Nieoczekiwane słowa księdza do siostry Joanny Kołaczkowskiej. Cały kościół zamilkł

zycie.news 5 godzin temu
Zdjęcie: Joanna Kołaczkowska, screen Youtube @radiozet


W poniedziałek, 28 lipca 2025 roku, w Kościele św. Karola Boromeusza w Warszawie odbyły się uroczystości pogrzebowe Joanny Kołaczkowskiej – wybitnej artystki kabaretowej, której twórczość poruszała i bawiła pokolenia Polaków. Wydarzenie zgromadziło tłumy – rodzinę, przyjaciół, fanów i przedstawicieli środowiska artystycznego – wszyscy zebrali się, by oddać hołd jednej z najbardziej wyjątkowych osobowości polskiej sceny kabaretowej.

Ceremonię prowadził franciszkanin ojciec Lech Dorobczyński, wieloletni przyjaciel zmarłej. Jak zaznaczył w kazaniu, Asia nie chciała, by jej pogrzeb był nadmiernie uroczysty – zależało jej na prostocie, szczerości i spokoju. — Miotają nami trudne uczucia, ale przychodzimy tu pełni nadziei, iż Aśka nie skończyła życia, tylko je zaczęła. Podziękujmy, iż była częścią naszego życia — mówił duchowny, podkreślając, iż odejście Joanny to nie koniec, ale początek nowej drogi.

Szczególny moment uroczystości nastąpił, gdy inny duchowny zwrócił się bezpośrednio do siostry zmarłej – Agnieszki. Cytując wybraną przez nią ewangelię: „Nikt nie żyje dla siebie, nikt nie umiera dla siebie”, zaznaczył, iż życie Joanny niosło znacznie głębszy przekaz niż tylko rozrywkę. — Chodziło o coś więcej. O prawdę o ludzkiej egzystencji. Wszyscy jesteśmy krusi – mieszaniną światła i cienia. Za to światło – życie Joanny – chcemy dziś dziękować Bogu — powiedział, poruszając wszystkich obecnych.

Joanna Kołaczkowska znana była z występów w Kabarecie Hrabi oraz legendarnej formacji Potem. Jej niezwykłe poczucie humoru, dystans i wrażliwość uczyniły ją jedną z najbardziej cenionych artystek sceny kabaretowej w Polsce. Oprócz kabaretu występowała w teatrze, pracowała w radiu, tworzyła formy filmowe oraz dubbingowała postaci w animacjach. Jej kariera zawodowa była nie tylko pasją, ale i misją – dostarczania ludziom euforii i refleksji.

Mimo publicznego wizerunku osoby tryskającej humorem, Joanna mierzyła się w prywatnym życiu z trudnymi doświadczeniami. Kilka lat temu ujawniła, iż choruje na nowotwór. W ostatnich miesiącach zmagała się z glejakiem mózgu – jedną z najbardziej agresywnych form raka. Zmarła 17 lipca 2025 roku w wieku 59 lat, otoczona rodziną.

Choć już jej nie ma, pozostanie w pamięci jako artystka, która nie tylko rozśmieszała, ale też potrafiła dotknąć najgłębszych strun ludzkiej duszy. Jej życie było nie tylko zjawiskowe – było także przepełnione światłem, które wciąż będzie inspirować.

To też może cię zainteresować:

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach:

Idź do oryginalnego materiału