Była młoda, wykształcona i wychowana w blasku dworu. Wydawało się, iż czeka ją dostojne życie u boku króla, który zapewni jej należne miejsce w historii. Jednak zamiast miłości otrzymała chłód, upokorzenie oraz nieufność. Zygmunt August patrzył na nią jak na narzędzie do przedłużenia dynastii, nie kobietę z krwi i kości. Osamotniona, rozdarta między obowiązkiem a rozpaczą, zaczęła tracić kontakt z rzeczywistością. Aż w końcu przyszedł czas, gdy jej świat rozpadł się na kawałki.
REKLAMA
Zobacz wideo Królowa polskich kryminałów Katarzyna Bonda zdradza: "Za wszystkie sprawy płacę cenę"
Kim była Katarzyna, zanim została królową? Dorastała w znaczącej rodzinie
Katarzyna Habsburżanka przyszła na świat w 1533 roku jako córka cesarza Ferdynanda I i Anny Jagiellonki, siostry króla Czech i Węgier. Była więc wnuczką Joanny Szalonej i Filipa Pięknego, a w jej żyłach płynęła krew największych dynastii Europy. Wychowana w atmosferze obowiązku i dyscypliny, dorastała na dworze, gdzie każde słowo miało znaczenie, a emocje należało ukrywać. Matka dbała o to, by dzieci nie przyzwyczajały się do luksusu. Chciała, by były silne, rozsądne i przygotowane do roli, jaką wyznaczy im polityka.
Katarzyna dorastała wśród książek i nauczycieli. Biegle posługiwała się łaciną i włoskim, znała protokół dworski, a także zasady dyplomacji. Była cicha, ale przenikliwa, wrażliwa, a jednocześnie przyzwyczajona do tłumienia własnych emocji. W wieku zaledwie 16 lat poślubiła młodego księcia Franciszka Gonzagę, dziedzica Mantui. Związek zakończył się nagle, gdyż mężczyzna zmarł po kilku miesiącach, zostawiając ją z tytułem wdowy i pustką, której nie potrafiła wypełnić. Wróciła na cesarski dwór, gdzie gwałtownie przypomniano jej, iż los kobiety nie należy do niej. Jeszcze nie wiedziała, iż niedługo stanie się pionkiem w grze o władzę między Habsburgami a Jagiellonami.
Małżeństwo, które od początku było skazane na klęskę. To był początek końca Katarzyny
Zygmunt August nie chciał tego ślubu. Miał dość związków z Habsburżankami. Pierwsza, Elżbieta, była jego koszmarem, a wspomnienie jej choroby i śmierci ciążyło nad nim jak klątwa. Kiedy więc cesarz zaproponował małżeństwo z młodszą siostrą Elżbiety, król odmówił. Jednak jego doradcy, z Mikołajem Radziwiłłem Czarnym na czele, podpisali umowę za jego plecami. W 1553 roku Katarzyna została żoną polskiego monarchy, a ich związek, który miał być początkiem sojuszu, stał się jej osobistym piekłem.
Początkowo próbowała go zrozumieć, zyskać jego przychylność, odnaleźć się w obcym kraju. Była uprzejma, lojalna, dbała o etykietę. Jednak król był nieufny i zimny. Każdy gest Katarzyny odbierał jako fałsz, a każdy uśmiech jako prowokację. Kiedy nie zachodziła w ciążę, narastała między nimi cisza, pełna pogardy i żalu. Zygmunt, dręczony przekonaniem o kazirodztwie, mówił otwarcie, iż czuje do niej wstręt. Ona milczała, modląc się, by w końcu dać mu upragnionego syna i odzyskać jego szacunek. Ale władca widział w niej już tylko przeszkodę. Ich małżeństwo stawało się coraz bardziej duszne - on szukał winy w niej, a ona coraz głębiej pogrążała się w rozpaczy.
Katarzyna HabsburżankaFot. anonymous, Public domain, via Wikimedia Commons
Urojona ciąża i tragiczny finał. Katarzyna Habsburżanka zmarła w upokorzeniu
W 1554 roku polski dwór obiegła wieść: królowa jest w ciąży. Dla Zygmunta Augusta oznaczało to nadzieję na upragnionego następcę, dla niej szansę, by wreszcie zyskać jego uznanie. Po miesiącach chłodu i upokorzeń między małżonkami pojawiła się nić porozumienia. W komnatach szeptano o cudzie, w kaplicy dziękowano za przyszłego dziedzica. Sama Katarzyna wierzyła, iż spełnia swój obowiązek. Czuła się matką, mówiła o objawach, a lekarze i służba potwierdzali jej przekonanie.
Jednak dziecko nigdy nie przyszło na świat. Z czasem wyszło na jaw, iż królowa wcale nie była brzemienna. Zygmunt August poczuł się oszukany. Twierdził, iż żona upozorowała ciążę i planowała podrzucić cudze niemowlę. W jednej chwili nadzieja przerodziła się w pogardę. Katarzyna została odtrącona i ośmieszona, a jej stan uznano za objaw słabości lub szaleństwa. Dziś wiadomo, iż cierpiała na tzw. ciążę urojoną - zaburzenie, które mogło być skutkiem długotrwałego stresu i presji, jaką wywierało na niej otoczenie. Pragnienie, by sprostać oczekiwaniom króla i całego królestwa, zniszczyło w niej to, co jeszcze pozostało z młodej, spokojnej kobiety, jaką kiedyś była.
Kiedy w 1565 roku zmarł jej ojciec, monarchini chciała pojechać na jego pogrzeb. Wydawało się to naturalne, ale król zwlekał z decyzją tak długo, iż nie zdążyła. Dla córki, która całe życie żyła w cieniu obowiązku i lojalności, to był cios ostateczny. Czuła się uwięziona, odcięta od rodziny i całkowicie upokorzona.
Zygmunt wciąż kazał ją pilnować. Wysłał na jej dwór marszałka Gabriela Grabowieckiego, który miał kontrolować każdy jej krok. niedługo zaczęły krążyć wieści o próbie otrucia, a Katarzyna miała zostać poczęstowana zatrutymi wiśniami. Cudem przeżyła, ale po tym zdarzeniu nic już nie było takie samo. W 1566 roku uzyskała zgodę na wyjazd z Polski. Nigdy do niej nie wróciła. Osiadła w Linzu, gdzie zmarła w samotności w wieku 39 lat. Przez 42 lata jej ciało czekało na pochówek, jakby choćby po śmierci nie mogła zaznać spokoju, którego brakowało jej przez całe życie. Jej historia stała się świadectwem tego, iż choćby królewskie korony nie chroniły kobiet przed samotnością, lękiem i niespełnieniem. Czy interesujesz się losami polskich monarchów? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.














