Od Roztocza po Podkarpacie, z pasją i troską o lokalne dziedzictwo – Fundacja wspierająca małe, rodzinne winnice rozszerza swoje działania na nowe regiony. W rozmowie z inicjatorką projektu rozmawiamy o edukacji, enoturystyce, tegorocznych plonach oraz wyjątkowym Festiwalu Zamojskie Winogranie, który staje się jednym z najważniejszych wydarzeń kultury winiarskiej w Polsce. O winiarskiej mapie Polski, festiwalu Zamojskie Winogranie i sile wspólnoty rozmawiamy z Zuzanną Amarante, Prezeską Zarządu Fundacji Winiarnie Zamojskie.
OHME.PL: Odświeżyłam sobie wywiad z Panią opublikowany rok temu na łamach naszego portalu. Dotyczył zamierzeń, planów Fundacji i rozwijającego się winiarstwa na Roztoczu. Czy wydarzyły się nowe rzeczy ważne lub przełomowe w międzyczasie?
Przez ostatni rok w działaniach Fundacji rzeczywiście wydarzyły się przełomowe rzeczy. Weszliśmy w szerszy obszar działania, którym będziemy w chwili obecnej się zajmować i na którym będzie się skupiała nasza uwaga.
W zeszłym roku opowiadałam o winnicach pochodzących z Roztocza, z Lubelszczyzny. Teraz postanowiliśmy, wspierać szerzej winiarstwo regionalne i nie skupiamy się na jednym regionie. Dlatego bardzo jest mi miło, iż w tym roku do naszego grona dołączyły dwie nowe winnice podchodzące z Podkarpacia. Jest to dla nas dość przełomowa decyzja. Okazuje się, iż na większości tych obszarów winiarze ze sobą się łączą, przenikają. Turyści również odwiedzają nie tylko jeden region, dlatego chcieliśmy poszerzyć naszą ofertę, również o współpracę z innymi winnicami. Na przyszły rok- mogę uchylić rąbka tajemnicy- mamy w planach również obszar Małopolski, Jury Krakowsko-Częstochowskiej.
Są tam dwie bardzo interesujące winnice, do których mamy zamiar się udać. Zobaczymy też, co przyniesie przyszłość. Myślę, iż nasza kooperacja jest zauważalna na rynku krajowym. Jest też odzew na nasze działania, mamy bardzo dużo zapytań z innych regionów Polski.
Nasze zadania statutowe skupiają się na podmiotach mniejszych, które właśnie ochrony i pomocy potrzebują. Szczególnie w zakresie szkoleń, dostępu do laboratorium, większej promocji i reklamy. Zawsze podkreślamy, iż nadrzędnym naszym celem jest wsparcie małych, rodzinnych, przedsiębiorstw, i firm. Właściciele mniejszych winnic potrzebują tego wsparcia, know-how i po prostu promocji. Warto nadmienić, iż przeszliśmy na trochę inną formułę promocji i reklamy w tym roku. Do tej pory skupialiśmy się na dwóch panelach szkoleniowych, jesienno-wiosennych, z zakresu prowadzenia winnicy, który refundowaliśmy winnicom z nami współpracującym. W tym roku stwierdziliśmy, iż ważniejsza jest kwestia promocji i reklamy, gdyż z uprawą winiarze radzą sobie coraz lepiej. Postanowiliśmy wydać przewodnik po winnicach Lubelszczyzny, Roztocza. Te regiony geograficzne nie przenikają się do końca z usytuowaniem geograficznym.
Przewodnik, o którym wspomniałam, pokazuje drogę, którą winiarze przebyli od pomysłu na winnicę, po jej założenie. Często bardzo trudną i wyboistą, okupioną wieloma poświęceniami. Firmy parające się winiarstwem mają naprawdę wspaniały wymiar, robią cudowne produkty. Takich opisanych winnic w naszym przewodniku będzie 16. Zwieńczeniem opowieści o winnicach gronowych z regionu, będzie marka Winiarnia Zamojska, która jest marką win owocowych premium. To ona domyka cały konglomerat, przetwórstwo i ukazuje ogromną siłę owoców, gdyż nie tylko winogrono ma patent na robienie wina, ale również wiśnie, porzeczki, agrest, gruszka czy choćby jabłko.

