Nie masz sumienia. Nie widzisz, jak trudno jest Dawidowi? To twój brat, mogłaś mu pomóc. Zawsze myślisz tylko o sobie.
Ostatnio moja mama zadzwoniła i poprosiła, żebym zabrała wszystkie swoje rzeczy z jej mieszkania.
Ledwo się tu poruszamy przez twoje graty powiedziała.
Ta rozmowa odbyła się po tym, jak odmówiłam Dawidowi pieniędzy na wkład własny do mieszkania. Tak, dać, a nie pożyczyć, bo doskonale wiem, iż nigdy by mi ich nie oddał.
Gdy odmówiłam, Dawid wybiegł z mojego mieszkania wściekły. Był przekonany, iż po prostu oddam mu wszystkie oszczędności, bo on ma rodzinę i dzieci, a ja nie.
Muszę o tym porozmawiać, bo czuję, iż moi bliscy są wobec mnie niesprawiedliwi, szczególnie teraz, przed świętami.
Kiedy wyjechałam do Krakowa na studia, od razu zaczęłam pracować dorywczo. Najpierw mieszkałam w akademiku, potem wynajmowałam mieszkanie z koleżanką. Nie chciałam być zależna od rodziców, więc ciężko pracowałam, żeby utrzymać się sama, a przy okazji pomagać mamie.
Nigdy nie brała ode mnie pieniędzy wprost, ale zawsze prosiła, żebym przywiozła coś potrzebnego: ubrania, buty, artykuły gospodarstwa domowego. A jeżeli chodzi o jedzenie, zawsze przyjeżdżałam z torbami pełnymi zakupów.
Mama mieszka w trzypokojowym mieszkaniu z Dawidem. Nasz tata zmarł trzy lata temu.
Mój brat nigdy nie interesował się nauką. Po skończeniu szkoły wyjechał do pracy w Niemczech, ale jedyne, co udało mu się kupić, to stary samochód. Gdy wrócił, zaczął pracować jako taksówkarz.
Później ożenił się i wprowadził swoją żonę, Kasię, do mieszkania naszej mamy.
Zawsze brakowało im pieniędzy, bo Dawid żył z dnia na dzień. Gdy on i Kasia dostawali wypłatę, wydawali wszystko niemal natychmiast.
Zarówno mama, jak i rodzice Kasi regularnie pomagali im finansowo. Dawid wiedział, iż zawsze znajdzie się ktoś, kto go wesprze, więc nigdy nie próbował zwiększyć swoich dochodów ani poprawić swojej sytuacji finansowej.
Teraz Dawid i Kasia mają dwoje dzieci, a trzecie w drodze.
Uznali, iż mieszkanie mamy stało się za ciasne, i zaczęli myśleć o kupnie własnego.
Tymczasem ja mieszkam w wynajętym mieszkaniu z moim chłopakiem, Krzysztofem. Planujemy ślub, ale zdecydowaliśmy się poczekać na lepszy czas. Nasze dochody są stabilne Krzysztof pracuje jako programista, a ja prowadzę kilka sklepów internetowych.
Nie wydajemy pieniędzy na zbędne rzeczy, zamiast tego oszczędzamy na własne mieszkanie, żeby po ślubie mieć gdzie żyć niezależnie.
Mama wiedziała o naszych planach, ale i tak zasugerowała Dawidowi, żeby zwrócił się do mnie o pomoc finansową.
Chcą kupić mieszkanie, ale nie mają pieniędzy na wkład własny powiedziała mi.
Gdy Dawid przyszedł i bez ogródek oznajmił, iż potrzebuje pieniędzy, odmówiłam.
Wpadł w furię. Uważał, iż jestem mu to winna tylko dlatego, iż ma rodzinę, a ja nie.
Później mama zadzwoniła i powiedziała:
Nie masz sumienia. Nie widzisz, jak trudno jest Dawidowi? To twój brat, mogłaś mu pomóc. Zawsze myślisz tylko o sobie.
Potem dodała:
Przyjdź i zabierz swoje rzeczy z naszego mieszkania. Nie możemy się tu ruszać przez twoje graty. I choćby nie próbuj przyjeżdżać na święta. Dawid jest na ciebie zły, a ja też nie mam ochoty cię widzieć.
Nie kłóciłam się. Zabiorę swoje rzeczy i znajdę dla nich miejsce w wynajmowanym mieszkaniu. A gdy z Krzysztofem kupimy własne, przeniosę je tam.
Mogłabym pożyczyć bratu pieniądze, ale wiem, iż nigdy by ich nie oddał. A on choćby nie prosił o pożyczkę po prostu oczekiwał, iż oddam mu oszczędności.
Tylko dlatego, iż ma dzieci
Jak byście postąpili w takiej sytuacji?
Czasem warto być dobrym, ale nie kosztem własnego spokoju i przyszłości. Pomaganie bliskim to szlachetne, ale nie powinno się opierać na niesprawiedliwych oczekiwaniach.