– Nie zmarnowaliśmy czasu, po prostu długo szliśmy do naszego szczęścia – powiedziała Danuta i przytuliła się mocniej do Romana.
Danuta otworzyła oczy i przeciągnęła się z rozkoszą. Niedziela – można się wylegiwać, nie trzeba się spieszyć.
Gdy zmarł jej mąż, znajomi i koledzy z pracy spodziewali się, iż Danuta będzie pogrążona w rozpaczy, zalewać się łzami. Więc zakładała maskę – udawała zrozpaczoną wdowę. W pracy dali jej urlop, żeby „godnie pożegnała ukochanego męża”.
Na zewnątrz wyglądali na idealne małżeństwo. A co każdy z nich czuł naprawdę, jakie szkielety chowali w szafie – to już nikogo nie obchodziło. Nie, ludzkim odruchem było żal jej Krzysztofa, jak każdego, kto odszedł za wcześnie. Ale nie jak ukochanego męża.
Danuta spojrzała na zdjęcie w ramce. Już czas je schować. Wcześniej tego nie robiła, bo wpadały znajome, „pocieszały”, a przy okazji rozglądały się, szukając portretu zmarłego.
Budzić się codziennie i widzieć tę jego minę – zadowoloną jak u kota, który zjadł śmietanę – to było już za dużo. Danuta odsunęła kołdrę, wstała, podeszła do półki i wzięła fotografię męża. Przez chwilę przyglądała się wypielęgnowanej, pewnej swojej atrakcyjności twarzy. Ile to kobiet zwariowało za nim? Danuta uśmiechnęła się szyderczo.
– No i co? Dopiąłeś swego? Myślisz, iż cierpię i płaczę po tobie? Nie doczekasz się. Żegnaj. – Rozsunęła książki i wcisnęła między nie ramkę. – Właśnie tak. Tam twoje miejsce, nie w moim życiu. – Otrzepała dłonie z niewidzialnego kurzu i poszła do łazienki.
***
Gdy Danuta wyszła z sali po ostatnim egzaminie, na korytarzu już prawie nikogo nie było. Zdawała jako jedna z ostatnich. Nagle z boku wyskoczył zwyczajny, niczym niewyróżniający się chłopak. Razem ubiegali się o miejsce na uczelni.
– No i jak? Zdałaś? – zapytał.
– Piątka! – Danuta nie mogła ukryć radości.
– To znaczy, iż będziemy razem studiować. – Uśmiechnął się.
– Trzeba jeszcze poczekać na listy… – zaczęła Danuta, ale sama była pewna, iż się dostanie.
– Formalność. Masz tylko jedną czwórkę. Miejsca starczy.
– A kiedy wywieszą wyniki?
– Pojutrze, pytałem. Może świętujemy? – Czekał na odpowiedź z bijącym sercem.
Danuta pomyślała, iż rodzice w pracy, nauka skończona, adekwatnie nie ma nic do roboty.
– Chodźmy – zgodziła się.
Wędrowali po mieście, jedli lody, potem poszli do kina.
Trafili do różnych grup. Danusi było wszystko jedno, ale Roman był wyraźnie niezadowolony. Teraz widywali się tylko na przerwach i wykładach, na które on zawsze siadał obok niej.
Pewnego dnia Roman się spóźnił, a miejsce przy Danucie zajął Krzysztof Dąbrowski, który wpadł na salę w ostatniej chwili. Chciała mu powiedzieć, iż ktoś tu siedzi, ale wszedł profesor i zaczął wykład. Krążyły o nim legendy – iż jest surowy, iż jeżeli kogoś nie polubi, to koniec, nigdy nie da więcej niż trójkę.
Danuta uznała, iż nic się nie stanie, jeżeli raz posiedzą osobno.
– Szewczyk cię zdążył. Czuję, jak mi plecy przepala wzrokiem – szepnął Krzysztof, pochylając się lekko w jej stronę.
Obejrzała się. Roman siedział z tyłu i patrzył na nich z wyrazem cierpienia.
– Młodzi ludzie, kończymy pogawędki. Panna Danuto, jeżeli nie interesuje cię wykład, możesz wyjść – surowy głos profesora sprawił, iż Danuta drgnęła.
Wszyscy studenci spojrzeli na nich z Krzysztofem, a ona pochyliła nisko głowę nad zeszytem.
– No i po nas. Profesor nas już sfotografował – szepnął Krzysztof i oboje zachichotali.
Wykładowca wyrzucił ich z sali. Czekali na korytarzu, aż skończy się wykład, potem Krzysztof zaproponował stołówkę. Po co marnować czas?
Krzysztof wiedział wszystko, opowiadał ciekawie. Danusi podobała się jego pewność siebie. choćby wykładowcy go lubili za błyskotliwość.
– Danuś, uważaj z nim. To babiarz, taki sobie dowcipniś – ostrzegł ją Roman po zajęciach.
– Co, zazdrościsz? – spytała.
– A jeżeli tak?
– Romku, między mną a Krzysztofem nic nie ma. Posiedzieliśmy razem na wykładzie, wielka rzecz.
Ale na jednym wykładzie się nie skończyło. Danuta zakochała się, nie mogła żyć bez Krzysztofa. Wszyscy uznali ich za parę, rodzice Danuty traktowali ich jak narzeczonych. Czaruś, uroczy i taktowny, oczarował choćby jej mamę. Umiał zdobyć serce każdej kobiety, niezależnie od wieku.
Młodzi postanowili, iż nie będą się spieszyć z ślubem, ale w plany wmieszał się przypadek – Danuta zaszła w ciążę. Powiedziała Krzysztofowi i, ku jej zdziwieniu, zareagował spokojnie.
– Fajnie, będę tatą. Tylko… na co będziemy dziecko utrzymywać? A studia? Danuś, może nie spieszmy się? Jeszcze czas.
Danuta się zgodziła. Ale mdłości dopadały ją w najmniej spodziewanych momentach, czuła się chora i zmęczona. W końcu zrobiła aborcję. Jak można studiować z dzieckiem? On i Krzysztof kochali się, mieli plany, przyszłość.
A Roman? Był po prostu przyjacielem. Pożyczał notatki, gdy opuszczała zajęcia. Niewidzialny, zawsze był blisko.
Latem, po czwartym roku, Danuta i Krzysztof wzięli ślub. Ojciec Krzysztofa był ważnym urzędnikiem w swoim mieście. Po studiach zabrał młodych do pracy. Krzysztof gwałtownie awansował. Danuta nie zazdrościła – wiedziała, iż ojciec robi karierę synowi, a ona była tylko żoną.
Pewnego dnia w przerwie obiadowej Danuta weszła do gabinetu męża i zastała go w objęciach zadziornej, młodej sekretarki. Ta przeszła obok niej bez słowa, spojrzała jej prosto w oczy i uśmiechnęła się lekceważąco. Cała jej postawa mówiła: twoja wina, nie wolno wpadać bez zapowiedzi.
W domu Danuta urządziła awanturę.
– No co takiego? Każdy facet czasem ma romans. Jak ci się wydaje, iż nie, to znaczy, iż po prostu się nie przyłapało. JesteśDanuta zamknęła oczy i przytuliła się mocniej do Romana, czując, iż po latach wędrówki wreszcie znalazła swoje miejsce.