Podstępna niespodzianka: Sekretny plan teściowej
Kasia jeszcze spała, gdy ostry dzwonek do drzwi rozdarł poranną ciszę ich mieszkania na obrzeżach Poznania.
— Krzysiek, otwórz — mruknęła, szturchając męża w bok.
— Śpię — burknął, nakrywając się kołdrą.
Kasia westchnęła, wydostała się spod ciepłej pościeli i w kapciach powłóczyła się do drzwi. Gdy je otworzyła, zamarła: na progu stała teściowa.
— Halina Janówna? Co pani tu robi? — oczy Kasi zrobiły się okrągłe ze zdumienia.
Teściowa, nie zaszczycając synowej odpowiedzią, w milczeniu weszła do środka, zostawiając za sobą woń intensywnych perfum.
— Kasia, kto tam? — Krzysiek, przecierając oczy, pojawił się w przedpokoju.
— Milczysz? No to opowiedz żonie o naszej niespodziance! — Halina Janówna spojrzała na syna z lekką drwiną.
— Jakiej niespodziance? — Kasia błyskawicznie obróciła się do męża, czując, jak serce ściska jej złe przeczucie. Zrozumiała, iż coś przed nią ukrywają, ale choćby nie mogła sobie wyobrazić, jaki cios ją czeka.
— Znowu? — Kasia patrzyła na Krzyśka z rozpaczą. — Dopiero w zeszłym tygodniu jeździliśmy do twojej mamy, pomagaliśmy jej! Jestem zmęczona, Krzysiu, chociaż ten weekend spędźmy sami, spokojnie…
Jej głos drżał, oczy błagały, ale Krzysiek pozostawał nieugięty.
— Kasia, wiesz, iż mamie teraz trudno. Po śmierci taty jest sama, nie daje rady. Jestem jej jedynym synem, muszę pomagać.
— I po co teraz przyjechała? — Kasia starała się zachować zimną krew.
— Mówiłem, iż potrzebuje tapet, jasnobeżowych, i jeszcze paru drobiazgów do remontu.
— A zamówić przez internet nie można? — zapytała z nadzieją.
— Nie potrafi. Pojedziemy w weekend, przy okazji się przejdziemy, odetchniesz.
— Odpocząć w markecie budowlanym? Ależ atrakcja! — prychnęła Kasia, czując, jak wściekłość buzuje jej w piersi.
Nie chciała jednak psuć sobie weekendu. Wzięła telefon, gwałtownie zamówiła wszystko z listy z dostawą do domu, sama wybrała materiały, sama zapłaciła. Teściowej pozostawało tylko odebrać przesyłkę. Wydawało się, iż teraz Halina Janówna nie znajdzie powodu, by zjawiać się w ich miejskim mieszkaniu. Dostawa była zaplanowana na piątkowy wieczór, i Kasia odetchnęła z ulgą, myśląc, iż ma wszystko pod kontrolą.
Jakież było jej zdumienie, gdy w sobotni poranek teściowa zjawiła się u nich z ogromnymi torbami wypchanymi tapetami i puszkami farby.
— Chcieliście, żebym sama dźwigała taki ciężar? — Halina Janówna zmierzyła synową lodowatym spojrzeniem. — Krzysiek, nic jej nie powiedziałeś?
— Halina Janówno, to miała być niespodzianka — Kasia, wciąż w piżamie, mamrotała zmieszana, stojąc w przedpokoju.
— Doceniam — warknęła teściowa i przeniosła wzrok na syna. — Co taki cichy, jakbyś wody się napił? Opowiedz żonie o naszej niespodziance!
— Jakiej? — Kasia odwróciła się do Krzyśka, jej głos zadrżał. Czuła, iż zaraz zawali się jej świat.
— Wprowadzam się do was na kilka miesięcy — oznajmiła z triumfalnym uśmiechem Halina Janówna, zdejmując płaszcz.
Kasia nie zdążyła jeszcze przetrawić tej wiadomości, gdy teściowa rzuciła kolejny cios:
— A wy — do mnie na wieś.
Halina Janówna majestatycznie przeszła do kuchni, a Kasia, chwytając męża za rękę, wściekle zaszeptała:
— O co chodzi? Jakie przeprowadzki? Nie rozmawialiśmy o tym!
— Przepraszam, nie zdążyłem ci powiedzieć — Krzysiek wzruszył ramionami, jakby chodziło o błahostkę. — Mama zaproponowała. Nie martw się, nie jedziemy od razu.
Kasia, powstrzymując gniew, wyszła do sypialni. Nie chciała kłócić się przy teściowej, ale w środku wszystko w niej wrzało. Wieczorem Krzysiek w końcu wyjaśnił.
— Kasia, pomyśl, to szansa! Zrobimy remont w domu na wsi, jak tylko zechcesz. Dodasz do portfolio, klienci się ustawią! Póki będziemy remontować, pomieszkamy tam. Mamie w jej wieku nie wolno wdychać pyłu budowlanego, a robotników trzeba pilnować.
— I to ja mam to robić? — Kasia aż sapnęła z oburzenia.
— A co w tym złego? Potrzebujesz pracy, my z mamą dbamy o ciebie!
— Dbacie? Wysłać mnie na koniec świata, z dala od cywilizacji? Nie chcę! Lubię nasze mieszkanie!
— Nie jedziemy od razu — machnął ręką Krzysiek. — Tapety już zamówiłaś, zaczniemy od jednego pokoju, żeby mamie było wygodniej.
— A jak ona będzie wdychać pył budowlany? — zażartowała gorzko Kasia.
— Otworzymy okno, nie zauważy. Ale będzie kontrolować. Poza tym nie jesteśmy w sytuacji, żeby dyktować jej warunki. Mieszkanie jest jej, a dom formalnie należy do mnie.
— Mieszkanie jest jej tylko dlatego, iż nie przyjąłeś spadku! — wybuchnęła Kasia.
— Nie wtrącaj się w nasze rodzinne sprawy! — odciął się Krzysiek. — My z mamą już wszystko ustaliliśmy. Jestem jej jedynym spadkobiercą, więc i tak wszystko będzie nasze.
— Gdyby mieszkanie było na tobie, twoja mama nie wyrzucałaby nas na wieś! A teraz przez twoją lekkomyślność musimy tam mieszkać!
Halina Janówna, która podsłuchiwała pod drzwiami, nie wytrzymała. Drzwi sypialni otworzyły się z hukiem.
— Zamknęłabyś się w końcu! — warknęła teściowa. — Przyszłaś do nas z pustymi rękami, a teraz rościsz sobie prawa do spadku?
— Z pustymi rękami? — Kasia aż się zakrztusiła z oburzenia.
— A jak! Bez mojego syna poszłabyś z torbami! A teraz się wymądrzasz?
— Uważam, iż to sprawiedliwe — nie ustępowała Kasia. — Zrobiliście Krzyśkowi krzywdę, zabraliście mu wszystko! A jeżeli pani wyjdzie za mąż?
— Ja? Za mąż? — Halina Janówna wybuchnęła śmiechem, złagodzona niespodziewanym komplementem. — Dobrze, zrobicie remont w domu, a ja przepiszę mieszkanie na syna. Ale dom zostawię sobie. ZadowolonaHalina Janówna odeszła trzaskając drzwiami, a Kasia i Krzysiek zostali w końcu sami w swoim wymarzonym wiejskim domu.