Nie chcę choćby przez to przechodzić i się żenić! Nie ufam kobietom! A ty nie waż przez głupotę rozbijać rodziny, słyszysz?

polregion.pl 1 dzień temu

**Dziennik**

Skończyłem swoją jajecznicę i dopijałem kawę, gdy żona, zaczerwieniona i wyraźnie zmieszana, zapytała:

Masz inną kobietę?

Skąd ci to

Nie schodź do kłamstw, Wojtku. Chcę usłyszeć prawdę z twoich ust.

Sam poczułem, jak czerwienię się po uszy to u mnie rzadkość, ale zawsze wtedy, gdy nie mogę powiedzieć prawdy, a kłamać nie chcę.

Nie musisz nic mówić. Już rozumiem.

Jak oparzony wybiegłem na ulicę. Cały dzień nerwowy, wściekły na siebie sytuacja wytrąciła mnie z równowagi, zmuszając do decyzji, na którą nie byłem gotowy. Nie potrafiłbym okłamywać żony znaczyła dla mnie za dużo.

Tak, miałem inną. Młodszą, piękną, olśniewającą pewnie się uśmiechniesz rozum odleciał, został tylko testosteron, który wyciekał przez każdy otwór?

Otóż nie! Nie młodsza i nie piękniejsza od żony. Koleżanka z klasy. Pierwsza, niespełniona miłość. Niedomknięty gestalt, jakby to ująć. Spotkaliśmy się przypadkiem po latach.

Wojtek, to ty? Nie do poznania. Prawdziwy warszawski elegant.

Zagapiłem się. Przede mną stała Krystyna z ironicznym uśmiechem.

Przez chwilę stałem jak głupi, czując się absurdalnie niezręcznie. Obejrzała mnie od stóp do głów moja dręczycielka (w szkole wymyślała przezwiska, które łapała cała klasa. Wojtek to jeszcze nic).

Chodź, usiądziemy w kawiarni, pogadamy, mini-zjazd klasowy. Za chwilę wyjdzie jeszcze jedna znajoma.

Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo z sklepu (tam się spotkaliśmy) wyszła ona Śnieżka. Jasnowłosa, delikatna, krucha. Uśmiechnęła się, widząc mnie.

Wojciech Wiśniewski, to ty? spytała melodyjnym, boleśnie znajomym głosem. Ile lat?

Uśmiechnąłem się tylko, bo w gardle stanął mi klus.

Oczywiście, zaprosiłem je na kawę, świetnie się bawiliśmy, a następnego dnia, nie mogąc opanować emocji, czekałem na Śnieżkę po pracy.

Nie była zaskoczona, przyjęła to jak oczywistość. Znowu kawiarnia, tym razem we dwoje, potem trafiłem do jej mieszkania i przepadłem!

Romans trwał pół roku, a ja żyłem w dwóch światach. W jednym rodzina: dzieci, Janek i Hania, które uwielbiam, i żona, którą kocham i zawsze kochałem.

Tak, kocham, to uczucie nie zniknęło, tylko przygasło.

Drugi świat Śnieżka, eksplozja emocji, szczęście posiadania, namiętność. Gdybym mógł, przeskakiwałbym między nimi. Dlatego, gdy żona odkryła prawdę tak przedwcześnie, nie byłem gotowy.

Jedyne, co przyszło mi do głowy pod koniec dnia: potrzebuję pauzy. Prawdziwej, nie tylko dla jednej z nich. Czasu, by podjąć decyzję.

Już chciałem zadzwonić do Marii, żony, ale ona mnie uprzedziła.

Wojtku, pojadę z dziećmi do rodziców na jakiś czas. Muszę pomyśleć powiedziała. Tylko proszę, bądź w kontakcie z Jankiem i Hanią. Kochają cię, nie chcę ich smucić przed czasem.

Jeszcze bardziej zagubiony wróciłem do domu. Zakładałem, iż to ja podejmę decyzję, nie pomyślałem, iż żona też ma prawo wyboru i niekoniecznie na moją korzyść. Cóż, ma rację.

Przez kilka dni myślałem o Śnieżce (wspomnienia były świeże, intensywne) i o Marii (żonie). Wspominałem tylko dobre chwile nie chciałem stracić żadnej z nich.

Nie wiem czemu, ale pewnego dnia zapragnąłem zadzwonić do szkolnego kumpla Grześka. Przyjaźniliśmy się od podstawówki, razem służyliśmy w wojsku. Kiedyś obaj kochaliśmy się w Śnieżce bez wzajemności. Może dlatego zadzwoniłem.

Umówiliśmy się. Zaprosiłem go do siebie na zewnątrz lało, nie chciało się iść do knajpy. Grześ był singlem, mieszkał z rodzicami, ja tymczasowo wolny, więc mógł u mnie zostać.

Po pracy wpadłem do sklepu, kupiłem pierogi, kiełbasę i flaszkę (czego więcej trzeba facetom?) i wróciłem, czekając na niego.

Mieszkanie masz świetne! Przytulne! Cieszę się za ciebie, stary! Kiedy ja doczekam się swojego gniazdka? Żona nie ma przypadkiem koleżanki? zaśmiał się Grześ, ściskając mi dłoń i rozglądając się.

Przeszliśmy do kuchni. Wszystko już przygotowałem, zostało tylko ugotować pierogi.

A gdzie żona? zdziwił się. Chciałem jej podziękować, a ty sam? Czemu nie powiedziałeś? A ja tort i czekoladę kupiłem

Spokojnie, zjemy. Są u rodziców na trochę. No to, pierwszy łyk!

Wypiliśmy pierwszy. Potem jeszcze kilka. Dopiero wtedy opowiedziałem Grzesiowi o Śnieżce, o naszym burzliwym romansie i moim dylemacie. Grześ długo milczał, co było u niego rzadkością.

Czemu milczysz? Ty też ją kochałeś. Albo i teraz?

Nie, co ty! Teraz? Na pewno nie zaśmiał się nienaturalnie. Słuchaj, powiem ci prawdę: nie warto. Wiem, co mówię.

Co niby wiesz? wściekłem się. W szkole nas ignorowała, potem też. jeżeli to jakieś plotki, to nie chcę ich słuchać!

Mieszkałem z nią pół roku, Wojtek. zmęczonym głosem rzucił Grześ. Była już po rozwodzie. A wiesz, kim był jej mąż? Krzysiek Pawlak, pamiętasz go?

Pawlak? Nie wiedziałem. Mówiła, iż rozwiedziona, ale o mężu nie wspominała. Tak, kręciła się koło niego, pamiętam. Chciałem mu choćby kiedyś przywalić.

To opowiedzieć ci o mnie i Pawlaku? Czy nie trzeba?

Nie, stary, zacząłeś, kończ otrzeźwiałem nagle. Czułem, iż to, co usłyszę, nie spodoba mi się.

W przeciwieństwie do ciebie, nie tylko się na nią gapiłem, ale i listy pisałem, tornos nosiłem, gdy się zlitowała, a raz choćby przycisnąłem w bramie bez efektu.

Pawlak jej się podobał, ja nie miałem szans. Ale Pawlak podobał się wszystkim dziewczynom, nie tak jak my. Więc Śnieżka też o niego walczyła, tak jak my o nią.

Wyszła za niego idealna para, można rzec. Dwie gwiazdy lokalnego formatu! Żyli niby dobrze, ale Śnie

Idź do oryginalnego materiału