«Nie płakałam, tylko patrzyłam w jego oczy…» — historia o końcu i nowym początku

twojacena.pl 2 godzin temu

Ojej, kochani, posłuchajcie starej, bo wam opowiem historię, iż sami nie uwierzycie, iż to przytrafiło się właśnie mnie. Jak żyłam, jak cierpiałam, a potem jak wszystko się zmieniło, choć już myślałam, iż nic się nie odmieni.

Siedzę teraz w tym domu opieki, patrzę przez okno a w głowie wciąż te same obrazy. Jak rodzina opiekowała się mną, swoją dawną młodą kobietą, kochaną, a potem oj, jak boli wspominać, mój mąż powiedział mi słowa, od których serce zamarzło jak lód w zimnym stawie.

„Nie zamierzam opiekować się chorą staruchą!” usłyszałam wtedy od Igora, swojego męża. Ale to nie tylko usłyszałam to wbiło mi się w duszę jak nóż. Stał nade mną z tym zimnem w oczach, jakby cały nasz wspólny świat zamienił się w lód i śnieg.

Leżałam, chora po upadku z drabiny dwa miesiące moim światem było łóżko. Wszystkie te lata razem dwadzieścia lat a teraz stał się taki obcy, choćby nie potrafił się mną zaopiekować.

Jak mi zupę przyniósł? Postawił talerz na szafkę tak, iż bulion się wylał, a on choćby nie przeprosił. Patrzyłam, jak wychodził z pokoju, nie oglądając się za siebie, i czułam, jak wszystko we mnie się kruszy.

Nasz syn, Krzysiek, choć młody, miał serce na adekwatnym miejscu pomagał mi, jak mógł: książkę podał, zupę przyniósł, pytał, czy pomóc. A ojciec tylko burczał, a jego cierpliwość gwałtownie się skończyła.

Pewnego wieczora, gdy poprosiłam go choćby tylko o pomoc z wejściem do łazienki, spojrzał na mnie, jakbym była ciężarem, i rzucił to straszne:

„Nie jestem opiekunką! Nie zamierzam zajmować się chorą starą babą!”

Nie zapłakałam. Nie, tylko spojrzałam mu w oczy i poczułam, iż między nami wszystko się skończyło. Zebrawszy ostatnie siły, splunęłam mu w twarz jak pożegnanie z tym, kim kiedyś był.

Był w szoku, a ja twarda jak kamień, bo wiedziałam to koniec jednej historii i początek nowej. Gdy próbował wrócić, błagał o szansę słuchałam i śmiałam się przez łzy, bo wszystkie jego słowa były puste.

Nawet zaczęła się między nami wojna próbował mnie zranić, wysyłał złe wiadomości, ale ja byłam silniejsza. Mój syn był moją podporą, moją siłą i dumą.

W dwa miesiące odzyskałam życie: zaczęłam pracę, rozwijałam projekt, o którym zawsze marzyłam. Pionowe ogrody, wyobrażacie? Teraz jestem kobietą, która mknie przez życie, nie patrząc na wiek czy choroby.

Kiedyś byłam potulna, wygodna dla innych, a teraz jestem panią samej siebie. Mój syn jest przy mnie, wspiera, a tamten mężczyzna, który rzucił te okrutne słowa, stał się tylko cieniem przeszłości.

I wiecie co? Gdy jechałam przez miasto swoim nowym autem, na światłach zobaczyłam go starego, zmęczonego, z pustym spojrzeniem i tanią reklamówką w ręce.

Nasze spojrzenia się nie spotkały. Żalu, złości tylko spokój. Zostawiłam go tam, w przeszłości, a sama pojechałam dalej, w moje nowe, jasne życie.

No i taka historia, kochani. Życie potrafi zaskoczyć, a siła jest w nas wszystkich, trzeba tylko uwierzyć w siebie i nie bać się zaczynać od nowa. I choć trafiłam tutaj, do domu seniora, wiem, iż nie jestem staruszką jestem kobietą, która odnalazła siebie na nowo.

Nie płaczcie za tymi, którzy odeszli. Dbajcie o siebie i idźcie tylko do przodu, bo prawdziwa miłość to miłość do samej siebie.

Idź do oryginalnego materiału