie płaszcze i sweterki.

Zastanawiała się, czy najpierw odebrać Krzysia z przedszkola i razem zrobić zakupy, czy jednak wstąpić do sklepu sama, zanim po niego zajdzie. W „Biedronce” zawsze stały te przeklęte półki z tanimi zabawkami, a Krzyś na pewno będzie błagał o kolejną plastikową rzecz, która znudzi się po pięciu minutach. A przed wypłatą budżet i tak był napięty.

Spojrzała na zegarek. jeżeli się pospieszy, zdąży z zakupami, wrzucić torby do domu, a potem biec po synka. Przyspieszyła kroku.

Szła, nie patrząc na przechodniów, w myślach układając listę: *Mleko, marchewka, masło… i sól!* Dlaczego zawsze o niej zapominała? Właśnie dwa dni temu wróciła ze sklepu z pełnymi torbami, a sól znów się skończyła. Powtarzała w myślach jak mantrę: *Nie zapomnij o soli.*

– Kinga, Wiśniewska! – ktoś zawołał ją nagle.
Przeszła jeszcze kilka kroków, zanim się zatrzymała i odwróciła. Stała przed nią elegancka kobieta z uśmiechem.

– Nie poznajesz? A kto przysięgał na wieczną przyjaźń? – zaśmiała się.

Kinga musiała chwilę pomyśleć, zanim rozpoznała w niej swoją szkolną koleżankę, Ewę Kowalską. Nie była już tą chudą, nieśmiałą dziewczyną z warkoczykami – teraz emanowała pewnością siebie, ubrana w modną kurtkę i drogie buty.

Poznały się w drugiej klasie podstawówki, dzieliły ławkę aż do matury. W ósmej klasie przysięgły sobie wieczną przyjaźń, ale życie je rozdzieliło. Jak widać, nic nie trwa wiecznie – choćby przyjaźń, a co dopiero miłość.

– Wyglądasz, jakbyś miała cały dom na głowie – przyjrzała się Kingi Ewa, dostrzegając zmęczenie w jej oczach i prosty, biurowy strój.
Kinga poczuła się nieswojo pod tym spojrzeniem.

– A ty, widzę, świetnie sobie radzisz – gwałtownie zmieniła temat.

– Nie narzekam. Drugi raz zamężna. Dzieci jeszcze nie mam. A ty?

W głosie Ewy przebrzmiała nuta smutku, więc Kinga nie drążyła tematu.

– Nie jestem zamężna, ale nie jestem sama. Mam synka – powiedziała z delikatną dumą.

– Pewnie już do liceum chodzi? Albo na studia? – Ewa uniosła brew.

– Nie, jeszcze do przedszkola – uśmiechnęła się Kinga.

– No nieźle! Byłaś taka piękna, myślałam, iż pierwsza wyjdziesz za mąż. U nas już dzieci dorosłe, a u ciebie maluch. Ale zawsze byłaś skupiona na nauce, taka przykładna, chłopaków choćby nie zauważałaś.

Kinga poczuła ukłucie złości. Ewa gwałtownie się zreflektowała.

– No weź, nie gniewaj się. Znasz mnie, zawsze gadam, zanim pomyślę.

– Przepraszam, muszę lecieć po syna – Kinga chciała ją wyminąć.
– Czekaj! – Ewa wyciągnęła telefon. – Podaj numer, odezwę się, umówimy się na kawę.
Kinga wymamrotała cyfry, pożegnała się i gwałtownie skręciła w stronę przedszkola.

Ewa nie dała długo czekać. Nazajutrz zadzwoniła, proponując spotkanie w sobotę w modnej kawiarni.

– Muszę tylko sprawdzić, czy mama może zająć się Krzysiem – Kinga westchnęła.
*No i po moim wolnym dniu. No dobrze, pójdę, może wtedy da mi spokój. I tak nie mamy już ze sobą nic wspólnego* – pomyślała, wybierając numer matki.

W sobotę spotkały się w kawiarni, w której Kinga nigdy wcześniej nie była. Od narodzin Krzysia rzadko wychodziła „dla siebie”. Czuła się niepewnie, ale Ewa zamówiła wino, żeby ją rozluźnić. Rozmawiały o szkole, klasowych historiach, dawnych znajomych. Ewa znała losy niemal każdego: kto się z kim ożenił, ile ma dzieci, gdzie pracuje…

Kinga słuchała i sączyła wino. Gdy temat wyczerpał się, Ewa przeszła do sedna.

– Słuchaj, moja koleżanka z pracy ma syna, w naszym wieku. Olek całymi dniami grzebie w komputerach – programista. Zero życia towarzyskiego, ale zarabia nieźle. Matka marzy o wnukach. Rozumiesz, do czego zmierzam? Powinnam was poznać.

– Nie rób tego – Kinga postawiła kieliszek zbyt głośno. – Wyglądam, jakbym desperacko szukała faceta? choćby takiego, którego własna matka chce się pozbyć?

– Nie odrzucaj od razu. Nie widziałaś go choćby – Ewa próbowała złagodzić sytuację.

– jeżeli taki wspaniały, dlaczego samotny? Coś z nim nie tak? – Kinga złagodniała.

– Była jakaś dziewczyna, skończyło się źle. Boi się kolejnej pomyłki. Tak jak ty – Ewa spojrzała na nią uważnie.

– Jego problem. Nie będę się z nikim umawiać na siłę. Spotkania powinny przydarzać się naturalnie – Kinga poczuła narastającą irytację.

– Pomyśl o Krzysiu. Chłopcu potrzebny jest ojciec…

– Właśnie dlatego – nie potrzebuję kolejnego dziecka w postaci faceta. Zmieńmy temat.

– Nie gniewaj się, chciałam dobrze. Po prostu spróbuj. Jeden dzień, jedna randka. jeżeli nie kliknie, nikt cię nie zmusi – Ewa nalała więcej wina.

I Kinga w końcu się zgodziła. Dlaczego nie spróbować?

W następną niedzielę zostawiła Krzysia u matki, lekko się ucharakteryzowała, ubrała skromnie. Nie zamierzała się starać dla jakiegoś „wspaniałego” Ola.

Gdy już była gotowa wyjść, zdała sobie sprawę, iż nie zna jego imienia. Zadzwoniła do Ewy.

– Cholera! Chyba Jakub… Albo Mateusz? Na pewno imię z Biblii – mruknęła Ewa.

– Co? – Kinga osłupiała. – Tego mi brakowało!

– Może Piotr? Albo Paweł? – zaśmiała się gorzko.

– Zadzwonię do koleżanki, sprawdzę – Ewa już sięgała po telefon.

– Nie trzeba. I tak będzie jedyny samotny mężczyzna w kawiarni.

Kinga weszła do środka. W lokalu było mało gości. Przy barze siedziała para, w głębi kilka stolików zajętych przez grupy. Samotnych mężczyzn było dwóch – obaj w jeansach i skórzanych kurtkach.

Ten bliżej drzwi złapał jej wzrok i uśmiechnął się. Kinga– Widzę, iż pani przyszła sama – odezwał się mężczyzna, gdy Kinga usiadła naprzeciwko niego, a ona dopiero wtedy zrozumiała, iż to nie był Jakub, Mateusz, ani żaden inny umówiony kandydat, ale obcy człowiek, który jednak okazał się tym, na kogo czekała całe życie.

Idź do oryginalnego materiału