— Nie pozwalałam ci kłócić się z moim synem — oznajmiła teściowa

przytulnosc.pl 4 dni temu

— Czy wam to jeszcze się nie znudziło? — Karina wybuchła krzykiem, zapominając, chyba, o wszystkim. — To nie wytarłam, zaczęłam nie z tego kąta, pominęłam okruszek. Zajmijcie się w końcu swoimi sprawami!

Dziewczyna trzęsła się od nagromadzonej urazy i złości, stała z szmatką w rękach i gniewnie patrzyła na Janinę, jakby za chwilę ta szmata miała polecieć prosto w jej siwe włosy.

— Co to ma być? Chcesz mi tu pokazać swój charakter? Kochanie, ja lepiej wiem, co, jak i kiedy robić, choćby nie próbuj się sprzeczać.

Teściowa leżała wygodnie na łóżku i patrzyła na wzburzoną synową. Po twarzy starszej kobiety można było łatwo wyczytać, iż ani trochę nie żałuje swoich słów i wcale się nie kaja.

— Słuchajcie, w swoim domu sama sobie z tym poradzę, — Karina uspokoiła się, opuściła ramiona i rozluźniła twarz.

— No, no, jeszcze nie zauważyłam, żebyś z czymś sobie poradziła. Tylko chodzisz i rozmazujesz brud.

Dziewczyna przewróciła oczami. Czego jeszcze oczekiwała, sprzątając w pokoju, gdzie przebywa Janina? Za każdym razem te bezsensowne uwagi i wykłady, przyprawione ogromną ilością obelg. Pozostawało tylko rzucić wszystko i pójść sprzątać w innym miejscu. Wyglądało na to, iż teściowa specjalnie przychodzi podczas sprzątania, żeby mieć więcej powodów do czepiania się. Tak właśnie myślała synowa, bo inaczej nie potrafiła wyjaśnić zachowania kobiety.

Karina i Igor byli małżeństwem od wielu lat. W tym czasie wybudowali dom i zdążyli się w nim zadomowić, podobnie jak teściowa, która mieszkała w tym samym miasteczku. Janina była kobietą z charakterem, jak mawiał sam mąż. Może i z charakterem, ale synowa nie mogła go dostrzec przez ciągłe przytyki. Kiedy z braku zajęcia wpadała w gości, w domu panował totalitarny reżim — słowo teściowej było prawem, wszyscy musieli podporządkować się jej warunkom, żadnej swobody. Obcych opinii Janina nie przyjmowała. Jakiekolwiek decyzje małżonkowie by nie podjęli, zawsze znajdowała powód do krytyki. To dom nie tam postanowili zbudować, to wszystko idzie im źle, to powinni byli zatrudnić lepszych budowlańców. Ale o realnej pomocy i radach nie było mowy.

Karina umyła podłogi w ostatnim pokoju i zabrała się za gotowanie. W środku wszystko jeszcze kipiało, a dusza rwała się, by wylać na teściową nagromadzone żale. Ale dziewczyna po prostu kontynuowała przygotowywanie mięsa.

Dźwięki gotowania i możliwość kolejnych uwag jak magnes przyciągnęły Janinę do kuchni. Wkroczyła powoli do pomieszczenia i usiadła na krześle. Przez chwilę milczała, obserwowała, ale potem zaczęła swoją zwykłą śpiewkę:

— Cebulę pokroiłaś za grubo. Nie wiesz, iż Igor tak nie lubi? — z wyraźną pogardą w głosie odepchnęła od siebie deskę z warzywami.

— Zawsze tak gotuję i mężowi wszystko pasuje. Może sama go pani zapyta.**

— Mówisz tak, jakby wprost ci powiedział, iż twoje gotowanie jest przeciętne. I to byłoby jeszcze uprzejme i delikatne — moralizowała Janina.

Karina głośno westchnęła i kontynuowała według własnego przepisu: przepłukała ryż, postawiła go na ogniu do półgotowości.

— Ryż jest cały w kurzu! Trzeba go dłużej płukać, żeby nie żuć brudu zamiast ziaren.

— Jak się pani podoba, tak proszę robić, ale nie u mnie w domu.

Teściowa spojrzała na Karinę wyniośle, unosząc swoje przesadnie wymodelowane brwi.

— Wyrzucasz mnie? Nie rozumiem, za kogo ty się w ogóle uważasz?

— Za gospodynię tego domu, którą jestem — synowa parsknęła.

A Janina strasznie się obraziła, pojęczała, pomarudziła i trzaskając drzwiami, poszła do siebie. Trzaskanie drzwiami to w ogóle był obowiązkowy rytuał u teściowej. W ten sposób chyba próbowała pokazać swoją ważność, ale wychodziło to kiepsko, także dla zawiasów.

Karina rozejrzała się po odzyskanej kuchni i do przyjścia męża z pracy skończyła gotowanie. Gdy tylko usłyszała kroki w przedpokoju, od razu wyszła powitać Igora, ale on, jak się zdawało, nie był z tego zadowolony.

