W Potulicach niedaleko Nakła rokiem 1941 a dokładniej 1 lutego Niemcy założyli obóz przesiedleńczy. Na początku swej historii obóz w Potulicach był podobozem obozu Stutthof, następnie został organizacyjnie usamodzielniony. Szacuje się, iż na jego terenie przebywało około 25 tys. osób.
A dnia 22 kwietnia tego roku odbyła się eskapada z przewodnikiem, oraz obchody 78 rocznicy wyzwolenia tegoż obozu. A ja zupełnym przypadkiem będąc zapisanym na wycieczkę wyłącznie po karcerze obozu (podziemiu pałacu) doczepiłem się do grupy na wycieczkę po terenie całego obozu. Bo czemuż by nie?. A przy okazji pozdrawiam uczestników wycieczki.
Krótki rys historyczny
Siedem kilometrów na wschód od Nakła nad Notecią znajdują się Potulice będące jedną z wielu licznych miejscowości w Kujawsko-pomorskim. Jedyne co ją wyróżnia to tragiczna historia, oraz zakład karny w jej granicach. Dawnymi czasy była to wieś folwarczna znajdująca się we władaniu rodu Potulickich, od których też wzięła swą nazwę. Niestety rokiem 1932 bezpotomnie zmarła Aniela Potulicka, ostatnia z tego rodu, więc ta linia rodu wygasła. Aniela nie chciała przekazywać rodowej posiadłości „piątej wodzie po kisielu”, więc zapisała majątek Katolickiemu uniwersytetowi Lubelskiemu, a pałac przeznaczyła na seminarium duchowne. Więcej na ten temat napiszę w niedalekiej przyszłości, więc zapraszam do zasubskrybowania newslettera o tutaj, a tymczasem wracamy do tematu.
Rokiem 1939 Niemcy napadają Polskę, a Potulice znajdują się w granicach Niemiec. Chwilę potem „wyganiają” oni KUL z pałacu i lokują w nim szkołę dla podoficerów SS. Jednocześnie zmieniają nazwę miejscowości na Potulitz, a następnie na Lebrechtsdorf. Rokiem 1941 uruchamiają tam obóz przesiedleńczy, który następnie zamienili na obóz pracy. Rokiem 1945 skoncentrowano w tym obozie Niemców przeznaczonych do wysiedlenia. Rokiem 1941, dwa lata po wybuchu II wojny światowej rozpoczyna się tragedia Potulic, piekło tysięcy polskich rodzin.
Obóz w Potulicach podległy Gdańskiej Centrali Przesiedleńczej, lata 1940-41
Na początku swej historii obóz w Potulicach podlegał tzw. Centrali Przesiedleńczej. Były to instytucje których zadaniem było przygotowanie miejsca dla osadników niemieckich, którzy przybyli na miejsca wywiezionych w głąb Niemiec Polaków. Obóz w Potulicach podlegał takiej instytucji znajdującej się w Gdańsku.
Wytyczne Abromeita kazały po przybyciu do obozu sprawdzić na apelu stan liczbowy nowo przybyłych. Stan ten następnie porównywano z kartami wysiedleńczymi, a „osoby nadliczbowe” przekazywano dowódcy transportu. Każdy więzień otrzymywał swój numerek, jednak nie w postaci tatuażu, ale małej karteczki, i litery. Podstawą tego systemu była rodzina, czyli każdy więzień miał numerek znaczący rodzinę i literkę, czyli „fragment” tej rodziny, czyli A-ojciec, B-matka, C-najstarszy syn itd.
W lipcu roku 1941 zorganizowano obozy przechowania, czyli Auffanglagers. Nie oznacza to, iż nowe transporty ustały, jedyne co się zmieniło to status obozu i fakt, iż dla nowo przybyłych był już często miejscem ostatecznego pobytu. Wtedy też drastycznie wzrosła liczba więźniów obozu. Powodem takiej zmiany były przygotowania Niemiec do natarcia na Związek radziecki, więc pociągi miały „ciekawsze rzeczy do roboty” znaczy się wożenie wojsk i broni za wschodnią granicę.