I to pokazujemy w Winiarni Zamojskiej. To są takie dwa główne elementy, nad którymi się na tę chwilę skupialiśmy. jeżeli nasz przewodnik i zaproszenie do odwiedzenia winnic spotka się z pozytywnym przyjęciem a sprzedaż w księgarniach będzie dla wszystkich satysfakcjonująca, to mamy nadzieję, iż w przyszłym roku jeszcze bardziej urozmaicimy nasze wydawnictwa. Myślimy o drugim wydaniu poszerzonym o więcej winnic. Może pojawią się też dodatkowe elementy. Mamy też pewne pomysły opisania podróży kulinarnej wraz z Marcinem Sikorą, który jest u nas w Fundacji wiceprezesem. Jest również uznanym kucharzem, specjalizującym się w łączeniu kuchni przodków z nowoczesnym podejściem. Marcin często opowiada mi o różnych swoich pomysłach, przyznaję, iż niektóre nazwy sama muszę w Wikipedii sprawdzać (śmiech).
Myślę, iż to jest też bardzo interesująca inspiracja dla regionalnych restauracji, które powinny szczycić się smakami danego regionu, a nie tylko mieć w swoim menu pizzę i nuggetsy. Na szczęście powstają miejsca, gdzie osoba odwiedzająca może zjeść coś zaskakującego, czego nie zazna u siebie w mieście. Nie ukrywajmy, często i te drogi do winnic są zupełnie takie same, jakie były 400 lat temu, czyli wiodą z miasta na wieś.
Chciałam właśnie zapytać o wpływ Fundacji na rozwój winiarstwa na Lubelszczyźnie i Roztoczu, bo oceniam go jako niebagatelny. Niejako odpowiedziała Pani już w dużym zakresie na to pytanie, ale tak dla jasności, jakby chciała Pani wymienić takie najważniejsze aspekty działalności Fundacji.
Fundacja powstała w 2019 roku z inicjatywy jednego z największych producentów wina, czyli firmy Ambra, która miała już ponad 30-letnie doświadczenie rynkowe. Jako duży podmiot postanowiliśmy wykorzystać naszą siłę i wesprzeć małych producentów wina. Z tą inicjatywą ruszyliśmy do działania.
Za nami już jest szósty rok działalności. Mamy trzy najważniejsze obszary działalności. Chcemy, aby dany biznes, dany pomysł przetrwał dłużej i rozwinął się na taką skalę, jaką obserwujemy w winnicach w Toskanii, Burgundii, czy w innych znanych obszarach winiarskich, choćby w Kalifornii. To jest przede wszystkim ochrona nad całą kulturą winiarską, bo wino to nie jest alkohol w takim znaczeniu, jak powszechnie myślimy o alkoholu, dający tylko efekt związany z zawartością procentów. Nie zapominajmy, iż jest to po prostu część bardzo szerokiego życia społecznego. Przy winie otwierają się osobom głowy, otwierają się języki, ludzie się integrują.
Wino jest towarzyszem wielu spotkań, wspaniałym dodatkiem do dań, potraw. Skupiamy się nie na samym piciu wina dla picia, ale szukaniu smaków i połączeń między winami i potrawami. Dbamy o to, co jest tutaj najważniejsze, czyli szlachetny smak. Mówiąc wprost staramy się wywrzeć presję na osoby tworzące prawo w Polsce. Chcemy, aby pojawiły się zapisy ochronne, aby produkty wino podobne, udające tylko ten trunek, nie były nazywane winem. Tak naprawdę chronimy w ten sposób również konsumenta, by miał pewność, iż to, co czyta na tylnej etykiecie, ma odwzorowanie z tym, co znajduje się w butelce. o ile ktoś nie robi wina w taki sposób, jaki Unia Europejska wyznaczyła, nie może nazywać tego płynu winem, co najwyżej napojem alkoholowym. To ma też swoje odzwierciedlenie w cenie. Dlatego tłumaczymy, iż butelka wina kosztuje 70-80 zł, ponieważ spełnia normy, przechodzi szereg testów i badań.