— Co ty mojej mamie tam nagadałaś? Cała zapłakana do mnie dzwoniła, skarżyła się, iż pomagała ci gotować, a ty ją bez powodu wyrzuciłaś za drzwi i jeszcze obrzuciłaś obelgami.

Karina zaskoczona patrzyła na wchodzącego męża, wycierając ręce w ręcznik.

— Wiesz przecież, iż mama jest bardzo emocjonalna i z nadmiaru emocji może jej się zrobić niedobrze! — kontynuował Igor, jego głos stawał się coraz bardziej ostry.

— Ma problemy nie tylko z emocjami, ale i z pamięcią, widocznie, — sarkastycznie zauważyła Karina, ale mąż nie docenił żartu.

— Nie zniosę, żeby tak traktowano moją matkę. Ona jest też twoją krwią teraz! Zachowaj powściągliwość, — dodał, a w jego oczach czytał się wyraźny wyrzut.

— Nikogo nie wyrzucałam ani nie obrażałam, — Karina tylko wzruszyła ramionami i poszła na kuchnię nakładać kolację na talerze.

— Koniec, nie chcę o tym więcej rozmawiać. Mam nadzieję, iż mnie zrozumiesz.

Dziewczyna postawiła przed mężem talerz z pulpetami i puree.

— Przecież ci mówiłam, że…

— A ja powiedziałem, iż nie chcę słyszeć, — niedowierzająco przerwał Igor.

Karina też nie miała ochoty się tłumaczyć. Teściowa często wymyślała różne historie. W niektóre mąż wierzył, w inne, szczególnie absurdalne, nie. I tym razem żona obwiniła, iż z czasem się zapomni, choć w głębi duszy miała nadzieję, iż Janina w swoim domu nie będzie więcej.

Po ślubie Ewa dla siebie zauważyła, iż teściowa nagle zmieniła do niej swoje zdanie, i nie tylko do niej.

Janina wzięła od synowej numer telefonu innej teściowej i zaczęła często z nią rozmawiać.

Ewa była bardzo zaskoczona przemianą teściowej, która przed ślubem syna na duchu jej nie znosiła i doprowadzała do łez.

Kobieta znajdowała każdy powód, by krytykować wybrankę Igora i doprowadzić ją do histeryki, a potem z triumfem powiedzieć synowi:

— Oto z kim zamierzasz związać swoje życie!

Mąż nie wiedział, na czyją stronę stanąć, więc odmawiał rozmowy z matką i biegł uspokajać Ewę.

Z powodu Janiny Ewa choćby nie od razu zgodziła się na propozycję Igora wyjścia za niego za mąż.

Przez około miesiąc Ewa ważyła wszystkie “za” i “przeciw”, i, zdając sobie sprawę, iż kocha mężczyznę bardziej niż irytuje ją bezczelna teściowa, zgodziła się zostać jego żoną.

Janina, dowiedziawszy się o nadchodzącym małżeństwie syna, wybuchła skandalem wobec Igora i zażądała odwołania ślubu.

— Mamo, nic ci się nie uda! — stanowczo odpowiedział mąż, dając do zrozumienia, iż nigdy nie będzie opierał się na jej opinii.

Po półtora miesiąca odbył się ślub. Ewa obawiała się, iż teściowa może zepsuć uroczystość, ale ta, ku zaskoczeniu synowej, zachowała się przyjaźnie.

— Zebrałam tutaj wszystkie koperty z pieniędzmi — na końcu ślubu Janina podała nowożeńcy paczkę.

— Dziękuję — Ewa nieśmiało podziękowała teściowej, która postanowiła ją uroczyście przywitać.

To nie wszystko, matka Igora pomogła też rodzinie posprzątać stół i posortować jedzenie do pojemników na żywność.

— Janina dziś w pełni formy — szepnęła mężowi Ewa do ucha. — Niesamowite obserwować, jak rozmawia z moją mamą.

— Tak, przygotowywałem się na najgorsze — odpowiedział z zaskoczeniem żona Władek.

Po trzech dniach po ślubie Janina zaczęła odwiedzać młodych małżonków.

Zawsze przyjeżdżała z drobiazgami: ciastkami, deserami, lub artykułami kuchennymi.

Ewa dziękowała jej i mogła kilka godzin rozmawiać z teściową na luźne tematy.

Podczas kolejnej rozmowy Janina poprosiła dziewczynę o numer telefonu innej teściowej.

— Mama nie dzwoniła do ciebie? — zapytała podczas kolejnego wizytu Janina.

— Dzwoniła. Miała mi coś opowiedzieć? — gwałtownie się domyśliła synowa.

— Tak, teściowa planuje obchodzić swój jubileusz. Ja też jestem zaproszona, — z dumą poinformowała Janina.

— Jak? — zdziwiła się Ewa. — Dawno wy się z mamą spotykacie?

— Od dnia, kiedy wzięłam od ciebie numer, — chytrze uśmiechnęła się Janina.

— Czyli razem pojedziemy? — ożywiła się synowa, która od razu zorientowała się, iż nie będą musieli podróżować pociągiem.

