— Nie martw się, długo nie zostanę. Przeżyję tydzień, aż znajdę mieszkanie. Mam nadzieję, iż mnie nie wyrzucisz? — powiedziała siostra.
Halina postawiła na stole śniadanie i poszła obudzić wnuczkę. Osiemnastoletnia Kasia uwielbiała pospać do południa.
— Kasia, wstawaj! Spóźnisz się na uczelnię.
Kasia coś zamruczała i naciągnęła kołdrę na głowę.
— Znowu siedziałaś do późna przed komputerem? Gdybyś kładła się o rozsądnej godzinie, łatwiej by ci było wstawać. I tak cię nie zostawię w spokoju. Wstawaj. — Halina zdjęła kołdrę z wnuczki.
— No, babciu… — oburzyła się Kasia, ale w końcu wstała, przeciągnęła się i ziewnęła, unosząc ręce w górę i chwiejąc się na szczupłych nogach.
— Żywo, herbata wystygnie — pogoniła ją Halina i wyszła z pokoju.
— Jak ja mam już wszystkiego dość — mruknęła pod nosem Kasia, idąc za nią w kapciach.
— Słyszę wszystko. Kto ci tak dokucza? Czyżbym to ja? — Halina zatrzymała się nagle, a Kasia na nią wpadła. — Jeszcze raz to us— Jeszcze raz to usłyszę, to się obrażę — powiedziała Halina, odganiając łzę wspomnienia o siostrze, która w końcu okazała się lepsza, niż przez całe życie sądziła.