„Nie zostawiajcie mnie, jeszcze żyję!” – płakała starsza kobieta, myśląc, iż dzieci zabierają ją do domu opieki. Ale kiedy wysiadła z samochodu, wybuchnęła płaczem…

newsempire24.com 5 dni temu

Krystyna została sama, zanim jeszcze skończyła trzydzieści lat. Jej mąż, Paweł, niespodziewanie opuścił rodzinę dla młodej pielęgniarki o imieniu Natalia. Dziewczyna przyjechała do ich wsi na przydział po ukończeniu szkoły medycznej. Paweł był wysoki, przystojny i pracował jako weterynarz w miejscowym gospodarstwie, co gwałtownie przyciągnęło uwagę Natalii.

Kiedy Paweł oznajmił Krystynie, iż odchodzi, poczuła, jak ziemia usuwa jej się spod nóg. Błagała go, aby nie porzucał jej i ich dwojga małych dzieci – pięcioletniego Aleksandra i trzyletniej Teresy. Ale Paweł był nieugięty: „Kocham Natalię. Nie zostawię dzieci, będę im pomagał.” I odszedł, pozostawiając żonę we łzach.

Krystyna długo nie mogła się otrząsnąć, ale w końcu zebrała się w sobie. Zdecydowała, iż jej dzieci nie mogą widzieć jej słabości. Paweł niedługo przeprowadził się do sąsiedniego województwa i już nigdy nie wrócił. Przesyłał tylko skromne alimenty, które ledwo wystarczały na życie. Początkowo dzieci tęskniły za ojcem, ale z czasem przyzwyczaiły się do życia bez niego.

Krystyna pracowała bez wytchnienia – latem w stołówce spółdzielni, a zimą w gospodarstwie. Całkowicie poświęciła się dzieciom, bojąc się ponownie zaufać komuś innemu. Życie toczyło się dalej, aż pewnego dnia przyszła straszna wiadomość: Paweł i Natalia zginęli w wypadku samochodowym. Krystyna płakała razem z dziećmi. Pomimo bólu, jaki jej wyrządził, szczerze go opłakiwała.

Po pewnym czasie Krystyna dowiedziała się, iż Paweł pozostawił dziewięcioletnią córkę, Paulinę, z drugiego małżeństwa. Dziadkowie dziewczynki byli zbyt starzy, by się nią opiekować, a Paulinie groziło trafienie do domu dziecka. Krystyna długo się wahała, ale ostatecznie postanowiła ją przygarnąć. Stała się dla niej drugą matką, ale Aleksander i Teresa przyjęli ją z wrogością. Nie mogli jej wybaczyć, iż matka Pauliny zniszczyła ich rodzinę. Ignorowali ją, a czasem choćby wyśmiewali.

Mimo wszystko Krystyna się nie poddała. Starała się nauczyć swoje dzieci dobroci i współczucia. Z biegiem czasu stare rany zaczęły się goić. Aleksander przeprowadził się do Warszawy, a Teresa została lekarzem. Paulina odnalazła swoje powołanie w świecie mody i przeniosła się do Krakowa, nigdy nie zapominając o swojej przybranej matce.

Krystyna została sama w małej wiosce, a z biegiem lat coraz trudniej było jej radzić sobie z codziennymi obowiązkami. Pewnego dnia Aleksander przyjechał z nowiną: jego syn ożenił się, a ich mieszkanie stało się zbyt ciasne. Zaproponował sprzedaż domu matki, aby pomóc wnukowi w zakupie własnego mieszkania. Krystyna długo się wahała, ale z żalu dla syna zgodziła się.

Dom został gwałtownie sprzedany, a Krystyna przeniosła się do miasta. Na początku wszystko wydawało się w porządku, ale z czasem synowa zaczęła sugerować, iż starsza kobieta zajmuje za dużo miejsca. Kiedy Teresa dowiedziała się o przeprowadzce matki, ostrzegła ją:

— jeżeli synowa cię wyrzuci, nie myśl choćby o przyjściu do mnie. Oddam cię do domu starców.

Krystyna nie mogła uwierzyć, iż jej własne dzieci mogły być tak okrutne. niedługo Aleksander wprost zasugerował, aby przeprowadziła się do domu opieki. Starsza kobieta nie miała innego wyboru.

W dniu przeprowadzki, siedząc w samochodzie, wciąż miała nadzieję, iż dzieci zmienią zdanie. Jednak gdy samochód się zatrzymał, Krystyna z przerażeniem zobaczyła, iż dotarli na cmentarz.

— Synu, Tereso, dlaczego tu jesteśmy? — zapytała z nadzieją.

Teresa odpowiedziała chłodno:

— Mamo, nie martw się. Tutaj jest dom dozorcy cmentarza, a on zgodził się się tobą zająć. Warunki są jak na wsi – piec, woda… Przyzwyczaisz się.

Słowa jej dzieci uderzyły ją jak grom z jasnego nieba. Stała bez ruchu, nie mogąc uwierzyć, iż mogą ją tak traktować.

Nagle za sobą usłyszała znajomy głos:

— Mamo Krystyno, to naprawdę pani?

Krystyna odwróciła się i zobaczyła Paulinę. Kobieta była zszokowana tym, co usłyszała, i bez wahania powiedziała:

— Chodź ze mną, mamo Krystyno. Teraz będziesz mieszkać u mnie.

— Ale, kochana, dlaczego miałabyś to dla mnie robić? — wyszeptała starsza kobieta.

— Dała mi pani swoją miłość, gdy byłam samotna i odrzucona. Teraz moja kolej.

Paulina przytuliła ją i pomogła jej wsiąść do samochodu. Odlatując od cmentarza, Krystyna spojrzała ostatni raz na swoje dzieci. choćby nie próbowali jej zatrzymać.

W nowym domu Krystyna odnalazła ciepło i troskę, o których zawsze marzyła. Choć jej własne dzieci ją zdradziły, zrozumiała, iż prawdziwa rodzina to nie zawsze ta związana krwią – to ta oparta na miłości i dobroci.

Idź do oryginalnego materiału