Nie potrzebujemy niczego od ciebie
– Synku, zastanów się, póki nie jest za późno! Chłopak wcale nie jest do ciebie podobny! Twoja Lena to ma dziecko z byłym, a na ciebie chce to zwalić! Ja to wiem!
– Mamo, przestań już! Dima to mój syn… Dlaczego ciągle robisz zamieszanie? Jadę już do domu.
Galina, całe życie wychowywała syna sama. Relacje między nią a Alexem były świetne: nigdy nie był niegrzeczny, nie kłócił się, dobrze się uczył. Kiedy dorósł, został inżynierem, jak chciała. Teraz przyszła kolej na ułożenie mu życia osobistego. Wybrała mu narzeczoną – dobrą dziewczynę Kamilę, córkę swojej przyjaciółki Antoniny.
Z inicjatywy mamy Alex i Kamila zaczęli się spotykać, ale ich romans nie wypalił i po kilku miesiącach się rozstali. Potem Alex poznał Elenę. Ich związek rozwijał się błyskawicznie, chłopak od razu zobaczył w niej bratnią duszę. Pobrali się trzy miesiące później, ku niezadowoleniu Galiny. Po pół roku Elena zaszła w ciążę. Urodził się chłopczyk, którego nazwali Dimą. Wszystko dobrze, tylko teściowa nie polubiła synowej. Przy każdej okazji narzekała na syna, choć od ślubu minęły już cztery lata:
– Zobacz, co ona z ciebie zrobiła? Wyglądasz na pogniecionego, niechlujnego…
– Mamo, no co ty, tylko koszula mi się w pralce pogniecione…
– Siadaj, zjedz coś! Pewnie nic ci nie ugotowała. Będziesz głodny.
– Mamo, zjem w domu. Lena dobrze gotuje.
– Tak, wiem… Kotlety ze sklepu albo, co gorsza, pierogi. A Kamila na kursy cukiernicze się zapisała. Co za zdolna dziewczyna, co za zdolna…
Alex jak mógł odpierał ataki matki. Starał się nie przekazywać żonie jej zarzutów, bo i tak były bezzasadne. Mimo to, Galina kontynuowała swoją cichą wojnę z Eleną. I pewnego dnia jej taktyka przyniosła skutek…
– Cześć, synku… Twoja Lena jakoś mnie nie lubi… Zawsze przychodzisz sam!
– Mamo, jak ona ma tu przychodzić, skoro czepiasz się o każdy drobiazg?
– Czepiam się, bo jest za co. Wierz mi! Ty tutaj siedzisz, a ona pewnie spotyka się z byłym. Wiem, kto to był przed tobą. Ten nieudacznik, Kostek! Dziecko do niego podobne. Ona zaszła z nim, a ty go teraz masz utrzymywać.
Tego wieczoru Alex mocno pokłócił się z matką. Miał dość jej pretensji i rozmów. Do domu wrócił zirytowany.
– Tata, tata, cześć! – wybiegł mu naprzeciw mały Dima.
– Cześć, synku. Jak ci minął dzień? Co robiłeś?
– Byliśmy z mamą na placu zabaw. Spotkaliśmy wujka Kostka. Kupił mi czekoladę i sok!
Myśl przemknęła przez głowę Alexa – a może mama ma rację. Wieczorem przesłuchał żonę:
– Dlaczego widziałaś się z byłym?
– Alex, spotkaliśmy się przypadkiem. Szliśmy, on przechodził obok, zaczęliśmy rozmawiać. Potem odprowadził nas do domu.
– Dlaczego on odprowadza moją żonę i syna? A może Dima to nie mój, ale jego?
– Alex, co ty opowiadasz? Jak możesz tak mówić?!
Tamtego wieczoru pokłócili się dotkliwie. Pierwszy raz od ślubu. Od tej pory kłótnie stały się codziennością. Pewnego dnia Elena nie wytrzymała, spakowała rzeczy, zabrała synka i pojechała do swoich rodziców.
Potem był rozwód i Alexowi przyznano alimenty. Był przekonany, iż dziecko nie jest jego, ale nie chciał się sądzić. Postanowił płacić. Z całej sytuacji najbardziej zadowolona była Galina. Zainicjowała kampanię odnowienia relacji syna z Kamilą, którą nazywała „idealną synową”.
