Nie myślałam, iż teściowa stanie się dla mnie jak rodzona mama. Była dla mnie dobra, we wszystkim mnie wspierała i pomagała. Ale z mężem, niestety, nie miałam tyle szczęścia. Jarosław był ciągle w pracy, a w weekendy znikał gdzieś z kolegami i z czasem stał się zimny wobec mnie i dziecka. Prosiłam go, by się opamiętał, by poświęcał nam więcej czasu. Teściowa stanęła po mojej stronie, chciała dać synowi nauczkę, ale wszystkim nam zrobiła tylko gorzej

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Poznałam mojego męża ponad dziesięć lat temu. Jarosław pracował wtedy jako taksówkarz, a ja byłam księgową w małej firmie.

Pewnego ranka, podwoził mnie do pracy, rozmawialiśmy, i tak się wtedy poznaliśmy. Miły i uprzejmy kierowca od razu mi się spodobał.

Często go wzywałam, bo dał mi swój numer telefonu, żeby mnie podwoził do pracy lub do domu. Kilka razy po pracy sam na mnie czekał, żeby mnie odwieźć do domu, oczywiście nie pobierał za to opłaty.

Potem zaczęliśmy się częściej spotykać, a w końcu wzięliśmy ślub.

Po ślubie przeprowadziłam się do mieszkania Jarosława, mieszkaliśmy razem z jego mamą.

Z teściową od razu nawiązałam bardzo dobre relacje. Przyjęła mnie jak swoją, jak bliską osobę. Byłyśmy jak prawdziwa matka z córką, co było dla mnie bardzo cenne.

Mama Jarosława we wszystkim mnie wspierała i była całkowicie zadowolona ze mnie. niedługo urodził się nam syn, a ja przestałam pracować i cały czas spędzałam w domu z dzieckiem.

Żyliśmy zwyczajnie, jak tysiące innych rodzin. Mąż pracował, ja zajmowałam się wychowaniem naszego dziecka i domowymi obowiązkami, w czym zawsze pomagała mi teściowa.

Nie mogę powiedzieć, iż mąż nie był wobec mnie uprzejmy albo iż był złym ojcem dla naszego dziecka. Po prostu dużo pracował i często nie było go w domu. Dlatego poświęcał nam mało czasu i stopniowo się oddalał, stawał się coraz chłodniejszy wobec nas.

Najczęściej odpoczywał w towarzystwie swoich kolegów i dobrych znajomych. Czasami zostawał z nimi dłużej po pracy, nie uprzedzając, ale nic poza tym.

Weekendami Jarosław spędzał czas na kanapie przed telewizorem. Z czasem zaczęło mnie to drażnić, bo zupełnie nie poświęcał nam uwagi, żyliśmy obok siebie jak obcy ludzie.

Nie milczałam, ciągle mówiłam mu, iż się myli, prosiłam, żeby się zmienił i więcej czasu spędzał z rodziną.

Co ciekawe, moja teściowa stanęła po mojej stronie, a nie po stronie swojego syna. Mówiła mężowi, iż powinien poświęcać więcej czasu rodzinie i pomagać mi w weekendy, a nie myśleć tylko o sobie. Jarosław jakby nas w ogóle nie słyszał, ani mnie, ani swojej mamy.

Jego nawyki się nie zmieniały, żył tak, jak wcześniej. A moje niezadowolenie rosło. Czułam do niego coraz większy żal, i ciągle dochodziło między nami do różnych nieporozumień i kłótni na ten temat.

Nie podobało mi się, iż ciągle pracował, a zarabiał mało, jeżeli mam być szczera. Zwyczajne rodzinne pretensje, można by powiedzieć. Niemniej jednak często prowadziły one do kłótni w rodzinie. Teściowa zawsze mnie wspierała i prosiła syna, żeby się opamiętał i bardziej zaangażował w życie rodzinne.

Jakoś niepostrzeżenie zjednoczyłyśmy się z teściową i zaczęłyśmy próbować wychować jej syna. Kiedy zaczynałam rozmawiać z mężem o jego zachowaniu, teściowa od razu do mnie dołączała i mówiła, iż mam we wszystkim rację i moje podejście jest słuszne. Tak razem wyrażałyśmy swoje niezadowolenie.

Kiedy Jarosław był w domu, zawsze dawałyśmy mu jakieś drobne zadania – wynieść śmieci, rozwiesić pranie, pójść do sklepu, pomóc w kuchni. Wydawało mi się, iż to zwyczajne codzienne obowiązki i iż on też powinien nam pomagać, ale Jarosławowi to bardzo się nie podobało, robił to zupełnie bez żadnej ochoty.

Mówił, iż przecież dużo pracuje i jest zmęczony w pracy. A tutaj my ze swoimi prośbami z każdej strony, zawsze czegoś od niego potrzebujemy.

Do tego mówił, iż to praca dla kobiet i iż mogłybyśmy z teściową same sobie poradzić bez jego pomocy. Ale my chciałyśmy go nauczyć, żeby nam pomagał, i nie zamierzałyśmy się poddać.

Z czasem mąż zaczął wracać do domu coraz później niż zwykle.

Tak minęło kilka lat. Z teściową ciągle próbowaliśmy namówić męża, żeby więcej czasu poświęcał rodzinie, a on nas unikał. W końcu mąż postanowił zrobić po swojemu.

Pewnego dnia Jarosław wrócił do domu, i rozmawialiśmy, jak zawsze. Mąż od razu powiedział, iż dłużej już tak nie może. Mówił, iż jest zmęczony naszymi kazaniami i chce zamieszkać sam.

Szczerze mówiąc, byłam bardzo zaskoczona, nigdy się tego po nim nie spodziewałam. Nie myślałam, iż wszystko może tak się skończyć. Mąż spakował swoje rzeczy i po prostu spokojnie wyszedł z domu. Później dowiedziałam się, iż mieszkał u przyjaciela, a potem wynajął sobie osobne mieszkanie.

Od tamtej chwili minął miesiąc. Niedawno go widziałam. Porozmawialiśmy, a on powiedział, iż samemu mu jest znacznie spokojniej niż z nami pod jednym dachem. Nikt go nie poucza i nikt niczego od niego nie wymaga.

I co mnie zaskoczyło – na razie nie jest gotów wrócić do domu, choćby nie chciał o tym rozmawiać. Nie wiem, czy znów będziemy rodziną, czy to koniec naszego małżeństwa. Czy my z teściową zrobiłyśmy coś źle, i nasz związek został zniszczony?

Chciałam tylko, żeby Jarosław poświęcał więcej czasu mnie, swojej mamie i dziecku, a nie kolegom i telewizorowi.

Kocham swojego męża i chcę uratować naszą rodzinę, jak każda kobieta, ale nie wiem jak. Czy uda mi się przywrócić to, co było? Co powinnam zrobić?

Idź do oryginalnego materiału