Drugi najważniejszy element naszej działalności to są inwestycje. Pozyskujemy środki z Unii Europejskiej, działamy także z własnych środków, aby winiarzy chronić. W tym roku Fundacja dostała właśnie podsumowanie z naszego laboratorium, gdzie przeznaczyliśmy 190 tysięcy złotych na wykonanie darmowych badań dla wszystkich winnic z nami współpracujących. o ile chodzi o produkcję wina, to mało osób o tym wie, iż w trakcie całego procesu produkcji, już od momentu włożenia do zbiornika płynu, fermentacji, po butelkowanie, winiarz musi wykonać średnio od 10 do 15 różnych analiz, aby wiedzieć, jaki jest poziom siarki, poziom alkoholu, jaka jest kwasowość. Musi we właściwym momencie przerwać fermentację i butelkować. Nasze laboratorium daje odpowiedź tego samego dnia i jest to wymierny koszt, prawie 200 tysięcy zł, które Fundacja refunduje za badania próbek winiarskich, oczywiście tylko tych winnic, które z nami współpracują.
Trzecia rzecz, o której już też trochę powiedziałam, na czym nasza Fundacja się skupia, to jest promocja. Organizujemy wyjazdy do winnic. Dbamy o wsparcie marketingowe, robimy sesje zdjęciowe. Każda nowa winnica dostaje od nas pakiet filmów marketingowych, promocyjnych. Otrzymuje je za darmo, płaci za nie Fundacja. To są sprawy, które ciężko byłoby małemu podmiotowi zorganizować, zaprosić telewizję, profesjonalnych fotografów, zrobić sesję zdjęciową. Wymaga to ogromnych nakładów finansowych.
Ostatnia publikacja, o której wspomniałam, też jest dla winnic całkowicie bezpłatna.
W tym roku po raz kolejny czeka nas również festiwal w Zamościu, Zamojskie Winogranie…
Tak, Festiwal jest wspaniałą imprezą.
Proszę uchylić rąbka tajemnicy, jakich atrakcji mogą się spodziewać wszyscy ci, którzy zawitają na Festiwalu?
To już jest szósta edycja. Gdy robiliśmy pierwszą, myśleliśmy, iż to będzie taka jednorazowa impreza. Okazuje się, iż już jest szósta i końca nie widać (śmiech). Z roku na rok Festiwal przyciąga coraz więcej gości, mamy choćby już zapytania z zagranicy. Myślę, iż ta edycja może być równie dużym sukcesem jak poprzednia, gdzie sprzedaliśmy 4,5 tysiąca wejściówek, a ponad 10 tysięcy osób było we wszystkich strefach festiwalowych. Festiwal w tym roku rozpoczyna się 8 sierpnia, natomiast zmieniliśmy nieco jego formułę na taką bardziej prokonsumencką. Rok temu zauważyliśmy, iż jeden dzień festiwalowy, nie jest wystarczający. W tym roku Festiwal będzie trzydniowy. Startuje już od piątku, od godziny 12, kończy się w niedzielę o godzinie 16. Będzie można kupić wina z wszystkich naszych winnic, po bardzo miłych promocyjnych cenach. Dokładnie takich samych, jakie obowiązują w winnicach. Można w jednym miejscu -zamiast objeżdżać 16 miejsc -zakupić wina od naszych winiarzy. To jest tegoroczna nowość festiwalowa. Od tego roku wprowadzamy też nową nagrodę. Będzie to nagroda publiczności, każdy z uczestników Festiwalu otrzymując pakiet festiwalowy, otrzyma również ulotkę do głosowania na piętnaście winnic.
Dlaczego piętnaście, nie szesnaście?
Szesnasta winnica, czyli Winiarnia Zamojska, jest rozpoznawalna i znana konsumentom. Chcemy, aby warunki konkursu były równe dla wszystkich. Formuła festiwalu pozostaje niezmienna, ona już się sprawdziła. Wszyscy na to czekają, więc mamy trzy rynki. Rynek Solny z produktami regionalnymi.
Zaprezentujemy dwóch nowych wystawców, producentów wspaniałych serów regionalnych na rynku solnym. Rynek Wodny będzie strefą chill outu, luzu, to strefa cydru lubelskiego. Będzie nowość- cydr lubelski o smaku cytrynowym. Tam napotkamy leżaki, fontanny, gry z nagrodami. Ta strefa cieszy się dużym powodzeniem, szczególnie, iż tam nie potrzebujemy żadnych wejściówek.
Na świeżej trawie rozłożone będą stoły- gdzie będzie można spróbować siedem tysięcy potraw degustacyjnych Marcina Sikory, do których będą serwowane również wina z Winiarni Zamojskiej. Od godziny jedenastej startują wykłady sommelierskie, class wine w hotelu Arte. W ciągu dwudziestu pięciu minut, można będzie od sommelierów usłyszeć to, co najważniejsze o polskim winie.

