Każdy, kto często lata, zna ten schemat: długi czas przed odprawą, kolejki do kontroli, a potem obowiązkowy spacer przez strefę duty free. Nic w tym przypadkowego. Jak informuje Airports Council International, przychody z handlu i gastronomii stanowią dziś niemal połowę budżetu wielu portów lotniczych. Z kolei Business Research Insights wskazuje, iż wartość rynku detalicznego na lotniskach na świecie ma w ciągu kilku lat przekroczyć 50 mld dolarów (ok. 200 mld zł).
REKLAMA
Zobacz wideo Lotnisko w Katarze zachwyca. Przepych, drogie marki i... park
Czekasz dłużej, więc wydajesz więcej. Lotniska liczą każdą minutę twojego pobytu
Jak czytamy w raporcie "Airport Economics Report 2023" przygotowanym przez Airports Council International, aż 45 proc. przychodów lotnisk pochodzi z działalności poza lotniczej, czyli sklepów, restauracji i stref duty free. Jak wyjaśnia analiza Business Research Insights, długi czas oczekiwania, sugerowany przez linie lotnicze, nie zawsze jest uzasadniony względami bezpieczeństwa. Im wcześniej przyjedziemy, tym większe prawdopodobieństwo, iż kupimy kawę, przekąskę lub pamiątkę przed odlotem. Miejsca te doskonale wiedzą, iż znużony pasażer to klient skłonny do wydawania pieniędzy.
Wystarczy rozejrzeć się po terminalu, by dostrzec, iż wszystkie ścieżki prowadzą przez sklepy. Jak opisuje serwis Explore.com, rozmieszczenie butików i kawiarni to element strategii walk-through retail, w której każdy pasażer musi przejść przez strefę handlową. Jak czytamy w raporcie Business Research Insights, przestrzenie handlowe w terminalach są projektowane z wykorzystaniem wiedzy psychologicznej. Sklepy duty free i restauracje bazują na emocjach, takich jak stres, ekscytacja i nagroda po odprawie. Według Kim Hatton, autorki analizy "Engineered to Spend", choćby zapach kawy przy wejściu do obszaru ze stoiskami nie jest przypadkowy. Aromaty mają wywoływać przyjemne skojarzenia, które zatrzymują ludzi dłużej, niż planowali.
Brak miejsc do siedzenia i drogie napoje po kontroli. To nie jest przypadek
Jak podkreśla Airports Council International, zmniejszenie liczby miejsc siedzących w halach odlotów to przemyślany zabieg marketingowy. Pasażer, który nie ma gdzie usiąść, częściej wybiera restaurację lub kawiarnię. choćby krótkie oczekiwanie w wygodnym miejscu często kończy się zamówieniem drogiego napoju.
W analizie Explore.com zwraca się uwagę, iż reguła, wprowadzona po 2006 roku, doprowadziła do wzrostu sprzedaży napojów po kontroli bezpieczeństwa. Chodzi o przepis, który ogranicza przewóz płynów w bagażu podręcznym do pojemników nieprzekraczających 100 ml. Został on wprowadzony po udaremnionym zamachu terrorystycznym w Wielkiej Brytanii, gdy planowano użycie ciekłych materiałów wybuchowych. Dziś, poza funkcją bezpieczeństwa, ma też niezamierzony efekt ekonomiczny. Pasażerowie, pozbawieni możliwości wniesienia wody, kupują ją na miejscu, często płacąc kilka razy więcej niż poza lotniskiem.





