„Nie jestem twoją opiekunką! Jak mąż próbował zrzucić opiekę nad swoją matką na mnie”

newsempire24.com 1 dzień temu

Tego marcowego poranka Lena drżała od samego rana. Nie z zimna – ze złości. Stała przed lustrem, ubierała syna i starała się powstrzymać irytację. Dzisiaj był Dzień Kobiet. Święto, które mogłoby minąć spokojnie, ale znowu musiała jechać do teściowej. A to oznaczało sztuczny uśmiech, złośliwe uwagi, pretensje i wieczne poczucie winy, które ta potrafiła wywołać z prawdziwą maestrią.

— Lena, znowu masz kwaśną minę? — burknął Krzysztof, zakładając kurtkę. — Tylko nie mów, iż nie chcesz jechać.

— Naprawdę nie domyślasz się dlaczego? — syknęła przez zęby. — Znów będzie się czepiać, wytykać mi błędy, mówić, jak źle wychowuję Jakuba, a choćby nie spyta, jak się czuję. Choć raz mogłaby zauważyć, iż haruję od rana do nocy, a cały dom spoczywa na moich barkach.

— Przecież nie wychodzisz z domu — prychnął.

— Myślisz, iż praca zdalna to leżenie na kanapie? Albo iż prąd, jedzenie i ubrania same spadają z nieba?

Krzysztof się obraził. Nie lubił, gdy Lena przypominała mu o pieniądzach. Choć to ona miała rację – jej freelancerskie zarobki jako graficzki były trzy razy wyższe niż jego pensja ochroniarza w magazynie.

— Może pojedziesz sam? — spróbowała jeszcze raz.

— Dziś jest święto, Lena. Dzień Kobiet. Nie możesz tak po prostu zignorować mojej matki.

Dwie godziny później siedzieli już w jednopokojowym mieszkaniu Bożeny Stanisławy na warszawskiej Woli. W kącie, na rozkładanym fotelu, przeglądała magazyn Kasia – dwudziestoletnia siostrzenica Krzysztofa, sierota, którą teściowa przygarnęła pięć lat temu po śmierci rodziców. Lena i Kasia nigdy nie znalazły wspólnego języka. I Lena nie mogła nie zauważyć, iż teściowa wyraźnie faworyzuje dziewczynę, a nie własnego wnuka.

— Naradziłam się z rodziną — oznajmiła Bożena Stanisława przy świątecznym stole. — Mieszkanie przepiszę na Kasię. Wy macie już swoje, a ona dopiero zaczyna życie.

Po kilku dniach formalności zostały załatwione. Pod warunkiem jednak, iż Kasia wprowadzi się dopiero po śmierci babci. Los jednak, jak to często bywa, postanowił inaczej – trzy tygodnie później Bożena Stanisława dostała ciężkiego udaru. Kobieta przeżyła, ale nie potrafiła już funkcjonować bez pomocy innych.

— Musimy się przeprowadzić do mamy — oświadczył stanowczo Krzysztof. — Sama sobie nie poradzi.

Lena przełknęła gorzki komentarz. Rzeczywiście się przeprowadzili. Tylko opieka nad teściową – karmienie, mycie, sprzątanie, zmiana pościeli – spadła wyłącznie na nią. Krzysztof wychodził do pracy, Kasia – na studia i do chłopaka. A Lena pracowała, dźwigała cały dom na swoich barkach, a teraz została jeszcze pielęgniarką.

— Krzysztof, może Kasia pomoże? W końcu mieszkanie jest teraz jej — nie wytrzymała pewnego wieczoru.

— Jest studentką, ma swoje życie. Nie będzie tu przecież przyprowadzała faceta. Poza tym – ty przecież siedzisz w domu.

— W domu. Pracuję. I wszystko ciągnę sama.

— Już ci się nudzi, co? — zaśmiał się ironicznie. — Moja matka – i ty masz się nią zajmować. Ale przecież jej nie zostawisz?

— To twoja matka. Dla mnie to teściowa. Nie jestem zobowiązana. Ty też byś nie opiekował się moją mamą. Więc wynajmij pielęgniarkę.

— A ty jej zapłacisz?

— Z jej emerytury. Albo z twojej wypłaty.

— To po co mi w ogóle jesteś? — rzucił zimno. — Idź, sprawdź, jak tam jest.

I tej nocy Lena leżała, wpatrzona w sufit. Myśli krążyły obrażone po głowie. On po prostu ją wykorzystywał. Jako kobietę, pracownicę i opiekunkę. Kasia – spadkobierczyni – choćby się nie pojawiała. A ona łamała się każdego dnia.

Rano, gdy Krzysztof wyszedł do pracy, Lena spakowała rzeczy. Wzięła syna za rękę i wróciła do ich własnego mieszkania. Wyłączyła telefon. WysłKrzysztof próbował jeszcze walczyć o powrót żony, ale Lena już wiedziała, iż jej decyzja była najlepszą rzeczą, jaką mogła dla siebie zrobić.

Idź do oryginalnego materiału