O godzinie 19:30 rynek zamieni się w strefę wieczorną. Odbędzie się koncert Krzysztofa Cugowskiego i zespołu. W tym roku obchodzą pięćdziesięciopięciolecie swoje działalności scenicznej. Cieszymy się, iż możemy wspólnie świętować ten piękny jubileusz.
O godzinie 21.30 zaczynamy czas absolutnej zabawy, czyli after party, strefę zero. Wtedy trochę schodzimy z procentami. Będzie możliwość wypicia nieograniczonych ilości produktów 0%, białych różowych win musujących i niskoalkoholowych.
Na sam koniec zaplanowaliśmy specjalny pokaz ogni. Spodziewamy się dużo więcej gości niż sam Zamość może przyjąć, dlatego też uruchamiamy bezpłatny winobus kursujący na trasie Lublin-Zamość-Lublin. W ciągu dnia odbędzie się pięć kursów, dla wszystkich, którzy kupili wejściówkę festiwalową. Po koncercie, po imprezie do godziny 2-3 w nocy będziemy gości odwozić do Lublina.
Prezentując 16 winnic zaprosiliśmy do projektu 16 topowych restauracji z Zamościa, które na czas Festiwalu przygotują specjalne menu festiwalowe. Dla osób posiadających wejściówki, mamy jak zawsze super promocje. Danie główne z kieliszkiem wina gratis, za jedyne 50 zł. Tym samym można w wielu miejscach spróbować połączeń kulinarno -winiarskich. Wszystkie atrakcje startują w piątek, główne atrakcje festiwalowe są zaplanowana na sobotę 9 sierpnia. Festiwal zamykamy w niedzielne popołudnie, ze sklepikiem i strefą restauracji działającymi do ostatnich chwil.
Aż trudno uwierzyć, iż to wszystko wydarzy się w ciągu jednego zaledwie weekendu.
Tak, mi też jest bardzo trudno w to uwierzyć! (śmiech)
Brzmi, jak plan na co najmniej tygodniową biesiadę !
Zatrzymajmy się na chwilę na Roztoczu. Co powoduje jego wyjątkowość na mapie Polski. Wyjątkowość winiarską…
Roztocze jest miejscem magicznym, zmieniło się w związku z ocieplaniem klimatu, łagodniejszymi zimami, cieplejszym okresem lata, dłuższą wegetacją, bo zaczyna się ona już czasami w marcu i kwietniu, a zbiory można prowadzić choćby na początku października. Zaczynamy z naszym Roztoczem upodabniać się do klimatu i obszarów winiarskich położonych na zachodzie Europy.
Ma to swoje dobre strony, ma też swoje niestety minusy. Cały czas w Polsce przez cały czas doświadczamy tego, czego w tamtych krajach nie ma, a więc majowych przymrozków. Bywają tak ostre, iż potrafią zniszczyć 80% upraw w niektórych winnicach. Jest jednak coś, co nas bardzo wyróżnia. Na Roztoczu jest najwięcej godzin słonecznych, również ukształtowanie terenu bardzo przypomina Toskanię i to jest taka nasza polska Toskania, bogata w owoce. Tutaj nachylenia stoków zboczy, pagórków, górek, lessowe gleby, bardzo często też fantastyczne gleby wapienne, dające dużo mineralności w winie, pozwalają zakładać winnicę w miejscach, gdzie wcześniej zupełnie co innego rosło. Często nasi winiarze, z którymi rozmawiam, opowiadają, jak przyjeżdżali do wsi i myśleli o założeniu winnicy, to się okoliczni pukali w głowę. Jednak już po kilku latach przestają się pukać w głowę i chętnie pomagają w zbiorach i w całym procesie produkcji, choćby w przycinaniu sadzonek. Praca na winnicy, to nie jest tylko praca od maja do września, ale z małymi okresami przerwy zaczyna się już w styczniu, grudniu, więc to tak naprawdę ciężka, całoroczna praca. Winiarstwo na Roztoczu powoli, powolutku się buduje. Dodajmy do tego niesamowite walory turystyczne, które oferuje region. To decyduje o wyjątkowości tego miejsca. Ludzie szukający miejsc nieodkrytych, nieoczywistych, oddalonych od cywilizacji, zachwycą się Roztoczem. Dla turystów odkrywa się bardzo ponętny kierunek, odskocznia od codziennego życia, biegu, hałasu. Można do nas przyjechać i czuć się wspaniale…
Mieć taki stuprocentowy kontakt z prawdziwą naturą?