I wygrała. Alex ożenił się z Kamilą. Zaraz po ślubie nowa żona pokazała prawdziwe oblicze. Ciągle narzekała. Chciała żyć wystawnie, smakowicie jeść i pić.
– Popatrz, u Irki jej mąż już drugie futro kupił! A Surkowie zmienili samochód na lepszy. A ja, jak sierota, w starym płaszczu i zegranie po mieście! Co z ciebie za mąż!
Minęło 15 długich lat. Alex harował na dwóch etatach, a Kamila jeździła na wakacje, nie szczędząc sobie niczego. Dzieci nie chciała, twierdziła, iż najpierw trzeba żyć dla siebie, a potem… Galina chciała zaprowadzić porządek i w tym związku, ale nowe synowe gwałtownie ją uciszyło.
Pewnego dnia Alex zadzwonił ze szpitala. Okazało się, iż Galina miała udar i po wyjściu wymagała opieki. Kamila powiedziała od razu:
– Nie będę siedzieć przy chorej dzień i noc. Umieśćmy ją w domu opieki.
– Kamil, może rzucę pracę i się nią zajmę…
– Czyś ty zwariował? Z czego będziemy żyć? Kredyt na mój samochód trzeba jeszcze cztery lata spłacać…
Ostatecznie Galinę umieszczono w domu starców, Alex wyjechał do pracy, a Kamila została w domu. Miesiąc później Galina zmarła. Alex wrócił na ostatnie pożegnanie, zapomniał o żonie poinformować o swoim przyjeździe. Otworzył drzwi swoim kluczem i zastał żonę w objęciach sąsiada… Nie robił scen. Spakował się i przeniósł do mieszkania matki.
Po pogrzebie Galiny Alex zupełnie stracił ochotę na życie. Wspominając mamę i jej „cenne” rady, zastanawiał się, po co w ogóle ich słuchał… Teraz ma ponad czterdzieści lat. Większość życia przeżył. Bez rodziny, bez dzieci, bez przyjaciół… choćby samochodu nie miał własnego – wszystko było tylko dla Kamili… Rozmyślając, przypomniał sobie o Elenie i Dimie. Nigdy się nie dowiedział, czy Dima to jego syn, czy byłego Eleny. Ale to już nie miało znaczenia…
Widocznie Dima ma już dziewiętnaście lat… Dorosły mężczyzna… Ciekawe, jaki teraz jest? – Alex wypowiedział te słowa w pustkę, nikt mu, oczywiście, nie odpowiedział.
W następnym dniu kupił bilet na pociąg i pojechał do miasta rodzinnego Eleny. Bez problemu znalazł jej dom i mieszkanie. Zadzwonił do znajomych drzwi, ale nikt nie otworzył. “Pewnie w pracy” – pomyślał i postanowił poczekać. Po dwudziestu minutach odwrócił głowę i… zobaczył chłopaka, zupełnie jak on sam, tylko dwadzieścia lat młodszego.
– Dima… Dima… Synku…
– Ty?… Co tu robisz? — zapytał zimnym tonem Dima.
– Synku, mam wobec ciebie wielkie długi… Ale jesteś podobny do mnie, jak dwie krople wody! A gdzie mama?
– Mamy nie ma. Od dawna. Zginęła dziesięć lat temu w wypadku…
– A ty? Z kim teraz mieszkasz? Może potrzebujesz pomocy? Jestem gotów zrobić wszystko! Mam pieniądze. Powiedz tylko!
– Mieszkam z babcią. Niczego nie potrzebujemy.
– Ale synku… Ja chciałem, ja…
Alex nie zdążył dokończyć. Dima wszedł do klatki i zamknął drzwi przed jego nosem.
– Synku! Synku, otwórz! Jak to możliwe, synku? Przecież jestem twoim ojcem! Ojcem!!!
Stał przed zamkniętymi drzwiami, pochlipując i wycierając łzy z twarzy. Może to choćby nie były łzy, może tylko deszcz?… Potem przyjeżdżał jeszcze kilku razy, próbował nawiązać kontakt z synem. Prosił, błagał, próbował się wytłumaczyć. Ale Dima zdecydowanie odmówił kontaktu…