— Nie, nie dam rady. Pracuję do szóstego wieczora, ale dla teściowej i tak przekażę prezent, — z inteligentnym wyglądem powiedziała Janina.

W sobotę, z paczkami w rękach, młodzi małżonkowie udali się na urodziny Darii Leonidowny.

Musieli wstać wcześnie rano, żeby zdążyć na uroczystość o dwóch godzinach po południu.

— Ojej, a wy bez Janiny? Myślałam, iż jednak się uda jej przyjechać, — rozczarowanie wyraziła się teściowa.

— Mama przekazała wam prezent — Władek wyciągnął z torby kopertę z spa.

— Ona mówiła mi, dziękuję za dostawę, — Daria Leonidowna przyjęła prezent od zięcia.

Uroczystość rozpoczęła się punktualnie, bez żadnych opóźnień, bo wszyscy goście przyszli na wyznaczony czas.

Bliżej ósmej wieczorem Ewa poczuła się niedomówiona. Zmierzyła temperaturę i zdała sobie sprawę, iż zachorowała.

Aby nie zarazić matki, która niedawno wyszła z remisji po chorobie nowotworowej, dziewczyna postanowiła wrócić do domu.

— Mamo, nie możemy zostać. Nie chcę cię zarazić, bo nie wiadomo co — wyjaśniła się Ewa.

— Na czym pojedziecie? — rozbudziła się Daria Leonidowna. — Ostatni pociąg odjechał trzydzieści minut temu.

— Spróbuję zadzwonić do mamy, — powiedział Władek i zaczął wybierać numer Janiny.

Ewa podeszła do męża i, gdy teściowa odebrała, przejęła telefon od mężczyzny.

— Janina, czy możesz przyjechać po nas? Zachorowałam i boję się zarazić mamę, — z goryczą zażaliła się synowa.

— Postaram się przyjechać, ale trochę później. Jestem teraz w kawiarni z przyjaciółkami, — obiecała kobieta.

Postanawiając, iż teściowa może nie przyjechać, bo musi tankować samochód na własny koszt, Ewa odpowiedziała z gniewem:

— Janina, nie martw się, załadujemy twoją maszynę!

Teściowa natychmiast zamknęła się i odrzuciła telefon. Najpierw synowa myślała, iż straciła łączność, więc zadzwoniła ponownie.

Jednak Janina, mimo upartych prób kontaktu, nie odebrała telefonu.

— Nie rozumiem, — zaskoczona powiedziała Ewa. — Czy twoja mama przyjedzie za nami, czy nie? Chciałam się upewnić, iż się nie odpowiada.

Igor westchnął i zadzwonił do matki. Jego rozmowa została odebrana niemal natychmiast.

— Mamo, przez cały czas nie rozumiemy, czy przyjedziesz po nas? — pytany został przez męża.

— Nie, nie przyjadę za wami, twoja żona ośmieszyła mnie przed przyjaciółkami — złościła się Janina.

— Co było w jej słowach złego? — starał się Igor zrozumieć, co konkretnie uraziło matkę.

— Bo wystawiła mnie przed przyjaciółkami jak chciwą, jakbym mogła przyjechać tylko za pieniądze! — z gniewem odpowiedziała kobieta.

— Nic takiego nie mówiła. Ewa powiedziała to tylko dlatego, iż chciała cię uspokoić…

— Uspokoić, wystawiając mnie przed przyjaciółkami jak kogoś ubogiego? Dzięki za takie uspokojenie! — z pogardą chrząknęła Janina. — Nie wiem, jak będziecie się dojeżdżać, ale ja nie przyjadę!

— Wiesz, myślę, iż znalazłaś powód, by nie przyjeżdżać, bo chcesz się spotkać z przyjaciółkami. Więc od razu powinnaś powiedzieć, a nie obwiniać moją żonę! — wyraził oburzenie Igor, który od razu zorientował się w zamiarach matki.

— Wiesz, iż trochę wino wypiłam, — nerwowo się zaśmiała Janina, rozumiejąc, iż syn odkrył jej podstępną strategię.

— Więc od razu powinnaś powiedzieć, a nie obwiniać Ewę — powiedział prześladowczym tonem mąż i odłożył telefon. — Zawołamy taksówkę, — dodał, zwracając się do żony.

— Janina nie przyjedzie? — zapytała dziewczyna, która przez cały czas nie wiedziała, dlaczego teściowa nagle zmieniła zdanie.

— Co my na to, twoja matka? — zmartwiona Karina powiedziała, opisując rozmowę z mężem.

Igor opowiedział żonie o rozmowie z matką i jej nielogicznych oskarżeniach.

Ewa od razu zrozumiała i wyciągnęła wnioski, iż teściowa nigdy się nie zmieniła.

Po przemyśleniu zdecydowała się ograniczyć do minimum kontakt z Janiną, a także opowiedziała o wszystkim swojej matce i poprosiła ją, by w rozmowie z matką Igora nie mówiła o niej.

Idź do oryginalnego materiału