Nie jesteś tu mile widziany. Powstała lista najgorszych miejsc na podróż w 2026 roku

g.pl 1 tydzień temu
Zanim klikniesz "kup bilet", zastanów się dwa razy. Coraz więcej popularnych miejsc wysyła do świata jasny sygnał: mamy dość. Od lodowych pustkowi Antarktydy, przez tłoczne uliczki Montmartre, po przegrzane plaże Mombasy - 2026 rok to dobry moment, by przemyśleć swoją listę podróżniczych marzeń. Chodzi nie o rezygnację z wyjazdów, ale o to, by nie dokładać cegiełki do problemów, z którymi lokalne społeczności i przyroda już sobie nie radzą.
Coraz częściej słyszymy o tym, iż Antarktyda, parki lodowcowe, alpejskie doliny, modne dzielnice wielkich miast i wyspy borykają się z nadmiarem turystów. Czy kogoś to w ogóle obchodzi? Wydaje się, iż nie. Przyroda traci odporność, mieszkańcom rosną czynsze, a urok "autentycznych miejsc" zamienia się w dekorację pod selfie. Podróżnicy stają się turystycznymi egoistami, a lokalsi wyciągają transparenty z napisami "mamy was dość". Magazyn "Fodors" stworzył listę "Fodor’s No List 2026", dzięki której wiemy, które kierunki omijać nie po to, by czuć się bezpiecznie, ale po to, by to Matka Natura czuła się bezpiecznie.


REKLAMA


Zobacz wideo Blanka Lipińska wspomina podróże z "(Nie)Poradnika Turystycznego". Gdzie było najwięcej trudności?


Last minute bywa naprawdę ostatnią szansą. Podróże 2026 bez udziału w turystycznym wyścigu śmierci
Antarktyda, lodowce w Glacier National Park czy szwajcarski region Jungfrau przyciągają jednym hasłem - zobacz, póki jeszcze istnieje. Problem w tym, iż każdy taki wyjazd dokładnie przyspiesza to przysłowiowe "póki jeszcze". Naukowcy coraz głośniej mówią, iż Antarktyda nie powinna być miejscem na spełnianie bucket list, tylko na badania i ochronę, a niekontrolowany wzrost rejsów i prywatnych jachtów to prosta droga do katastrofy.
Podobnie jest w górach. Glacier National Park i alpejski Jungfrau biją rekordy frekwencji, kolejki linowe i drogi są zatkane, a lodowce cofają się w tempie, które jeszcze niedawno wydawało się nierealne. Paradoks polega na tym, iż ostatnia szansa, by zobaczyć lodowiec, sprawia, iż naprawdę coraz trudniej będzie zobaczyć jakikolwiek. jeżeli kochasz góry, 2026 powinien stać się rokiem odkrywania mniej znanych szlaków - nie wstawania o świcie, by stać w kolejce do najbardziej instagramowego punktu widokowego.


Paryż, Wyspy Kanaryjskie, Mombasa i Mexico City walczą z turystyką. Jest coraz gorzej
Wyspy Kanaryjskie, Mexico City, Mombasa i paryskie Montmartre to już nie tylko kierunki wakacyjnych poszukiwaczy przygód, ale przede wszystkim miejsca protestów. Mieszkańcy maszerują z hasłem "Canarias tiene un límite" ("Wyspy Kanaryjskie mają swój limit"), bo czynsze szybują, mieszkania znikają w ferworze krótkoterminowego wynajmu, a plaże nie radzą sobie ze ściekami i tłumem. Coraz częściej mówi się, iż turystyka, która miała ratować lokalną gospodarkę, po prostu wypycha ludzi z ich własnych domów.
Zobacz też: Wskazano nowe najludniejsze miasto świata. Zdetronizowało Tokio. To ponad 40 mln ludzi


Podobne emocje buzują w Mexico City, gdzie gentryfikacja i napływ zamożnych cyfrowych nomadów podnoszą ceny tak bardzo, iż średni mieszkaniec zaczyna przegrywać z gośćmi. W Mombasie z kolei tłok, śmieci i zanieczyszczone morze podkopują to, po co turyści przyjeżdżają - rajski obrazek tropikalnego wybrzeża. jeżeli do tego dodasz Montmartre, gdzie mieszkańcy czują się jak statyści we własnej dzielnicy, a mieszkania dla "lokalsów" znikają, staje się jasne, iż ich cierpliwość niedługo sięgnie zenitu.


Gdzie nie podróżować w 2026 roku? Rezygnacja też jest wyborem
Nie chodzi o to, by zamknąć się w domu i przestać podróżować. Musimy przeprogramować się przede wszystkim na podróżowanie z głową. Możemy wybrać inny region tego samego kraju, pojechać poza szczytem sezonu, zostać dłużej w jednym miejscu i wydać pieniądze w małych u małych, lokalnych przedsiębiorców zamiast w globalnych sieciach. Warto też zwracać uwagę na szczegóły: czy miasto właśnie wprowadza ograniczenia dla najmu krótkoterminowego, czy mieszkańcy organizują protesty, czy w danym regionie mówi się o kryzysie wody lub ścieków. Zamiast kolekcjonować "odhaczone" topowe punkty z egoistycznych pobudek, szukajmy wakacji, które nie unieszczęśliwią kogoś innego. Taka zmiana perspektywy sprawia, iż podróż mniej szkodzi, a często staje się choćby ciekawsza i bardziej osobista.


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.


Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału