Nie zjem tego, powiedziała teściowa, z obrzydzeniem spoglądając na potrawę

newsempire24.com 1 tydzień temu

**Dziennik, 15 czerwca**

Nie będę tego jeść stwierdziła teściowa, patrząc z obrzydzeniem na talerz.

Co to ma być? zmarszczyła nos Jadwiga, jakby podano jej wiadro śmieci.

Barszcz wyjaśniła z uśmiechem synowa, Kinga. Zdjęła pokrywkę z ceramicznego garnka i nalała gorący, aromatyczny wywar. Gotowanie z warzyw z własnego ogródka to prawdziwa przyjemność.

Nie widzę różnicy skomentowała teściowa z pogardą. Choć spędzanie czasu w ogrodzie wymaga wiele pracy!

Oczywiście roześmiała się Kinga. Ale jeżeli to hobby, zawsze jest przyjemnie.

Mówisz o *swoim* hobby, nie narzuconym warknęła Jadwiga, zaciskając usta. Dla kogo to ugotowałaś?

Dla nas. Nie jest tego dużo, tylko na dwa dni.

Nie tkne tej brei odparła teściowa, wymachując rękami i cofając się. Co to za dziadostwo! Udawała mdłości, zakrywając usta i odwracając wzrok od stołu.

Kinga wzruszyła oczyma i westchnęła.

Poznała Jacka, syna Jadwigi, półtora roku temu. Zakochali się od pierwszego wejrzenia i pobrali miesiąc później, bez wystawnego wesela. Zaoszczędzone pieniądze zainwestowali w wspólne marzenie: dom na wsi, który stopniowo urządzali.

W tym czasie Kinga widziała Jadwigię tylko cztery razy tyle samo, co Jacek. Trzy z tych wizyt to ona namówiła męża, aby odwiedził matkę w święta.

Jadwiga zawsze uważała to małżeństwo za szaleństwo. Nie miała jednak wpływu na syna, więc czekała na naturalny koniec który jakoś nie nadchodził.

Nie rozumiała, co Jacek znalazł w tej zwykłej dziewczynie. Był przecież przystojny, otoczony godniejszymi kandydatkami. Ona sama była typową miejską duszą i tak wychowała syna. Czuła, iż już ma dość wiejskiego życia wystarczy mały impuls, by wrócił do normalności.

Musiała działać szybko, zanim Kinga nie uwięziła go dzieckiem!

Wymyśliła plan: zadzwoniła, by się zaprosić, bo nikt nie zaprosił jej na uroczyste otwarcie domu. Kinga przypomniała, iż dzwoniła dwa razy, ale Jadwiga zawsze była zajęta. Teściowa machnęła ręką i oznajmiła, iż przyjedzie.

Dwa dni później stała w przestronnym salonie, pełna oburzenia.

Jej syn, tak jak ona i nieżyjący mąż, nienawidził zup! W ich rodzinie jadło się tylko to, co dało się rozpoznać.

Jak Kinga mogła tak gwałtownie zdominować Jacka? Czy rzuciła na niego urok?

Przebiegł ją dreszcz. Zignorowała myśl, iż Kinga trzyma go łóżkowymi sztuczkami. Kinga i sztuczki? Niemożliwe! To musiało być czary.

Rzuciła synowej nienawistne spojrzenie. Udawała świętoszkę, a tymczasem zabijała jej syna powoli.

Co w tym niezrozumiałego? spytała Kinga, ignorując teatr teściowej, i podała jej talerz. Proste: kapusta, cebula, marchew, buraki według przepisu babci. A na koniec świeże zioła i odrobina śmietany.

To sobie jedz! warknęła Jadwiga.

W twoim wieku przydałyby się włókna! Lepiej dla jelit, lepsze samopoczucie.

Teściowa zaczerwieniła się, ale nie odpowiedziała.

Dlaczego zmuszasz Jacka do tego?

Kinga zmrużyła oczy.

Chyba przyNie zmuszam go to on sam prosił, żebym ugotowała barszcz, bo chciał poczuć smak dzieciństwa, którego nigdy nie miał u ciebie.

Idź do oryginalnego materiału