W okresie od lutego do marca roku 1941 przez obóz w Potulicach przeszło 30389 osób, zaś w trakcie wysiedleń z całego okręgu wysiedlono 1124 rodziny, czyli 5700 osób, z tego w Potulicach przebywało 1392 osoby, co stanowi prawie 1/4 ogółu wysiedlonych.
Obóz Stutthof stał się wychowawczy, a Potulice otrzymały nową kadrę
Gdański inspektor policji bezpieczeństwa Hellmut Willich wytypował Stutthof na wychowawczy obóz pracy. Stweirdził też, iż warto podporządkować mu trzy inne obozy, które dotychczas były podległe GCP (centarali przesiedleńczej), czyli Potulice, Toruń, i Smukała. W związku z tym w Potulicah pojawiła się kadra urzędnicza, i obozowa ze Stutthofu, choćby przybyła kompania ludzi z SS- Totenkopfverbande Stutthof. Wieś Potulice 1 września 1941 roku zostały podporządkowane wychowawczemu obozowi pracy w Stutthofie.
Związek Potulic ze Stutthofem był jednak tylko tymczasowy, wynikał on głównie z potrzeby znalezienia odpowiedniej kadry do pracy w obozie pracy który powstał tutaj w wyniku zmian. Gdy te kadry znaleziono zreorganizowano zarząd obozu, i odprawiono dotychczasową załogę do Stutthofu, który to znowu stał się obozem koncentracyjnym.
W marcu 1942 roku ostatecznie ustalono nowe zasady życia obozowego. Ustanowiono funkcję Kapo i haupkapo. Ten pierwszy sprawował kontrolę nad określonym odcinkiem pracy, natomiast ten drugi nad całą komendą pracy. Także w tym roku komendant Tennstadt opracował dość lakoniczny regulamin, obowiązywał on do końca istnienia obozu. Regulamin ten był często interpretowany na niekorzyść więźniów.
Rokiem 1943 w obozie przeprowadzono pierwszą selekcję, wybrano wówczas około 60 starych, kalekich ludzi i umieszczono ich w pałacowej piwnicy. Przypuszcza się, iż te osoby przewieziono do obozu koncentracyjnego w Majdanku i tam zamordowano.
Regulamin obozu niemieckiego w Potulicach:
- Palenie w obrębie budynków i baraków jest zabronione. Palić wolno tylko w obrębie placu przed blokiem pierwszym i drugim.
- Udział w pracy. Zbiórka do pracy winna być punktualnie w wyznaczonym czasie. W pomieszczeniach mogą zostać tylko dzieci do lat sześć i te osoby, które są w posiadaniu zaświadczenia niezdolności do pracy, wydawanego przez obozowego lekarza. Na znak dzwonka rozpoczyna się odmarsz do miejsca pracy; praca kończy się również uderzeniem dzwonka. Przechodzenie z raz przydzielonej kolumny pracy do innej bez zezwolenia jest zabronione. W czasie przerwy obiadowej winni wszyscy odpoczywać w swoich pomieszczeniach, z wyjątkiem tych osób, które w tym czasie otrzymały specjalne zadania.
- Pozdrawianie. Każdy mężczyzna winien zdjąć czapkę przed każdą osobą uniformowaną. Na wezwanie i podczas rozmowy winien przy odsłoniętej głowie przyjąć postawę zasadniczą.
- Pomieszczenia. Po odmarszu oddziałów pracy, winny być pomieszczenia natychmiast wietrzone przez osoby, które pozostały na miejscu. Należy dbać o dobre przewietrzenie w czasie pracy. Sale winny być kilka razy dziennie zamiatane i przynajmniej raz dziennie wodą z dodatkiem chlorku wapnia przecierane. Spluwanie w obrębie budynków będzie najsurowiej karane. Spanie i zatrzymywanie się w innej ubikacji niż tej, do której jest się przydzielonym, jest zabronione.
- Naczynia kuchenne. Naczynia kuchenne winny natychmiast po użyciu i oczyszczeniu być oddane do kuchni. Odpowiedzialnym za to czynię poszczególnych porządkowych. Nie zużyte resztki pokarmów należy rzucać do naczyń do tego celu przeznaczonych, nie zaś do ustępów.
