W dzieciństwie wypad do "Maka" po seansie w kinie był wręcz obowiązkowy, a zwieńczeniem całego wyjścia był deser. Przeważnie lody lub na ciepło, w chłodne dni, gorące ciastka z jabłkami. To kieszonki pełne jabłkowego nadzienia. Najsmaczniejsze na gorąco, aż parzyły w palce. Kruche, słodkie, wilgotne, z soczystymi owocami w środku. Mniam - wspomnienia wróciły. Postanowiłam po latach zrobić własne ciastka jak z Maka.