Nie szukają Luwru ani Koloseum. Ci turyści chcą zobaczyć biedę, strach i ubóstwo

gazeta.pl 1 godzina temu
Podróż bez filtrów i pocztówek? Coraz więcej osób chce zobaczyć prawdziwe oblicze miasta, nie jego turystyczną maskę. Zamiast biegać z aparatem, wolą posłuchać o tym, jak mieszkańcy radzą sobie z gentryfikacją, kryzysem mieszkaniowym i zmianami społecznymi. Tak rośnie trend na wycieczki antyturystyczne, które uczą patrzeć głębiej, nie dalej
W Atenach, Mexico City czy Rio de Janeiro pojawia się nowy typ zwiedzania. Zamiast klasycznych tras po zabytkach, uczestnicy spacerują po dzielnicach, gdzie codzienność jest surowa, ale prawdziwa. Spotykają imigrantów, odwiedzają targowiska i poznają miejsca, których przewodniki zwykle nie pokazują. Tak wygląda nowa twarz turystyki. Jest bardziej społeczna, krytyczna i szczera wobec rzeczywistości.


REKLAMA


Zobacz wideo Cud Podlasia wygląda jak wyspa na Pacyfiku


Wycieczki, które pokazują drugie życie miasta. Zamiast atrakcji są tematy, o których rzadko się mówi
Szczegółowo działanie takiego rodzaju wycieczek opisuje na swojej stronie nytimes.com. Antyturystyczne spacery zyskują popularność w miastach zmagających się z nadmiarem odwiedzających. W Atenach przewodnicy prowadzą przez ulice, na których puste witryny sąsiadują z nowymi hotelami. Opowiadają o tym, jak turystyka podnosi czynsze i wypiera mieszkańców, a kryzysy migracyjne tworzą nowe enklawy biedy. To forma podróży, która pozwala zrozumieć społeczne tło miejsca. Uczestnicy nie oglądają ruin i świątyń, ale współczesne skutki decyzji ekonomicznych i politycznych. Taka wycieczka łączy element edukacji, refleksji i kontaktu z żywym miastem.
Kim są uczestnicy i przewodnicy? Nowa turystyka przyciąga ludzi z otwartymi głowami
Organizatorzy takich spacerów to często politolodzy, socjologowie lub artyści, którzy zamieniają wiedzę w lekcję w terenie. W Atenach popularność zdobyły wycieczki prowadzone przez młodych naukowców, a w Mexico City, przez lokalnych aktywistów. Ich celem jest nie tylko pokazanie trudnych zjawisk, ale też zrozumienie ich źródeł. Warto zaznaczyć również, iż nie są to oferty organizowane w ramach wyjazdów z biur turystycznych. zwykle są to wydarzenia na które prowadzący zapraszają ludzi "z ulicy", często nie wskazując detali i kursu wycieczki. Turyści dopiero po znalezieniu się w takiej grupie dowiadują się w czym biorą udział. Są oczywiście osoby, które udział biorą zupełnie dobrowolnie, czasem z przyczyn edukacyjnych a czasem ze zwykłem ciekawości. Do grup dołączają często osoby z lokalnych dużych miast: wykładowcy, dziennikarze czy podróżnicy-freelancerzy. Nie szukają luksusu ani przewodnika z megafonem. Chcą usłyszeć historie ludzi, którzy żyją poza centrum uwagi i spojrzeć na miasto inaczej.


Z miłości do miasta i z chęci zmiany. Nie jest to biznes
Większość takich inicjatyw nie działa jak firmy. Na Hawajach prowadzone są społeczne spacery, które uczą o historii kolonializmu i prawach rdzennych mieszkańców. Nie mają reklam ani opłat, uczestnicy dołączają, jeżeli chcą realnie zrozumieć lokalne problemy. Celem przewodników nie jest tworzenie kolejnej atrakcji, ale pokazanie, iż podróżowanie może być formą solidarności. Niektóre projekty działają w ramach wolontariatu, inne reinwestują zysk w lokalne społeczności. Wspólny mianownik to szczerość i troska o etykę podróżowania.
Uważność zamiast pośpiechu. Jak przygotować się do wycieczki antyturystycznej
Najważniejsze to nastawić się na słuchanie i obserwację. Wygodne buty, otwartość i gotowość na spotkanie z nieoczywistym wystarczą, by wynieść z takiej trasy więcej niż z klasycznej wycieczki. Warto też wspierać lokalne punkty usługowe odwiedzane po drodze, to prosta forma odpowiedzialnego podróżowania. Tego typu spacery bywają wymagające emocjonalnie, bo pokazują bezdomność, biedę czy skutki nierówności, do której sami się przyczyniamy. Dają jednak coś, czego nie ma w żadnym folderze, czyli zrozumienie. To wiedza, która zostaje z podróżnym na długo i wpływa na sposób, w jaki odwiedza kolejne miejsca.


Powstaje nowy ruch. To podróż, która więcej pyta niż odpowiada
Coraz więcej przewodników nazywa swoje projekty częścią ruchu świadomego podróżowania. Chodzi o to, by patrzeć na miejsca nie tylko oczami przybysza, ale też tych, którzy je współtworzą. W ten sposób turystyka przestaje być konsumpcją, a staje się rozmową. Ten kierunek może odmienić sposób myślenia o wakacjach. Zamiast szukać najtańszych lotów, ludzie pytają, jaki mają wpływ na miasto, które odwiedzają. To mały krok w stronę mądrzejszych podróży, które zostawiają po sobie coś więcej niż zdjęcie.
Idź do oryginalnego materiału