- Pralnia. W pralni mogą się zatrzymywać tylko te osoby, które się w tym dniu do prania zapisały. Osoby wyznaczone do prania winny dbać wspólnie o porządek i czystość w pralni. Bieliznę można wieszać tylko na wyznaczonym do tego celu miejscu, znajdującym się przed zamkiem. Bielizna suszona nie na wskazanym miejscu zostanie skonfiskowana.
- Ustępy. Konieczne potrzeby należy załatwiać tylko w postawionych do tego celu ustępach. Kto się temu nie podporządkuje, będzie na czas nieokreślony zatrudniony do czyszczenia ustępów.
- Golenie. Golenie jest dozwolone poza godzinami zajęć, w czasie między pobudką a capstrzykiem.
- Lazaret. Chorzy otrzymują od lekarza obozowego zaświadczenie stwierdzające niezdolność do pracy. Osoby, które w czasie pracy zgłaszają się na badania, zostaną przez swojego „kapo” skierowane z odpowiednim przekazem. Wstęp na teren szpitala dozwolony jest wyłącznie w celu badania lekarskiego.
- Zezwolenie mówienia. Każdy nowo przybyły do lagru winien zawiadomić swoich bliskich, iż mówić z nimi może tylko w niedzielę, między godzina 8.00 a 12.00.
- Korespondencja. Wysyłać i otrzymywać można tylko pocztówki, pisane czytelnie i tylko w języku niemieckim. Pisanie pocztówek dozwolone jest dwa razy w tygodniu, mianowicie w środy i soboty.
- Paczki. Odwiedzających należy zawiadomić, iż paczki należy oddawać tylko w paczkarni.
- Ogrodzenie. Na odległość dwóch metrów jest dostęp do ogrodzenia wzbroniony. Posterunki mają polecenie użycia broni w razie potrzeby.
- Capstrzyk. O godzinie 22.00 wyznaczony capstrzyk musi być bezwzględnie przestrzegany. Każdy kto po capstrzyku będzie bez uprawnienia znajdować się poza swoim pomieszczeniem, będzie ukarany.
- Ogólne. Zwracam uwagę każdemu, iż rozporządzeniom wydawanym przez kapów i porządkowych należy się bezwzględnie podporządkować. Kto przeciw przepisom porządkowym wykroczy, liczyć może na surowa karę.
Przewidziane kary:
- porządkowe – specjalne ćwiczenia służbowe, służba karna itp.
- dyscyplinarne – areszt oraz skierowanie do lagru roboczo-wychowawczego, względnie przekazanie do obozu koncentracyjnego o wzmożonym terrorze.
Wyniszczanie narodu polskiego
Teoretycznie Obóz w Potulicach nie był obozem koncentracyjnym, ale nie ulega wątpliwości, iż stanowił on jedno z ogniw niemieckiej strategii niszczenia polskiego narodu. Same warunki panujące w Potulicach świadczą o celowym wyniszczaniu ludzi w nim przetrzymywanym. Wielu więźniów umarło nie poprzez bezpośrednie działanie niemców, a przez warunki. w uproszczeniu wytrzymywali tylko najsilniejsi. Racja żywnościowa wynosiła tutaj mniej niż w obozach koncentracyjnych, a opieka lekarska praktycznie nie istniała. Te warunki były szczególnie ciężkie dla dzieci, których to zresztą jest najwięcej na pobliskim cmentarzu ofiar.
Do Potulic trafiała ludność wyrzucona ze swoich domostw, a także ludzi wykazujących się patriotyzmem, odmawiającym podpisania tzw. Volkslisty, udzielającym pomocy partyzantom, i też po prostu tych którzy narazili się niemieckiej władzy. Ze świadectw ocalonych dowiadujemy się o straszliwym głodzie, który zmuszał do sięgania po wszystko, co się tylko nada do jedzenia, choćby zamrożoną brukiew, którą trzeba było ciąć siekierą. Okoliczni mieszkańcy czasami próbowali pomóc więźniom przerzucając marchew przez płot, czy też inne artykuły spożywcze. Pewnemu mieszkańcowi udało się choćby przekazać osadzonym słoik marmolady, ale pilnujący Niemiec to zauważył, i nasypał doń piachu, dokładnie wymieszał i dopilnował, aby wszystko było zjedzone.
