Nie obchodzi mnie to!” – Svetlana przeszła się po pokoju, wymachując rękami. “Mamo, ile jeszcze można wytrzymać? Moje koleżanki już się śmieją!

newsempire24.com 2 tygodni temu

“Mi to wszystko jedno!” – Kinga przebiegła przez pokój, machając rękami. “Mamo, ile jeszcze mamy to znosić? Koleżanki już się ze mnie śmieją!”

“Mamo, znowu cieknie! Znowu!” – wrzasnęła Kinga, wyskakując z łazienki z mokrymi włosami i ręcznikiem w dłoniach. “Mówiłam, iż z tym mieszkaniem coś jest nie tak!”

“Cicho bądź! Sąsiedzi usłyszą!” – syknęła Elżbieta Kowalska, rzucając ścierkę i biegnąc do córki. “Gdzie cieknie?”

“Wszędzie! Z kranu, z prysznica, spod umywalki już kałuża!” – Kinga wymachiwała rękami, rozchlapując wodę po korytarzu. “No mówiłam! Mówiłam, iż nie trzeba było pakować się w tę ruderę!”

Elżbieta w milczeniu weszła do łazienki, spojrzała na wodę rozlewającą się już po podłodze i ciężko opadła na stołek. Miesiąc temu przeprowadziły się do tej dwupokojowej kawalerki w centrum Warszawy, sprzedając swój domek na obrzeżach. Wydawało się, iż życie wreszcie się ułoży – blisko praca, sklepy, przychodnia. A teraz…

“Mamo, co ty siedzisz? Trzeba coś zrobić!” – Kinga stała w drzwiach, owinięta w szlafrok.

“A co niby zrobić?” – zmęczonym głosem odparła Elżbieta. “Hydraulika wzywać? Znów na nasz koszt? Trzeci raz w tym miesiącu.”

“Może do właścicielki się zwrócić? Niech ona płaci, to jej mieszkanie!”

“Już się zwracałam. Mówi, iż to my jesteśmy winne, iż nieumiejętnie korzystamy z instalacji. Jak można nieumiejętnie zakręcać kran?!” – Elżbieta wstała, zaczęła zbierać wodę ścierką. “Idź jeść śniadanie, spóźnisz się do pracy.”

“Jakie śniadanie? Kuchenka znowu nie działa!” – oburzyła się Kinga. “Wczoraj pół wieczoru się męczyłam, ledwo kaszę ugotowałam. A dziś w ogóle się nie włącza.”

Elżbieta tylko westchnęła. Kuchenka faktycznie kaprysiła od pierwszego dnia, ale właścicielka, pani Wanda Nowak, zapewniała, iż sprawna jest, tylko trzeba się przyzwyczaić. Przyzwyczaić do tego, iż palniki działają co drugi raz, a piekarnik – jak mu się podoba.

“Dobra, skoczę do Asi, poproszę, żeby zagotowała wodę” – burknęła Kinga, wciągając dżinsy.

“Nie biegaj po sąsiadach!” – zatrzymała ją matka. “I tak już wstyd. Wczoraj u Asi cukier pożyczałyśmy, przedwczoraj sól. Pomyślą, iż żebrzemy.”

“No to co? Głodne do pracy iść?”

Elżbieta spojrzała na córkę i poczuła, jak do gardła podchodzi jej znany, ściskający guzek. Po co w ogóle zgodziły się na ten wynajem? W swoim domku problemów było mniej, żyło się spokojnie. A tu co dzień nowa historia.

Kinga wyszła głodna i wściekła, a Elżbieta została, by uporać się z powodzią w łazience. Wytarła wodę, próbowała dokręcić krany – bez skutku. Cienka strużka i tak sączyła się spod zaworu.

Telefon zadzwonił, gdy właśnie miała dzwonić po hydraulika.

“Pani Kowalska? Tu Wanda Nowak. Jak tam? Nie narzekają?”

“A no właśnie…” – zaczęła ostrożnie Elżbieta – “znowu mamy problem z hydrauliką…”

“Znowu?!” – przerwała właścicielka. “Co wy tam robicie z moim mieszkaniem? Przecież mówiłam, żeby ostrożnie!”

“Nic nie robimy. Normalnie zakręcamy i odkręcamy.”

“To po co co tydzień hydraulik? Może coś zepsuliście? Ciężkim walnęliście?”

Elżbieta zaci

Idź do oryginalnego materiału