NIC NIE WRACAMY

newsempire24.com 1 dzień temu

NIETKÓRYCH POWROTÓW

Mówi się, iż kiedyś w Warszawie stała się jedną z najważniejszych postaci w świecie biżuterii. Bogna, córka przedsiębiorczego ojca, odziedziczyła po nim nie tylko sklep, ale i niezwykłą zdolność do interesów. W czterdziestym roku życia była stałą bywalczynią bankietów, pojawiała się na okładkach modowych magazynów i otaczała się warszawską elitą aktorami, śpiewaczkami, prawnikami.

Wychowywała syna Marka, a więc jej życie wydawało się poukładane. Jedynym brakującym elementem była miłość. Bogna, choć otoczona blaskiem, czuła się w pięciopokojowym mieszkaniu samotna tak, jakby świat wokół niej przygasł.

Jako mała dziewczynka, Bogna mieszkała z babcią Jadwigą w małym mieście na Podkarpaciu. Gdy nie miała jeszcze siedmiu lat, rodzice zostali powołani do Warszawy na kontrakt. Dziecko powierzono starszej pani, której serce rozpalająło się na widok wnuczki.

Gdy Bogna dorosła, zakochała się w koledze z klasy, Bartoszu. On odwzajemnił uczucia, a oboje mieli po szesnaście lat. Jadwiga, matka pięciorga dzieci, machała ręką i mawiała: Kto w szesnastej nie marzył? Młodość płynie jak woda w strumieniu. Nie przywiązywała wagi do ich zauroczenia, ale para z czasem zanurzyła się tak głęboko w miłość, iż nic już nie zwracało ich uwagi. Po ukończeniu szkoły wstąpili na studia. Bogna, w pierwszym semestrze, powiedziała Bartoszowi: Przygotuj się na ojcostwo.

Bartosz roześmiał się: Zawsze gotowy! Nie minął jednak miesiąc, a Bogna wyciągnęła dokumenty z uczelni i wyjechała do rodziców w stolicy. Bartosz, zdezorientowany, udał się do Jadwigi.

Co zamierzasz, kochanie? Jak karmić dziecko? Książkami? upominała babcia, wyjaśniając, iż miłość to nie zabawka, a dziecko wymaga wszystkiego.

Bartosz napisał list, a Bogna odpowiedziała krótkim Przyjedź. Nie zastanawiając się długo, ruszył ku Warszawie. Drzwi otworzyła mu matka Bogny, Anna Iwanowa.

Dzień dobry, przyszedłem zobaczyć Bognę rzekł nieśmiało.

Anna Iwanowa uprzejmie wpuściła go do kuchni, a on poczuł, iż nie zasłużył na zaproszenie do salonu. Nieobecność Bogny była wyraźna.

Posłuchaj, szwagierku zaczęła, nie kończąc zdania zostaw nas w spokoju. Zapomnij o Bognie.

Czy mogę poczekać na nią? zapytał.

Nie, jest w sanatorium i wróci za dwa tygodnie. Zrobiliście wszystko, co mogliście; teraz sami sobie radzimy zakończyła z stanowczością.

Bartosz stał przed nią, jak wbity gwóźdź. Po krótkiej chwili odszedł, usiadł na ławce przy wejściu i pojechał na dworzec. Imię Bogna pozostało w jego sercu niczym gwiazda po łacinie oznacza gwiezdna. Wydawała się być latarnią, do której Bartosz nieustannie dążył.

Po powrocie do domu wpadł w wir nauki, nie wiedząc, co zrobić. Czy powinien walczyć o Bognę? Czy zostawić to za sobą i iść dalej? Pierwsza miłość nie odchodzi łatwo.

Kiedy Bogna urodziła Marka, Bartosz przyjechał do Warszawy, by jeszcze raz porozmawiać z Anną Iwanową. Przyniósł podarunki dla nowonarodzonego syna, ale Anna Iwanowa ostro odrzuciła gest: Nie potrzebujemy twoich prezentów. Wychowamy Marka sami. Nie możemy pozwolić naszej córce przechodzić od kisielu do kwasu. Zajmij się swoim życiem.

Bartosz odszedł z zgniecionymi skrzydłami. Jego przyjaciel podkręcił ogień: Strzeż się bogatego teścia, jak diabła rogu.

Bartosz cierpiał i kochał Bognę, ale ona nigdy nie odpowiedziała. Jak mówi przysłowie, słońca w worku nie złapiesz, a czas ucieka. Wtedy pojawiła się Milena, która szczerze pokochała Bartosza. Ich małżeństwo przyniosło córkę Julię. Przez pierwsze lata małżeństwa Bartosz przyjmował tylko miłość Mileny.

Przed ślubem wyznał przyszłej żonie, iż marzył o innej. Milena odpowiedziała pod gorycz: Twoje słowa ranią, kochanie. Spalają duszę. Ale przetrwam i postaram się odzyskać ciebie. Moja miłość wystarczy nam dwóm.

Z czasem Bartosz został burmistrzem swojego miasteczka. Bogna wciąż żyła w jego sercu. Spotykał się z nią w Warszawie, poznawał dorastającego Marka. Bogna w końcu ożeniła się; jej mąż spodobał się Annie Iwanowej, którą sama wybrała na synową.

Jednak po pięciu latach zamieszkała w Londynie, potem powróciła do Polski, szukając samotności. Gdy Markus miał czternaście lat, pojawiły się problemy nastoletnie.

Bartoszu, twój syn stał się nieposkromiony! Przyjedź, pomóż! krzyczała przez telefon Bogna.

Bartosz zostawiał wszystkie obowiązki i pędził do Warszawy ratować ukochaną. Milena, żegnając męża, siedziała przy oknie i płakała. Przez lata przyzwyczaiła się do nocnych telefonów Bogna. Gdy słyszała jego szept, wstawała z łóżka, szła do łazienki i coś szeptała do Bogny. Milena musiała przyjmować drugą rolę w życiu męża, nie wiedząc, czy jej poświęcenie jest cenione. W jej sercu nie było okna, w które mógłby ktoś zajrzeć; często burzyło się w niej.

Jednak gdy Bartosz wracał z podróży, Milena odczuwała kobiecą radość. Jej dusza rozkwitała, bo mąż był przy niej. Czuła się na piedestale szczęścia i jeszcze pilniej dążyła do bycia idealną żoną. Chciała otworzyć twierdzę złotym kluczem, odkupić miłość. Często wycierała niesprawiedliwe łzy, milczała, gdy mąż przywiózł do domu ogromnego pluszowego misia dla Marka. To jednak pocieszało Milenę Bartosz kochał ich córkę Julię.

Z pamięci babci słyszała: Żona dla męża to bandaż, mąż dla żony to pasterz.

Nadeszła wiosna, a Bartosz znów szykował się do Warszawy. Milena znała powód wyjazdu wesele Marka. Bartosz przygotował dla młodej pary wycieczkę do Grecji dla dwojga.

W trakcie weselnych euforii Bogna podeszła do Bartosza i szepnęła mu: Może zaczniemy wszystko od nowa?

Bartosz westchnął i odpowiedział, jakby odcinał: Nie, Bogno. Za późno. Chcę poślubić Milenę, najlepszą żonę, jaką mogę sobie wyobrazić.

Idź do oryginalnego materiału