Nie rozumiem, zmieniłaś zamki? wykrzyknął z oburzeniem. Przez pół godziny nie mógł
Twoje rzeczy są u Świetlany przerwała Arleta. Idź do niej, jeżeli naprawdę jesteście stworzeni dla siebie.
Maciej zdrżął. Karkowy mięsień napinał się, szczęka drżała.
Co to za bzdury? Kogo to Świetlana?
Anno, dziś masz wolne? podniosła brew Arleta, spoglądając na przyćmioną od zimna fryzjerkę.
Ta, trzepocząc śnieg z jaskrawo rudej fryzury, pośpiesznie zaciągała płaszcz.
Ojej, Aniu, klientka zadzwoniła potrzebuje natychmiast fryzury na wesele. Dzwoniła jeszcze przed godziną.
Już biegnę wyznała Ania, nerwowo przeszukując rękawy. Nie masz nic przeciwko? Wstawiłam to w terminarz.
Arleta tylko machnęła ręką. Pracują ludzie, i litości Boga. Lubiła swój mały salon właśnie za tę rodzinną atmosferę.
Tak wyglądał dziś dzień: Radosław przyozdabiał skomplikowaną koloryzację, dyskretnie rozmawiając z klientką, Ludmiła i Polona zrobily przerwę przy manicure, popijały herbatę z domowej szarlotki, a Kasia przy oknie wycierała narzędzia.
Ciepło, przytulnie, unosił się aromat kawy i kosmetyków.
Telefon w kieszeni wibrował. Wiadomość od Macieja:
Kochanie, dziś się spóźnię. Ważne spotkanie z kontrahentami.
Arleta uśmiechnęła się mąż zawsze da znać, gdy się spóźni. Dbały o siebie.
Kilka dni wcześniej kupiła mu ulubione ciastka, po prostu po to, by go ucieszyć.
Drzwi wejściowe otworzyły się, wpuszczając lodowate powietrze.
Na progu stała wysoka, młoda kobieta w płaszczu z futrzanym kołnierzem. Na nogach lakierowane botki, w dłoniach skórzane rękawiczki.
Dzień dobry skinęła chłodno, rozglądając się po wnętrzu. Muszę z panem porozmawiać.
Arleta zwyczajnie się uśmiechnęła:
Słucham.
Na osobności powiedziała gościa, poprawiając idealnie ułożone jasne włosy.
Ton jej wypowiedzi sprawił, iż Arleta była czujna. Prowadziła nieznajomą do małego kąta, dumnie nazwanego gabinetem dyrektora.
Nazywam się Świetlana usiadła na krześle, skrzyżowała nogi. Przyszłam porozmawiać o Macieju.
Serce Arlety zabiło szybciej, ale zewnętrznie zachowała spokój. Lata doświadczenia z kapryśnymi klientami nauczyły ją trzymać twarz w każdej sytuacji.
O jakiego Macieja chodzi?
O twojego męża pochyliła się lekko do przodu. Posłuchaj jak masz na imię?
Arleta.
Posłuchaj, Arleto. Wiem, iż chorujesz. Dlatego Maciej nie ma odwagi wystąpić o rozwód.
Boi się cię zranić, obawia się, iż twoja psychika nie poradzi sobie. Ale tak dalej nie może być.
Kochamy się od lat. Moglibyśmy być szczęśliwi, gdyby nie zachowywaliśmy się tak.
Arleta patrzyła na rozmówczynię, czując, jak rzeczywistość zamienia się w surrealistyczny sen.
Maciej? Ten, który rano ją całował przed wyjściem do pracy?
Ten, który wczoraj godzinę przeglądał w internecie wycieczki na majówkę gdzie chcesz, kochanie?
Długo rozmyślałam kontynuowała Świetlana, wyraźnie wygłaszając przemówienie. Szczerze, zostawię ci połowę mieszkania. Rozumiesz, iż szantażowanie męża jest bezwstydne?
Arleta powoli wydychała. W głowie dzwoniło, ale myśli były krystalicznie czyste.
Muszę się zastanowić powiedziała spokojnie. Odezwijmy się jutro?
Świetlana nie spodziewała się takiej reakcji. Zawahała się, nerwowo mrugając długimi rzęsami.
Tak, oczywiście Zapisz mój numer.
Wieczorem Maciej wrócił późno, jak obiecał. Pachniał znajomym wody kolońską i obcymi perfumami Świetlany, ledwie wyczuwalnymi, ale Arleta już je wyraźnie rozróżniała.
Co zjemy? zapytała, patrząc, jak mąż zrzuca buty tradycyjnym gestem.
Nie odmawiam uśmiechnął się, przygryzając ją w policzek. Co mamy w zanadrzu?
Makaron z owocami morza. Twój ulubiony.
Jedli ze smakiem, opowiadając o trudnym dniu, pytając o salon. Wszystko jak zawsze. Tylko Arleta widziała, iż to gra, udawane gesty, każdy ton spektakl tylko dla niej.
Pięć lat dudniło w skroniach. Pięć lat udawania.
W nocy leżała bezsennie, słuchając równomiernego oddechu męża. Wspominała, jak się poznali, jak ją zaloty, jak oświadczył się.
Kiedy zaczęła się kłamka? Od samego początku, czy później? I co najważniejsze dlaczego?
Utrzymywała dom, płaciła rachunki, kupowała prezenty całej rodzinie, włącznie ze starą ciocią.
Organizowała wakacje, dbała o jego zdrowie, pamiętała o witaminach i szczepieniach.
