Nie człowiek, ale zimny głaz

twojacena.pl 5 dni temu

Była to historia, którą pamiętam jak przez mgłę, choć minęło już tyle lat. W małej wiosce pod Poznaniem żyła rodzina Kowalskich. Ich starsza córka, Kasia, miała piętnaście lat, gdy z ust rodziców usłyszała wieść, iż niedługo będzie miała siostrzyczkę lub braciszka. Dziewczyna tupała nogami i krzyczała:

Mamo, po co nam kolejne dziecko? Starzy jesteście, a teraz wam się zachciało? Mnie wam mało? Wściekała się, czując, iż straci pozycję jedynaczki, a rodzice przestaną spełniać jej kaprysy.

Dotąd ojciec i matka zgadzali się na wszystko, a tu nagle mówili o łóżeczku, wózku, wanience. Jakie wózki, kiedy Kasia potrzebowała nowych butów! Urodziła się nieco niezgrabna, z szerokimi rysami twarzy, ale wierzyła, iż ładne ubrania ją uratują. Stroiła się, by ukryć niedoskonałości, i ciągnęła rodziców za portfel. A teraz ta siostra miała jej życie zrujnować.

Urodziła się Małgosia maleńka, z niebieskimi oczkami i jasnymi, kręconymi włoskami. Kasia patrzyła na nią bez zachwytu. Gdy siostra zaczęła chodzić i ciągnęła się do niej, starsza odganiała ją:

Mamo, zabierz swoją Małgosię, przeszkadza mi!

Czas mijał. Małgosia wyrosła na piękną dziewczynę, a Kasia pozostała zwykłą wiejską panną. Po szkole pracowała na poczcie, roznosząc listy. Żaden chłopak się nie oświadczył.

Tymczasem Małgosia, mając dziewiętnaście lat, zakochała się w Jacku, który przyjechał do wsi na praktyki. Gdy zniknął, okazało się, iż zostawił po sobie pamiątkę.

Urodzisz powiedziała matka. Jakoś to będzie. Pomożemy.

Małgosia urodziła synka, Tomka. Ale od starszej siostry usłyszała gorzkie słowa:

Zawsze byłaś naiwna. Miłość! Głupiaś uwierzyła, a teraz masz bękarta. Ja jestem mądrzejsza, nie dałam się złapać. A ty? W głowie same mydlane bańki.

Kasia nie żałowała nikogo. Codziennie szydziła z siostry, byle rodzice nie słyszeli. Pewnego razu rzuciła:

Po co ci ten Tomek? Lepiej byłoby go zostawić w szpitalu.

Małgosia płakała, marząc o ucieczce. Ale dokąd? Bez grosza, bez męża.

W końcu Kasia oznajmiła, iż wyjeżdża do Wrocławia.

Mam was dość! Będę żyć po swojemu.

Znalazła pracę na budowie, dźwigając wiadra z zaprawą. Stała się chciwa, chodziła na dorywcze roboty. Gdy pytano o rodzinę, odpowiadała:

Skrzywdzili mnie. Niech gryzą łokcie.

Kasia, masz serce jak kawał suchego chleba mówili znajomi.

Mijały lata. Kasia wciąż szukała bogatego męża, ale mężczyźni gwałtownie się od niej odsuwali. Pewien chłopak, Marek, powiedział jej wprost:

Nie wiesz, co to miłość. Gdy zrozumiesz, wtedy pogadamy.

Co ty, Kamasutrę mam dla ciebie studiować? warknęła.

Innym razem, gdy poznała Karola, postanowiła działać inaczej. Narzekała na los:

Rodzice wszystko oddają Małgosi i Tomkowi. A ja? Jakbym nie była córką.

Karol się zamyślił:

A dom? Przecież przepiszą go na młodszą.

Kasia wróciła do wsi, udając, iż nic się nie stało.

Co z domem? spytała od razu.

Ojciec wziął ją na stronę:

Za wcześnie przyszłaś na nasz pogrzeb.

Małgosia i Tomek byli dla niego ważniejsi.

Kasia zaczęła częściej odwiedzać, przynosząc Tomkowi zabawki. W końcu namówiła siostrę, by zamieszkała z nią we Wrocławiu. Dostała mieszkanie dzięki pracy na budowie.

Na początku Kasia rządziła jak tyran. Wyrzucała Małgosi, iż Tomek to brzydactwo, choć chłopak uczył się świetnie. Ale przed sąsiadami grała dobrą siostrę.

Pewnego dnia Małgosia poszła do przychodni. Lekarz, Olek, od razu się w niej zakochał.

Wyjdź za mnie oświadczył.

Wkrótce wyprowadzili się od Kasi.

Minęło dziesięć lat. Małgosia i Olek mieli już córeczkę i mieszkanie w nowym domu. Kasia, po wylewie, leżała bezwładna. Wtedy Małgosia zabrała ją do siebie.

Moglibyście mnie oddać do domu starców szepnęła pewnego dnia Kasia, patrząc w lustro na swoją zniekształconą twarz.

Płakała po nocach. Może w końcu jej zakalcowe serce zaczęło topnieć.

Teraz żyje z siostrą, chodząc o lasce. Czasem jadą razem na groby rodziców. Kasia żałuje. Ale jak mówią lepiej późno niż wcale.

Idź do oryginalnego materiału