Nie przestawaj się zachwycać, mamo! Czy nie boisz się, iż cud się znudzi?

twojacena.pl 5 dni temu

– Spodoba ci się, mamo. To prawdziwy cud! – z entuzjazmem powiedział Krzysztof.
– A nie znudzi ci się mieszkać z cudem? – ironicznie zapytała Barbara.

Barbara stała przy kuchence i nadstawiała ucha. Kiedy żył jeszcze mąż, zawsze przygotowywała kolację tak, by zdążyć przed jego powrotem. Mąż zmarł osiem lat temu. Teraz w ten sam sposób czekała na syna wracającego z pracy.

W drzwiach zaskrzypiał zamek, a z przedpokoju dobiegł głos Krzysztofa:
– Mamo, jestem.
– Słyszę – odpowiedziała Barbara i uśmiechnęła się.

– Co dziś na obiad? Kotlety i ziemniaki smażone? – Krzysztof objął matkę i zajrzał przez jej ramię, wciągając nosem zapach ulubionych ziemniaków z cebulką.

Barbara wyłączyła gaz i przykryła patelnię pokrywką.

– Masz dobry humor? Co się stało? – Po barwie jego głosu potrafiła odgadnąć nastrój syna.
Krzysztof odsunął się lekko.

– Mamo, żenię się.

– W końcu. A czemu Kinga do nas nie zagląda? – Barbara odwróciła się, patrząc w zmartwioną twarz syna.

– Żenię się z Jadwigą.
I Barbara poczuła, jak zimny dreszcz przechodzi jej po plecach. Syn od dawna był dorosły. Przytulał ją, okazywał czułość tylko w chwilach szczególnych wzruszeń albo radości.

– Imię obiecujące. A co z Kingą?

– Kinga wychodzi za mąż w sobotę. Nie chcę o tym mówić, mamo. Jedzmy obiad.

– Dobrze, iż ślub Kingi nie odebrał ci apetytu. Umyj ręce.

Barbara postawiła przed synem talerzek z ziemniakami, usiadła naprzeciwko, podpierając brodę dłonią, i obserwowała, jak je.

– A ta Jadwiga, kim jest?

– To dobra dziewczyna. Sam się przekonasz. Chcę was poznać. Może w sobotę? – Krzysztof przestał jeść i spojrzał na matkę. – Jadwiga ci się spodoba, jestem pewny. To po prostu cud! – zachwycił się.

Coś podobnego mówił kiedyś o Kindze. O tym, iż wybrała bogatszego kandydata, Barbara dowiedziała się od jej matki, z którą chodziły do tej samej szkoły i przyjaźniły się. Miały nadzieję, iż ich dzieci się ze sobą zwiążą. Spotkały się przypadkiem w sklepie, a tamta zwierzyła się z wiadomości. Przeprosiła za wybór córki.

– Cudu nigdy za wiele. A nie znudzi ci się mieszkać z cudem? – drwiła Barbara.

– Mamo, nie śmieszne.

– A ja się nie śmieję. Opowiedz mi o niej. Co w niej takiego cudownego?

– Czemu przyczepiłaś się do tego słowa? – Krzysztof zająknął się. – Jest nauczycielką, uczy polskiego i literatury, choć dopiero pierwszy rok. Poważna, oczytana. Dobrze mi z nią.

– A rodzice?

– Tata inżynier, mama w domu.

– I przyjechała z… – Barbara nie dokończyła, czekając, aż syn podpowie.

– A co za różnica, skąd? – oburzył się Krzysztof.

– Istotnie. Więc nie jest stąd. Gdzie chcecie mieszkać?

– jeżeli masz coś przeciwko, my– To nie ja się buntuję, tylko chcę, żebyście byli szczęśliwi – odpowiedziała Barbara, patrząc na syna z miłością, która przetrwała wszystkie burze.

Idź do oryginalnego materiału