Byli więźniowie obozu w Potulicach podkreślają, iż cierpienie fizyczne i upokarzania dało się jeszcze wytrzymać, to cierpienia duchowego już wytrzymać się nie dało. Prawdziwą męką dla małych dzieci były rozstania z rodzicami których wywieziono w głąb Niemiec do pracy.
Więźnowie do pracy
Do Potulic Niemcy kierowali wysiedlone rodziny polskie, były one kierowane do pracy w gospodarstwach rolnych i dużych fabrykach na terenie okręgu Gdańsk – Prusy Zachodnie. Po rozbudowie obozu na terenie od dzisiaj do niego należącym powstawały filie przedsiębiorstw korzystających z pracy więźniów. Co pracy kierowano praktycznie każdego, dzieci po 14 roku życia pracowały jak dorośli, a poniżej były prowadzone do lasu celem zbierania szyszek, jagód, czy też kamieni. Przy okazji wspomnę tutaj o bestialstwie polegającym na dokładnym sprawdzaniu ust tych dzieci po powrocie czy przypadkiem nie zjadły one jednej jagódki.
Jak można się spodziewać praca zdominowała życie więźniów, początkowo pracowali oni przy rozbudowie obozu, w kuchni, magazynach, i ogólnie pojętych pracach porządkowych. Materiał potrzebny do tej rozbudowy zwożono kanałem bydgoskim, a jego rozładunku dokonywali sami więźniowie przenosząc towary do obozu. Do takiego rozładunku było potrzeba około pół tysiąca ludzi, przy czym pracowano parami, a każda para nosiła 3 deski, lub 10 cegieł, pieszo, do obozu oddalone o 3km. Następnie po uruchomieniu w pobliżu filii zakładów pracy, to znaczy pilskiej fabryki skrzydeł samolotowych “Hansenwerke” oraz gdyńskich zakładów futrzarskich Schultza skierowano do nich dużą liczbę więźniów. Więźniów z obozu także „wypożyczano” do pracy w pobliskich majątkach i prywatnych gospodarstwach rolnych i zakładach ogrodniczych. Pracowali także przy budowie drogi z Nakła do Potulic.
Celem lepszej organizacji pracy, więźniów podzielono na poszczególne brygady pracujące. Między innymi Erdkolonne, i Steinkolonne. Czyli odpowiednio kompanię ziemną i kamieniarską, panowała w nich ostra dyscyplina.
Wyzwolenie obozu, trochę liczb
Obóz w Potulicach istniał do 21 stycznia 1945, wtedy też władze niemieckie zarządziły ewakuację obozu i niszczenie wszelkiej dokumentacji. Zadanie zniszczenia tejże powierzono więźniom, jeden z nich Kazimierz Koperski, przeczuwając co właśnie robi na gwałtownie oceniał niszczone dokumenty. Te które ocenił jako przydatne wrzucał do pieca, w którym nie było rozpalone. Tym sposobem ocalił dość sporą ilość dokumentacji wszelakiej.
Na dzień ewakuacji obozu odnotowanych było 11188 osób, na jego terenie przebywało 5339 osób. W tym 660 dzieci i 189 chorych. Poza tym w różnych komandach poza terenem obozu było kolejne 4552 osoby, a w pobliskich gospodarstwach 1327 osób. Ogólnie przyjmuje się liczbę 25 tysięcy jako całkowitą liczbę ludzi więzionych w obozie w Potulicach.
Po wyzwoleniu obozu na jego terenie koncentrowano Niemców przeznaczonych do wysiedlenia z terenów Polski. Trwało to do roku 1950 roku.
Galeria
Źródła:
1.Regulamin obozu Histmag.org
Artykuł "Niemiecki obóz przesiedleńczy w potulicach. czyli eskapada z przewodnikiem 1/4" który właśnie przeczytałeś/aś pochodzi z serwisu Turystyka Niecodzienna. Zapraszam do pozostawienia komentarza.