Nieodpowiednia miłość

newsempire24.com 4 dni temu

Weronika zajrzała do pokoju matki, zobaczyła, iż śpi, i delikatnie przymknęła drzwi.

— Weronika — szepnęła nagle mama słabym głosem.

— Tak, mamo. — Dziewczyna znów uchyliła drzwi. — Myślałam, iż śpisz. Potrzebujesz czegoś? Chciałam wyjść z koleżankami, tylko na chwilę.

— Idź, ja się zdrzemnię — odparła Krystyna, zamykając powieki. choćby uniesienie ociężałych powiek wymagało od niej ogromnego wysiłku.

Weronika odetchnęła z ulgą i pobiegła się ubrać. W ciągu choroby matki przywykła poruszać się po domu cicho jak mysz. Schodziła po schodach bezszelestnie. Przed klatką czekał na nią kolega z klasy, Marek Kowalczyk.

— Dlaczego tak długo? — rzucił zamiast powitania, wyraźnie zirytowany.

— Gotowałam mamie rosół. Gdzie idziemy? — Weronika uśmiechnęła się, próbując złagodzić sytuację.

— Ona wciąż chora?

— Tak, właśnie zasnęła. Tylko nie na długo, dobrze? W razie czego może mnie potrzebować — poprosiła Weronika.

— Nie martw się, prześpi się i będzie lepiej — odparł Marek beztrosko.

Weronika przygryzła wargę. Nikomu nie mówiła, na co choruje jej matka. Nie chciała współczucia ani paniki w szkole.

— No i zaczyna padać. Chodźmy do Darka, jego rodzice wyjechali na działkę — Marek obniżył głos i objął dziewczynę, próbując ją pocałować.

Lecz Weronika gwałtownie odsunęła głowę.

— Co ty? Ktoś może zobaczyć.

— Kto? Mama śpi. No to idziemy? — naciskał Marek.

Weronika zawahała się. Ostatnim razem, gdy poszli do Darka, Marek narzucał się jej. Lubiła go, ale wszystko robił zbyt nachalnie.

— Werka, tylko na pół godzinki. Obiecuję, nie będę się przypałętywał — błagał.

Deszcz rzeczywiście przybierał na sile.

— Dobrze, ale tylko na chwilę — zgodziła się w końcu.

— Jasne. — Marek starał się ukryć radość.

Darek otworzył drzwi i uśmiechnął się szeroko, widząc ich.

— Wchodźcie.

Weronika nie ruszyła się z miejsca. Nie chciała zostawać sam na sam z dwoma chłopakami.

— Ściągnąłem wczoraj świetny film — oznajmił Darek.

Marek zdjął buty i poszedł za nim do pokoju. Weronika pomyślała, iż to dobry moment, by wyjść. Ale do domu też nie miała ochoty wracać.

Zamknęła drzwi i weszła do środka, siadając obok Marka. Ten natychmiast położył rękę na oparciu kanapy za jej plecami. Darek przyniósł im po puszce piwa. Weronika odmówiła, więc Marek wziął jej puszkę dla siebie. Dziewczyna spojrzała na niego ukradkiem, ale nie powiedziała nic.

Film okazał się naprawdę ciekawy, wciągnął ją od pierwszych scen. Ocknęła się, gdy poczuła gorącą, natarczywą dłoń Marka pod bluzką. Szarpnęła się, ale on przytrzymał ją za ramię, a drugą ręką boleśnie ścisnął jej pierś.

— Boli! — krzyknęła.

Marek osłabił uścisk, a Weronika zerwała się z kanapy. Darka nie było w pokoju. choćby nie zauważyła, kiedy wyszedł.

— Werka, przepraszam — mamrotał Marek.

— Obiecałeś! — wybuchnęła gniewnie.

— No weź, nie histeryzuj. Jakbyś pierwszy raz miała do czynienia z facetem. Kocham cię. — Też wstał.

To było pierwsze raz, gdy powiedział, iż ją kocha, i Weronika nie potrafiła go odepchnąć. Zaczął ją całować. Z ust czuć było piwo. Jego dłonie stały się nagle brutalne, natarczywe.

— Nie, muszę już iść… — wyszeptała, odpychając go.

Marek nagle porwał ją w pół i rzucił na kanapę, przygniatając całym ciałem. Weronika z całych sił próbowała się uwolnić. Udało jej się zgiąć kolano i uderzyć go między nogi.

— Kurwa! — warknął i zsunął się z niej.

Weronika błyskawicznie wstała i wybiegła do przedpokoju, chwyciła buty i zaczęła szarpać się z zamkiem.

— No to spierdalaj! — krzyknął za nią Marek.

Wyskoczyła na klatkę schodową i boso pobiegła w dół. Dopiero gdy upewniła się, iż nikt jej nie goni, zatrzymała się i włożyła buty.

Jak mogła mu uwierzyć? Jej matka leży chora, a on… Jemu chodzi tylko o jedno.

W domu Weronika długo zmywała z twarzy i szyji ślady mokrych pocałunków Marka. Potem siedziała w ciemności i myślała, co będzie, jeżeli mama umrze? Zostanie zupełnie sama. Z czego będzie żyła? Za dwa miesiące skończy osiemnaście lat, a wtedy ojciec przestanie płacić alimenty. Pieniędzy brakuje choćby na sukienkę na studniówkę. Ale to nieważne, najważniejsze, żeby mama wyzdrowiała.

Że mama ma raka, Weronika domyśliła się sama. Czuła, iż choroba jest poważniejsza, niż matka przyznawała. Wpisała w wyszukiwarkę nazwy leków, które brała mama, i wszystko stało się jasne.

Na telefon przyszła wiadomość od Marka: *„Werka, przepraszam”*. Nie odpowiedziała. Wiadomości spływały jedna za drugą. Marek raz błagał o wybaczenie, raz obrażał ją i wyzywał. W końcu wyłączyła telefon.

Przed snem zajrzała do mamy.

— Mamo, śpisz?

Krystyna z trudem otworzyła oczy.

— Potrzebujesz czegoś? Wody? Pomóc ci do łazienki?

Mama ledwo zauważalnie pokręciła głową i znów zamknęła oczy.

Rano Weronika obudziłNastępnego ranka, gdy promienie słońca wpadły do pokoju, Weronika zrozumiała, iż mimo wszystkich trudności, warto było walczyć – teraz miała przed sobą nowe życie i nadzieję, która świeciła jaśniej niż kiedykolwiek.

Idź do oryginalnego materiału