On on tylko spłacał kredyt za drogą samochód. Ten, co miał status i pozycję.
Do rana decyzja dojrzewała. Kiedy Maciej, jak zwykle, po pocałunku na pożegnanie, odszedł do pracy, Arleta sięgnęła po telefon i odnalazła wczorajszy kontakt.
Halo, Świetlana? To Arleta. Spotkajmy się dziś. Zdecydowałam.
Arleta metodycznie układała koszule Macieja, prostując każdy fałd.
Granatowa w drobną krate jego ulubiona, na ważne spotkania. Biała z francuskimi mankietami prezent z zeszłych urodzin.
Pięć lat wspólnego życia zamknięto w dwóch walizkach i jednej torbie sportowej.
Zadzwoniła Świetlana głos drżał od słabo ukrytego triumfu.
Już wyjeżdżam! Taksówka na dole. Czy naprawdę wszystko przemyślałaś?
Oczywiście odpowiedziała spokojnie Arleta. jeżeli sprzedajemy mieszkanie, najpierw musimy je opróżnić.
Zebrałam rzeczy Macieja, zabierzcie. Z nim porozmawiam sam, wieczorem przyjedzie do was.
W linii telefonicznej zapanowała cisza.
Wiecie niepewnie rzekła Świetlana jesteście naprawdę odważni. Myślałam, iż będziecie grozić, krzyczeć. A wy jesteście tak roztropni.
Arleta zmrużyła oko. Samozwańcza dziewczyna, która myśli, iż cały świat ma grać na jej melodii.
Życie uczy umiaru odparła suchą nutą. Podnieś się, mieszkanie kosztuje trzysta dwanaście złotych.
Świetlana weszła do mieszkania w różowym płaszczu, z torebką znanej marki, butami na obcasie, mimo iż na zewnątrz było oblodzone.
O, to jego ulubiony sweter! zaśmiała się, przeglądając rzeczy. I spinki, które dałam na Nowy Rok!
Arleta zamarła. Czy te spinki naprawdę były od niej? A Maciej twierdził, iż kupił je sam, będąc w delegacji
Zbierajcie wszystko mruknęła. I pościel, ona w osobnej torbie.
Świetlana spakowała walizki w taksówce, ciągle poprawiając idealny koktajl.
Od razu widziałam, iż Maciej jest nieszczęśliwy w małżeństwie. Nie może żyć obok przerwała, spoglądając na Arletę. W sumie jesteśmy stworzeni dla siebie. Zobaczycie, rozkwitnie przy mnie!
Arleta patrzyła w milczeniu, jak obca kobieta rozporządza w jej mieszkaniu. Co tak naprawdę powiedział Maciej kochance?
Jaka to była wzruszająca historia o nieszczęśliwym życiu z niekochającą żoną?
Gdy drzwi za Świetlaną się zamknęły, Arleta powoli opadła na kanapę. W pustym mieszkaniu rozbrzmiewał cisza.
Pięć lat wspólnego życia zamieniło się w garść wspomnień i te okazały się iluzją.
Telefon znowu ożył to Maciej.
Kochanie, weź dziś pizzę? Mam ochotę na coś pysznego)))
Arleta uśmiechnęła się. choćby emotikony wysyłał troskliwy mąż, kochający i uważny. Zawsze była dumna z ich związkiem.
Przyjaciółki zazdrościły: Pięć lat razem, a wciąż jak młodzi!
O siódmej wieczorem rozległ dzwonek. Na progu stał Maciej zmieszany, rozczochrany.
Nie rozumiem, zmieniłaś zamki? zaczął rozdrażniony. Pół godziny nie mógł
Twoje rzeczy są u Świetlany przerwała Arleta. Idź do niej, jeżeli naprawdę jesteście stworzeni dla siebie.
Maciej zbledł. Węzeł na szyi napiął się, szczęka drżała.
Co to za bzdury? Kogo to Świetlana?
Przestań zmęczona odparła Arleta. Była wczoraj w salonie. Powiedziała wszystko o waszej miłości, o moim szantażu. A przy okazji, po co ja jestem chora? Co jej namówiłeś?
Arleto, posłuchaj
Nie, ty posłuchaj. Mieszkanie moje. A samochód podzielimy przy rozwodzie, bo jest w wspólnej własności. I tak jestem zupełnie zdrowa.
Zamknęła drzwi przed bladym obliczem Macieja. Ręce drżały, ale w środku było dziwnie przytulnie.
Telefon zadzwonił niemal od razu Świetlana.
Co znaczy moje mieszkanie? krzyknęła. Obiecałyście!
Nic nie obiecałam odparła Arleta. To wy postanowiliście wszystko podzielić. A przy okazji, przyjrzyj się swojemu księciu.
W końcu kupił własny samochód na kredyt cały jego wkład w rodzinny budżet.
Nacisnęła odrzuc i rzuciła telefon na kanapę. Potem powoli przeszła po mieszkaniu, przyzwyczajając się do nowej ciszy.
W szafie lśniły puste półki, w łazience brakował jego golarki, w kuchni ulubionej kubka z bezsensownym hasłem.
Pięć lat wyparowało, zostawiając pustkę i dziwne, żałosne ukojenie.
Arleta podeszła do okna. Na ulicy wirował śnieg, w sąsiednich oknach rozświetlało się wieczorne światło. Życie toczyło się dalej.
Sięgnęła po telefon, wybrała numer
Bogna? Pamiętasz, mówiłaś o wieczorze panieńskim w ten weekend? Zmieniam plany będę z wami.













