Nie wzywaj przeszłości

newsempire24.com 21 godzin temu

— Mamo, chyba zupełnie postradałaś rozum! — głos Jakuba drżał z oburzenia. — Jak mogłaś uwierzyć tej szmacie?

— Nie waż się tak mówić o Magdzie! — przerwała mu ostro Halina Kowalska. — Jest dla mnie jak córka!

— Jak córka? — Jakub zaśmiał się nerwowo. — Mamo, ona cię okradła! Zabrała wszystkie twoje oszczędności!

— Nic nie ukradła! Sama jej dałam pieniądze! — Halina uderzyła pięścią w stół. — I nie twoja sprawa, na co wydaję swoje pieniądze!

— *Moje* pieniądze, mamo! To spadek po babci! Twoja emerytura i to, co ci dokładam! A ona wzięła wszystko i zniknęła!

Halina odwróciła się do okna. Na zewnątrz padał deszcz, krople spływały po szybie jak łzy. Ale nie płakała. Łzy skończyły się wczoraj, gdy zrozumiała, iż Magda ją oszukała.

— Nie zniknęła — szepnęła cicho. — Wyjechała do siostry do Gdańska. Powiedziała, iż wróci za miesiąc.

— Mamo, obudź się! Jaka siostra? Przecież wiesz, iż nikogo nie ma! Jest sierotą!

— Może pojawiła się siostra. Może odnalazła…

Jakub podszedł do matki i objął jej ramiona.

— Mamo, spójrz na mnie. Magdalena Nowak to oszustka. Celowo się z tobą zaprzyjaźniła, żeby wyłudzić pieniądze. Tych jak ty już nabrała dziesiątki.

— Skąd wiesz?

— Wynająłem detektywa. Masz, popatrz.

Jakub wyciągnął z torby teczkę z dokumentami i zdjęciami.

— Magdalena Nowak, trzydzieści osiem lat. Wyrok za oszustwa. Specjalizuje się w samotnych starszych kobietach. Tu są jej zdjęcia z innymi ofiarami.

Halina wzięła teczkę drżącymi rękami. Na fotografiach zobaczyła Magdę przytuloną do różnych kobiet. Wszystkie w jej wieku, wszystkie uśmiechnięte, wszystkie wyglądające na szczęśliwe.

— To nie może być prawda — wyszeptała.

— Mamo, wyłudziła od ciebie pięćdziesiąt tysięcy złotych. Powiedziała, iż jej córka jest chora i potrzebuje operacji. A ona nie ma w ogóle dzieci!

Halina opadła na krzesło. Dłonie jej drżały, świat przed oczami rozmazany.

— Ale przecież… przez cały rok się przyjaźniłyśmy… Pomagała mi, nosiła zakupy, jeździła ze mną do lekarza…

— Przygotowywała grunt, mamo. Zdobywała zaufanie. A potem uderzyła, gdy byłaś najbardziej bezbronna.

Halina przypomniała sobie, jak poznała Magdę. W przychodni, w kolejce do kardiologa. Młoda kobieta przysiadła obok, zaczęły rozmawiać. Okazało się, iż Magda też sama, mąż nie żyje, córka mieszka daleko. Tak samo samotna jak ona.

Potem przypadkowe spotkania w sklepie, w aptece. Magda zawsze miła, zawsze chętna pomóc. Stopniowo stały się bliskimi przyjaciółkami. Magda przychodziła w odwiedziny, piły herbatę, dzieliły się wspomnieniami.

— Pamiętasz, jak cię ostrzegałem? — ciągnął Jakub. — Mówiłem, żebyś była ostrożna z nowymi znajomymi?

— Pamiętam — skinęła głową Halina. — Ale ty zawsze podejrzewasz wszystkich. Myślisz, iż każdy jest zły.

— Nie każdy, mamo. Ale wielu. Zwłaszcza ci, którzy zbyt gwałtownie stają się najlepszymi przyjaciółmi.

Halina zamknęła oczy. Pamiętała ten dzień, gdy Magda przyszła do niej zapłakana. Powiedziała, iż jej córka Kasia zachorowała, potrzebna pilna operacja. Że brakuje pieniędzy, a czas ucieka.

— Halinka, nie wiem, do kogo się zwrócić — płakała Magda. — Jesteś jedyną osobą, której ufam.

I Halina oddała jej wszystkie oszczędności. Bez wahania, bez wątpliwości. Jak mogła nie pomóc przyjaciółce w potrzebie?

— Mamo, dlaczego mi nie powiedziałaś? — zapytał Jakub. — Powstrzymałbym cię.

— Bo wiedziałam, iż będziesz przeciw. Od początku jej nie lubiłeś.

— Czułem, iż jest fałszywa. Za dużo się śmiała, za często chwaliła. Prawdziwi przyjaciele tak się nie zachowują.

Halina wstała i podeszła do kredensu. Na półce stała zdjęcie w ramce — ona i Magda przy fontannie w parku. Obie uśmiechnięte, przytulone. Halina wzięła ramkę i rzuciła nią o podłogę. Szkło rozbiło się w drobny mak.

— Mamo! — przestraszył się Jakub.

— Idiotka! — krzyknęła Halina. — Stara głupia! Jak mogłam być taka naiwna?

Zaczęła płakać. Jakub objął ją, przycisnął do siebie.

— Mamo, nie win się. To profesjonalna oszustka. Wie, jak nabierać ludzi.

— Ale dlaczego właśnie ja? Dlaczego wybrała mnie?

— Bo jesteś dobra. Bo ufasz. Bo jesteś samotna.

Halina odsunęła się od syna i spojrzała mu w oczy.

— Złożę donos na policję.

— Za późno, mamo. Wyjechała. Policja jej nie znajdzie.

— Znajdzie. Musi.

Jakub pokręcił głową.

— Mamo, choćby jeżeli znajdą, pieniędzy nie odzyskasz. Już je wydała.

— To chociaż inne staruszki nie wpadną w jej sidła.

Halina otarła łzy i wyprostowała się. W jej oczach pojawiła się determinacja.

— Jutro idę na policję. Złożę zeznania.

— Dobrze, mamo. Pójdę z tobą.

— Nie trzeba. Dam sobie radę sama.

Jakub schował dokumenty do torby.

— Mamo, dlaczego nie dzwoniłaś przez te wszystkie dni? Martwiłem się!

— Wstyd mi było. Wiedziałam, iż będziesz mnie beształ.

— Nie besztam. Martwię się o ciebie.

— Wiem. Wybacz mi, Kubusiu.

Syn pocaTelefon zadzwonił ponownie, ale Halina spojrzała na wyświetlacz, uśmiechnęła się smutno i odłożyła go na półkę – teraz już wiedziała, iż nie ma drogi powrotnej.

Idź do oryginalnego materiału