Nazwał ją nędzną służącą i odszedł do innej. Jednak gdy wrócił, spotkała go niespodzianka.

newsempire24.com 9 godzin temu

Od dzieciństwa Kasia słyszała od babci i matki te same słowa: „W naszej rodzinie kobiety nie mają szczęścia w miłości”. Jej prababcia owdowiała w wieku dwudziestu dwóch lat, babcia straciła męża w wypadku w hucie, a matka została sama z niemowlęciem, gdy Kasia miała zaledwie trzy lata. Chociaż nie wierzyła w rodzinne przekleństwo, gdzieś w głębi serca zawsze czekała, iż jej miłość też skończy się bólem. Marzyła jednak o cieple, domu, mężu i dzieciach.

Swego przyszłego męża – Piotra – poznała w fabryce, gdzie pracowała na taśmie. On zatrudniony był w innym dziale, ale jadali w tej samej stołówce. Tak się poznali. Wszystko potoczyło się szybko: kilka randek, oświadczyny, ślub. Piotr wprowadził się do jej dwupokojowego mieszkania po babci. Matka już nie żyła. Na początku było spokojnie: urodził się pierwszy syn, potem drugi. Kasia krzątała się jak mogła: gotowanie, pranie, wychowanie. Mąż pracował, przynosił pieniądze, ale wracał do domu coraz rzadziej, a rozmów było coraz mniej.

Gdy Piotr zaczął zostawać po godzinach i wracał zmęczony, z obcymi perfumami na koszuli, wszystko stało się jasne. Bała się pytać – miała strach, iż zostanie sama z dwójką dzieci. Ale pewnego dnia nie wytrzymała:

— Pomyśl o dzieciach. Proszę. Błagam.

Milczał. Tylko zimne spojrzenie. Bez słów. Bez krzyku. Następnego ranka podała mu śniadanie – choćby nie tknął.

— Umiesz tylko sprzątać i gotować – rzucił z odrazą.

Tydzień później wyszedł. Po prostu spakował rzeczy i zatrzasnął drzwi.

— Nie zostawiaj nas, proszę! – płakała w przedpokoju. – Dzieci potrzebują ojca!

— Jesteś żałosną służącą – powtórzył, odchodząc. Słyszały to ich dzieci. Dwaj chłopcy siedzieli na kanapie, tuląc się, nie rozumiejąc: co zrobili źle? Dlaczego ojciec odszedł? W czym zawinili?

Kasia nie pozwoliła sobie upaść. Żyła dla nich. Pracowała jako sprzątaczka, zmywała klatki schodowe, nosiła wodę, uczyła chłopców czytać i prała manualnie, gdy zepsuła się pralka. Chłopcy pomagali – dorośli przedwcześnie. Zapomniała o sobie, o marzeniach. Ale los potrafi zaskakiwać.

Pewnego dnia w sklepie upuściła torebkę z herbatą. Podniósł ją nieznajomy mężczyzna i uśmiechnął się:

— Może pomogę zanieść zakupy?

— Nie trzeba – odparła machinalnie.

— Ale pomogę – powiedział, sięgając już po torby.

Nazywał się Marek. Zaczął przychodzić do tego samego sklepu codziennie, potem odprowadzał ją, w końcu pojawił się w jej klatce schodowej, by pomóc w sprzątaniu. Chłopcy początkowo stronili, ale okazał się cierpliwy i dobry. Na pierwszą kolację przyniósł tort i białe róże. Gdy starszy syn żartem zapytał, czy nie grał w koszykówkę, roześmiał się:

— W szkole tak. Dawno temu.

Później wyznał:

— Miałem wypadek. Mówię wolniej, poruszam się inaczej. Żona odeszła. Boję się, iż i ty zechcesz, bym zniknął.

— jeżeli dzieciom z tobą dobrze – zostań – powiedziała po prostu Kasia.

Oświadczył się. Poprosił, by porozmawiać z chłopcami.

— Może zostanę dla nich prawdziwym ojcem.

Wieczorem Kasia wszystko wytłumaczyła synom. Przytulili ją mocno.

— Nasz tata odszedł i o nas zapomniał – szepnął młodszy. – Fajnie by było mieć prawdziwego tatę. Takiego, który zostaje.

I tak Marek stał się częścią ich rodziny. Był przy nich, uczył chłopców grać w piłkę, pomagał w lekcjach, naprawiał półki, żartował, wspierał. Koledzy synów często odwiedzali ich dom. Mieszkanie znów tętniło życiem. Minęły lata. Chłopcy wyrośli na mężczyzn. Filip zakochał się i przyszedł po radę do Marka. Właśnie wtedy rozległ się dzwonek do drzwi.

Na progu stał Piotr.

— Byłem głupcem. Przyjmijcie mnie z powrotem. Naprawimy to…

— Wynoś się – warknął Filip.

— Jak ty rozmawiasz z ojcem?! – wrzasnął Piotr.

— Nie waż się tak odzywać do mojego syna – stanowczo powiedział Marek.

— Ciebie nie potrzebujemy – dodał młodszy. – Mamy kogo nazywać tatą.

Zatrzasnęli drzwi. Na zawsze.

Kasia patrzyła na trzech mężczyzn – swoich obrońców, swoją rodzinę, którą wywalczyła, zbudowała od zera. Była szczęśliwa. Wreszcie.

Idź do oryginalnego materiału