Dziś (16.10) obchodzimy Światowy Dzień Żywności i Walki z Głodem. Sytuacja jest paradoksalna, bo z jednej strony organizacje pozarządowe zwracają na problem głodu, z drugiej strony szacuje się, iż rocznie na świecie marnuje się około 1/3 wszystkich wyprodukowanych produktów spożywczych. A wyrzucana żywność odpowiada za 8 procent globalnej emisji CO2.
– Niedożywienie i niedojadanie jest problem powszechnym w naszym kraju, szczególnie jeżeli chodzi o seniorów i wysokowartościową żywność – mówi dyrektor lubelskiego oddziału Polskiego Czerwonego Krzyża, Maciej Budka. – Problem głodu i niedożywienia to nie jest problem tylko Trzeciego Świata i tych obrazków, które często oglądamy w telewizji. To jest problem, który często jest za naszymi drzwiami, za ścianą u naszych sąsiadów. Jest dużo osób, które może nie tylko głodują, co bardzo kiepsko się odżywiają. Mamy dużo seniorów, którzy nie dojadają. Mamy bardzo dużo ludzi, którzy odżywiają się bardzo niskojakościową żywnością. Mamy seniorów, którzy ciepły posiłek spożywają raz w tygodniu. Widzimy to jako Polski Czerwony Krzyż.
CZYTAJ: Wynalazki lubelskich naukowców docenione na międzynarodowych targach [ZDJĘCIA]
– Są ludzie głodni. Gdyby nie było głodu, to tutaj nie byłoby kolejki. Społeczeństwo jest podzielone na biednych i bogatych. Po 40 latach pracy mam emerytury ponad 800 zł. Jest głód, niedożywione dzieci. Tego się nie widzi. Nie jest lekko. Nie jest tak pięknie, jak pokazują w telewizji, iż jest praca. Nie ma tej pracy, zwłaszcza dla osób w wieku emerytalnym – mówią mieszkańcy Lublina.
– Jedną z naszych odpowiedzi jest uruchamiana dzisiaj jadłodzielnia. Takich placówek w regionie powstało trzy: w Lublinie, we Włodawie i Opolu Lubelskim. Jest to miejsce, gdzie każdy może się podzielić żywnością, której ma albo za dużo, albo za chwile mogłaby się zmarnować. To jest miejsce zarówno dla osób prywatnych, ale także dla firm, instytucji, restauratorów, sklepów, bo wszyscy wiemy jak dużo żywności w naszym kraju się marnuje i jak dużo żywności moglibyśmy jeszcze wykorzystać – stwierdza Maciej Budka.
– W dalszym ciągu marnujemy żywność, ale zaczynamy zastanawiać się nad konsekwencjami takiego działania – mówi Marzena Pieńkosz-Sapieha, prezes Fundacji Bank Żywności w Lublinie. – Bank Żywności zajmuje się tym, żeby jak najmniej żywności trafiało na śmietnik, ponieważ codziennie odbieramy z sieci handlowych jedzenie z kończącym się terminem przydatności do spożycia. Niestety widujemy żywność na śmietniku.
– Jako Polski Czerwony Krzyż, a jesteśmy jedną z wielu organizacji pomocowych, w Lublinie stale pomagamy blisko 2 tys. osób. Dotyczy to pomocy żywnościowej albo w formie artykułów czy kart przepłaconych na zakup żywności, czy też gotowych obiadów, które też bezpłatnie dostarczamy. W skali województwa to jest ponad 30 tys. osób – dodaje Maciej Budka.
Polski Czerwony Krzyż prowadzi w regionie trzy jadłodzielnie, z których mogą korzystać osoby potrzebujące: przy ul. Bursaki 17 w Lublinie, Opolu Lubelskim i we Włodawie. Do tych miejsc można przynosić żywność, aby się nie zmarnowała.
Jadłodzielnia PCK w Lublinie (przy bramie wjazdowej do Centrum Pomocy Humanitarnej) działa od poniedziałku do piątku w godz. 7:00–16:00.
PaSe / opr. AKos
Fot. Sebastian Pawlak