Nie wystarczy po prostu żyć...

jolanta67.blogspot.com 1 tydzień temu


"Nie ma większego syfu niż życie. Wstajesz rano, idziesz do roboty, wracasz do domu zmachany, uśmiechniesz się krzywo do baby, ochrzanisz dzieciaki, kładziesz się do łóżka, czasem przelecisz tę kobitę obok siebie, ale robisz to tylko z nudów, bo już na pamięć znasz każde jej westchnienie, każde stęknięcie, i zasypiasz, zanim ona wróci z łazienki. A rano wszystko od nowa. I tak dzień w dzień, tydzień w tydzień, rok w rok, wreszcie stuka ci czterdziestka i wtedy boisz się obejrzeć za siebie, żeby z przerażenia nie wyskoczyć przez okno."

~ Jan Pelc

Nie wystarczy po prostu żyć. Musisz mieć coś, na co czekasz każdego dnia. o ile nie masz czegoś, na co czekasz... Nie żyjesz. Każdy z nas bywa filozofem dnia codziennego, kiedy podejmuje decyzje, wyraża swoja opinie, deklaruje swoje priorytety czy system wartości. Nie od dziś wiadomo, iż społeczeństwo, które nie myśli, gwałtownie degraduje się do poziomu mrówek grzebiących w ziemi. Pewnie w obronie przed tym faktem, w każdym społeczeństwie od zawsze krystalizowała się grupa ludzi, którzy w imieniu innych myślą. To filozofowie – można powiedzieć taka specjalna grupa ludzi wydelegowanych przez społeczeństwo do "zawodowego myślenia". Tak jak są ludzie, którzy poświęcają życie, aby piec innym chleb, inni – aby budować im autostrady i mosty, jeszcze inni, aby obliczać w bankach procenty od ich pieniędzy...tak są też i ci, którzy zawodowo myślą. Nie mniej nie ma chyba człowieka, który choć trochę nie byłby filozofem. Każdy z nas w swojej codzienności zadaje sobie pytania, które wykraczają poza to, co dziś zjem i ile zarobię w danym miesiącu. Człowiek od zawsze zastanawia się: skąd się wziął? po co żyje? jak powinien żyć? Często dzieje się tak, iż wraz z upływem czasu, kiedy troski dnia codziennego przygniatają wszystko inne, ludzie przestają filozofować, stając się zwykłymi zjadaczami chleba. Jednak prędzej czy później te filozoficzne pytania wracają – wystarczy najmniejsze zaburzenie rytmu codzienności, jakiś życiowy kryzys, albo np. wojna czy ciężka choroba lub odejście kogoś bliskiego, i natychmiast pojawiają się pytania o sens życia, jego cel, początek i koniec. Filozoficznie stwierdzę... nie da się wyeliminować myślenia z naszego życia . I tego wszystkim życzę ...

Idź do oryginalnego materiału