Nie jesteś już moją córką.

newskey24.com 2 dni temu

Nie jesteś już moją córką. Kim on jest i skąd pochodzi nie wiadomo. Wstyd mi za ciebie. Wynoś się do chaty babci i żyj jak dorosła. Poczuj odpowiedzialność za swoje czyny powiedziała matka, odwracając się plecami.

Ola, słyszałaś? Przywieźli do nas ludzi z delegacji, żeby pomóc naszej wsi. Chodźmy wieczorem do klubu? uśmiechnęła się zadowolona Małgosia, rozsiadając się w fotelu.

Gosia, o czym ty mówisz? A z kim zostawię Władka? Zabiorę go ze sobą? zaśmiała się Ola.

Może poprosisz ciocię Wandę? ostrożnie zapytała Małgosia.

Ola machnęła ręką z rezygnacją.

Co ty? Ona do dziś nie może mi wybaczyć, iż urodziłam syna. Przecież ona chciała, żebym wyszła za Andrzeja, a ja pojechałam do miasta na studia. Nie dostałam się, ale wróciłam z brzuchem. Przez cały rok się na mnie gniewała, dopiero od dwóch miesięcy znów się odzywa. Idź z kimś innym. Może ci się poszczęści i znajdziesz kogoś.

Małgosia westchnęła.

Dobrze, pójdę z Anką. A jutro opowiem ci wszystko.

Ola położyła syna spać i wyszła na ganek. W oddali słychać było głośną muzykę. Otulona chustą, wyobraziła sobie, jak wszyscy tańczą i bawią się w klubie. Małgosia pewnie znów założyła tę swoją „tygrysią” sukienkę. Ola uśmiechnęła się lekko w niej wyglądała jak tygrysia gąsienica. Westchnęła z żalem i poszła spać.

Nad ranem przybiegła Małgosia. I, na złość, mama Oli też przyszła w odwiedziny. Ola przyłożyła palec do ust, ale jak tu powstrzymać Małgosię?

Szkoda, iż ciebie wczoraj nie było. Byli tam tacy chłopcy. Jeden choćby mnie odprowadzał, ma na imię Wojtek. Gadatliwy, z poczuciem humoru. A dzisiaj idę z nim na randkę! wyrzuciła z siebie jednym tchem.

Mama Oli spojrzała z dezaprobatą.

Pewnie żonaty?

Małgosia wzruszyła ramionami.

Nie wiem, nie zaglądałam do dowodu. A jeżeli nawet, to przynajmniej będzie co wspominać.

No, dziewczyny, co wy wyprawiacie? Oto Andrzej, czemu nie mąż? Moja już swoje szczęście przegapiła, ale ty, Małgosiu, jeszcze możesz mu zawrócić w głowie ciocia Wanda rozmarzyła się na tę myśl.

Ciociu Wandziu, co ty mówisz! Kto by go chciał? I jeszcze jego matka do kompletu. Broń Boże od takiego szczęścia! zawołała Małgosia.

Odwróciła się do Oli:

Był tam taki chłopak, iż oderwać wzrok nie było można. Wszystkie dziewczyny oszalały. A on stał z kolegami, a potem poszedł sam. choćby nikogo nie zaprosił do tańca.

I wtedy stało się coś nieprawdopodobnego. Ciocia Wanda zamyśliła się i powiedziała:

Olu, może ty też byś poszła do klubu? A ja posiedzę z Władkiem. Może kogoś spotkasz? Poważnego i odpowiedzialnego. Władek potrzebuje ojca. Tylko nie wybieraj żonatych. Oni czują, kiedy kobieta jest samotna. Rozumiesz?

Ola, nie wierząc swojemu szczęściu, skinęła głową. Nie wytrzymała i ucałowała matkę. Ta burknęła:

Idź już, lizusie.

Ola stała w swojej najlepszej sukience z koleżankami, wesoło rozmawiając. Jakże tęskniła za beztroską.

Patrzcie. To on. Znowu przyszedł szeptały dziewczyny.

Ola spojrzała w jego stronę i nogi zaczęły się pod nią trząść. gwałtownie odwróciła wzrok i szepnęła do Małgosi:

Chyba pójdę do domu. Władek pewnie płacze beze mnie.

Ola, co ty? Pierwszy raz od miesięcy wyszłaś z domu, a już uciekasz? choćby nie zatańczyłaś!

Ale Ola zdecydowanie powiedziała:

Idę. A tam idzie twój Wojtek. Nie będziesz się nudzić beze mnie i skierowała się do wyjścia.

Przy drzwiach ktoś niespodziewanie złapał ją za rękę:

Zatańczysz, dziewczyno?

Ola, nie patrząc, próbowała wyrwać dłoń:

Nie tańczę.

Ale mężczyzna był uparty.

Proszę, jeden taniec.

W końcu odwróciła się i serce zamarło jej w piersi. To był ON. Ten sam mężczyzna, którego przypadkowe spotkanie zmieniło jej życie na zawsze. I najwyraźniej jej nie poznał. Ulżyło jej nieco, uśmiechnęła się:

No dobrze. Tylko raz, bo się śpieszę.

Zakręcił ją w tańcu.

Rozumiem, pewnie mąż się niepokoi?

Ola odpowiedziała sucho:

Nie jestem zamężna.

Mrugnął, tak znajomo, iż zabrakło jej tchu.

Więc mam szansę? zapytał z przebiegłym uśmiechem.

Ola odsunęła się.

choćby nie marz i wybiegła z klubu.

Płakała całą drogę do domu. Zapamiętała go na całe życie, można powiedzieć, iż zakochała się od pierwszego wejrzenia, a on choćby jej nie poznał.

Poznali się w pociągu. Wracała smutna po oblanych egzaminach, a on jechał w odwiedziny do rodziców. Widząc jej smutek, próbował ją rozweselić.

Nazywam się Marek. Mama woła na mnie Mareczek, siostrzeniec mówi Mały. Wybierz, co ci pasuje.

Ola uśmiechnęła się.

Mały brzmi zabawnie.

Wyciągnął rękę:

No to prawie się poznaliśmy. A ty jak się nazywasz, piękna istoto?

Ola.

Marek poważnie skinął głową:

Tak myślałem. Królewskie imię.

Tak, słowo po słowie, opowiedziała, iż nie zdała egzaminów. I iż mama będzie jej to wypominać przez lata.

Przygotuj się w zimie i spróbuj jeszcze raz poradził.

Ola rozpromieniła się:

Masz rację! choćby o tym nie pomyślałam. Dzięki.

Zamyślił się, patrząc na nią:

Nie ma za co. A mówił ci ktoś, iż jesteś bardzo piękna?

Ola się zaczerwieniła.

Zwykła jestem, nie przesadzaj. Ale i za to dzięki.

Marek przysunął się bliżej.

Ale to prawda i niespodziewanie pocałował ją. W głowie jej się zakręciło. To, co było później, było i wstydliwe, i słodkie. Marek wysiadł wcześniej.

Na pewno cię znajdę.

Dopiero później Ola z przykrości

Idź do oryginalnego materiału