*„Nie masz nic przeciwko, żebym założyła twoją suknię ślubną? Przecież już ci się nie przyda”* – zaśmiała się przyjaciółka.
*„Moim zdaniem idealna. Najlepsza ze wszystkich, które przymierzałaś”* – powiedziała Joanna, wpatrując się w nią uważnie.
*„Ma pani rację. Ta suknia pasuje do pani idealnie. Wystarczy skrócić dół i trochę dopasować w talii”* – powiedziała sprzedawczyni w salonie ślubnym. *„Przynieść welon?”*
*„Chciałam bez welonu”* – zmieszała się Danuta.
*„Niech pani przyniesie, tylko nie za długi”* – dodała Joanna, patrząc, jak przyjaciółka kręci się przed lustrem.
Puszysty tiul falował wokół jej nóg jak dzwon. Danuta już widziała zachwycone oczy Adama, gdy zobaczy ją w tej sukni.
Sprzedawczyni z powagą przyniosła na wyciągniętych rękach delikatny welon. Jednym sprawnym ruchem przypięła go do włosów panny młodej.
*„Gotowa do USC. No i jak? Bierzecie?”* – uśmiechnęła się do odbicia Danuty w lustrze.
*„Co myślisz?”* – Danuta odwróciła się do Joanny.
*„Ty wychodzisz za mąż, to twoja decyzja”* – odparła przyjaciółka, nie kryjąc iskry zazdrości w oczach.
*„Tak, bierzemy”* – Danuta uniosła tiul i chciała zejść z podestu, ale sprzedawczyni ją zatrzymała.
*„Zaraz przyjdzie krawcowa.”*
Danuta udała zniecierpliwienie, ale w głębi cieszyła się, iż jeszcze trochę postoi w tej sukni.
Wracały do domu przez park. Były przyjaciółkami od szkoły. Joanna była wysoka, kanciasta, z ostrymi rysami twarzy i długim, prostym nosem. Zawsze zazdrościła Danucie urody – jej małego, zadartego noska, dołeczków w pulchnych policzkach. A jeszcze bardziej tego, iż Danuta miała normalnych rodziców, którzy nie pili i nie kłócili się codziennie. Ojciec Joanny zmarł dwa lata temu od podrobionej wódki. Myślała, iż w końcu odetchnie z matką, ale ta stała się nerwowa i rozdrażniona.
Danuta skończyła prestiżowy wydział na uniwersytecie, pracowała jako tłumaczka w dużej firmie. Joanna po zaocznych studiach biologicznych dostała się do laboratorium ekologicznego. Nienawidziła swojej pracy, co tylko pogłębiało jej zawiść.
A teraz ta „myszka” wychodzi za mąż. Adam był jej obojętny, ale sam fakt doprowadzał ją do szału. Spotykała się z chłopakami, ale nigdy nie doszło do ślubu. A tak marzyła o białej sukni… i ucieczce od matki. Czym była gorsza od cichej Danuty? Dlaczego to jej zawsze się udaje?
*„W ogóle mnie nie słuchasz!”* – Danuta szarpnęła przyjaciółkę za rękę.
*„Hm? Co powiedziałaś?”* – Joanna rzeczywiście była zamyślona.
*„Mówiłam, iż na ślubie rzucę ci bukiet, i niedługo też wyjdziesz za mąż. Tam stoi kobieta z biżuterią. Wczoraj ją zauważyłam, ale spieszyłam się. Chodź, zobaczymy.”* – Danuta pociągnęła ją do ławki.
*„Po co ci ta tandeta?”* – warknęła Joanna, patrząc z dezaprobatą na starszą kobietę, obok której na ławce leżała tacka z tanimi bransoletkami i pierścionkami.
*„Patrz, jaki pierścionek”* – Danuta obracała w palcach maleńki pierścionek z białym kamieniem. *„Można przymierzyć?”*
*„Za przymierzenie nie biorę pieniędzy. Ale nie sprzedam ci go”* – oznajmiła kobieta.
*„Dlaczego?”* – zdziwiła się Danuta, nie puszczając pierścionka.
*„Wkrótce założysz obrączkę. A noszenie różnych metali to zły gust”* – powiedziała kobieta stanowczo. *„Lepiej spójrz na to…”* – przejrzała zawartość tacki i wyciągnęła metalowy wisiorek w kształcie lusterka na cienkim łańcuszku.
*„Danka, po co ci ten badziew?”* – skrzywiła się Joanna.
*„Jaki oryginalny… Ile kosztuje?”* – Danuta zignorowała uwagę przyjaciółki.
*„Ile dasz. Weź go, przyniesie ci szczęście.”*
*„Ona już jest szczęśliwa”* – wtrąciła Joanna.
*„A ty zazdrościsz”* – odparła kobieta, patrząc na nią twardo.
Danuta przeszukała torebkę i wyjęła trzydzieści złotych.
*„Nie trzeba”* – kobieta uśmiechnęła się. *„Noś na zdrowie.”*
Gdy odeszły od ławki, Danuta natychmiast założyła wisior.
*„No jak?”* – zapytała.
*„Oryginalnie”* – odparła sucho Joanna, choć i jej się spodobał.
Minął tydzień. W przerwie obiadowej Danuta wpadła do salonu po gotową suknię. Przymierzyła – teraz leżała idealnie. Sprzedawczyni zapakowała ją do dużej kartonowej pudełka.
*„Ojej, jakie duże. Nie mogę tego zanieść do pracy”* – zmartwiła się.
*„Weź taksówkę albo zostaw u nas do wieczora.”*
Danuta zostawiła pudełko i wróciła do biura. Próbowała dodzwonić się do Adama, ale nie odbierał. Był programistą, często pracował w domu, ale nigdy nie wyłączał telefonu.
Niepewna, co myśleć, Danuta wcześniej wyszła z pracy i pojechała do niego. Drzwi otworzyła jednak Joanna, ubrana w jego koszulę. Na jej szyi połyskiwał znajomy wisior.
*„Co ty tu robisz?! Gdzie Adam?”* – Danuta zdrętwiała.
*„Zmęczył się, śpi”* – uśmiechnęła się przyjaciółka.
Danuta odepchnęła ją i wpadła do pokoju. Adam leżał na kanapie, przykryty kocem.
*„Adam!”* – krzyknęła. Drgnął, ale się nie obudził.
*„Widziałaś?”* – spytała Joanna.
Danuta odwróciła się do niej.
*„Jak mogłaś?!”* – Odsunęła ją i wybiegła.
Gdy matka wróciła do domu, Danuta wtuliłaKiedy po latach spotkali się przypadkiem na warszawskiej starówce, Danuta uśmiechnęła się do Adama spokojnie, bo zrozumiała, iż największym zwycięstwem nie było odzyskanie miłości, ale zachowanie własnej godności.