Tak, tak! Roztocze ma swoją unikalną atmosferę, naprawdę jeszcze nietkniętą wielkim przemysłem, pośpiechem, a choćby są miejsca, gdzie nie ma zasięgu komórkowego (śmiech).
Czyli polskie wino staje się coraz lepsze i wpływ na tę sytuację ma doświadczenie winiarzy, którzy z roku na rok szlifują swoje umiejętności?
Myślę, iż tak. Wiadomo, iż z każdym rokiem winiarze zdobywają coraz więcej doświadczenia, szlifują swoje umiejętności. Tak naprawdę pierwsze poważne plony z winnicy zbiera się po trzech, czterech latach, a pełen zbiór po pięciu. o ile ktoś zakłada winnicę, to musi myśleć o perspektywie pięciu lat, żeby zrobić pierwsze komercyjne wino, nadające się do sprzedaży, bądź wyprodukować ilość wina odpowiadającą zapotrzebowaniu klientów.
Większość winnic, z którymi współpracujemy, ma te 10-15 letnie doświadczenie. W porównaniu do winnic z Hiszpanii, Portugalii, Francji, Włoch, tych naście lat wobec 100-200 lat, to jest początek drogi. Tym bardziej należy doceniać, iż to, co oferują po tych kilkunastu latach jest na tak dobrym poziomie.
Piękne jest, iż w tej branży nie ma dużej zawiści, osoby parające się winiarstwem dzielą się wiedzą. Dlatego zawsze powtarzam, nie ma dwóch takich samych win. choćby z tej samej winnicy, rok po roku nie kupi się identycznego wina.
Dobrze, iż Fundacja tak konsoliduje winiarzy i zbliża ich do siebie, dając możliwość poznania się.
Mam właśnie taką nadzieję. Raz do roku po Festiwalu Zamojskim, tworzymy taką strefę, gdzie jesteśmy ze sobą. Jest jeden moment w roku, gdy wszyscy możemy usiąść, napić się wina, coś zjeść, pogadać. Podsumować jaki był rok, jakie są plany. W miłej, przyjaznej, atmosferze.
Wspominała już Pani o pogodzie, a ja zapytam, jak zapowiada się ten AD 2026 dla winorośli, jeżeli chodzi właśnie o warunki pogodowe po pierwszej części roku? Czy możemy się spodziewać dobrego wina?
Możemy się spodziewać bardzo dobrego wina, ale prawdopodobnie w małych ilościach. Niestety znów przymrozki w tym roku doświadczyły wiele winnic.
W maju były takie dni, gdy przez kilka godzin temperatura spadała do minus 6 stopni. Przy rozpoczętym bardzo mocnym i gwałtownym okresie wegetacji od kwietnia, pąki zostają definitywnie wymrożone. Wino będzie -jak wspomniałam-bardzo dobre. Lipiec nie jest zbyt upalny a to dobry prognostyk. Jest sporo pozytywnych przejściowych opadów, które nie działają szkodliwie na wino ze względu na rozwój niekorzystnych grzybów czy bakterii. Prognozy są całkiem obiecujące.
Na koniec naszej rozmowy poproszę Panią o krótkie zaproszenie na Zamojskie Winogranie. Parę słów od inicjatorki i gospodyni tego przedsięwzięcia, myślę, iż nasi czytelnicy bardzo docenią takie spersonalizowane zaproszenie.
Zapraszam na szóste urodziny, na których będzie się działo i będzie zabawa(śmiech), na pewno nikt nie wyjedzie głodny, spragniony, nikt nie opuści nas z deficytem tańca. Zapraszamy osoby z dziećmi, mamy wspaniałe atrakcje zaplanowane przez miasto. Czekają nas cudowne dni, które na długo pozostaną w naszej pamięci. Kto ma siłę i chęci, niech wpadnie wakacyjnie 9 sierpnia do Zamościa, na pewno się nie zawiedzie.
Do zobaczenia!

fot. Zuzanna Amarante, Prezeska Zarządu Fundacji Winiarnie Zamojskie