Jedyna walka, jaką próbuję toczyć, to z sobą o siebie.
Temu wszystko jest podporządkowane.
Dziś miałam w głowie post długi do końca świata,
zbuntowany przeciwko wszelkim stereotypom,
także tym nowym, które się rodzą w kontrze do starych
i są jeszcze bardziej agresywne.
Wszystko dziś staje na ostrzu noża.
Nie ma przebacz.
Nie ma miętkiej gry.
Przeżyć mają i pewnie przeżyją tylko twardzi i silni.
Chyba zatem powinnam jeszcze szybciej z tego życia nauczyć się korzystać,
zanim mnie ono wypisze z siebie.
Wiem, iż usłyszę, iż słusznie ta naturalna selekcja i iż tak było przecież zawsze.
I co z tego.
Jednak post jest krótki, bo tak boli mnie głowa, iż brak mi najprostszych słów,
a co dopiero sformułowań.