NAVITEL NS150 – niedroga, świetnie wyposażona, choć kompaktowa stacja ładująca [recenzja]

dailyweb.pl 1 rok temu
Zdjęcie: NAVITEL NS150


Stacja ładująca NAVITEL NS150 trafiła do mnie do testów niemal miesiąc temu, o czym mogliście przeczytać w pierwszych wrażeniach z użytkowania. Dziś, przyszła pora na recenzję, w której tłumaczę, dla kogo tak adekwatnie stworzono tę kategorię sprzętową.

Ponownie zacznę od ceny, która wynosi 699 zł i która może wydawać się wysoka. Racja – wydaje się. Weźmy pod uwagę pojemne powerbanki, choćby nie stacje ładujące, których ceny kształtują się podobnie. Korzystam z takiego, który oferuje ponad 26 tys. mAh i został w ten sam sposób wyceniony. Tutaj otrzymujemy dwukrotność nominału ogniw, ale to tylko przedsmak do realnych możliwości sprzętu.

Powerbanki – w większości przypadków – nie potrafią też rzeczy, z którymi radzi sobie NAVITEL NS150. Mowa o awaryjnym uruchamianiu auta w przypadku wyczerpania akumulatorów, zasilaniu lodówki turystycznych czy symulowaniu pracy gniazda zapalniczki samochodowej 150 W. Tak, możemy tu korzystać z typowej przetwornicy samochodowej. Nie przekonało Was do jeszcze? Idźmy dalej.

NAVITEL NS150 – konstrukcja zestaw sprzedażowy

W zestawie, który do nas trafia, znajdziemy samo urządzenie, które waży 1420 g. Zapewniam, iż waga nie jest problemowa w przypadku drobnego transportu, na co wpływ ma oczywiście skórzany pasek zainstalowany w stacji ładującej. Ot, miły dodatek, który okazuje się realnie użyteczny. Co jeszcze znajdziemy w pudełku? Producent umieścił tutaj przewód ładujący USB-C do USB-A, a także kabel USB-C do USB-C. To standard, ale jak się prawdopodobnie domyślacie, w zestawie mamy coś jeszcze. Tak, a konkretnie – inwerter 12 V- 220 V / 150 W, który wykorzystamy w aucie dzięki wyjściu AC. To otwiera możliwości i co ważne, pozwoli doładować sprzęt w dowolnym aucie. Nie zawsze mamy bowiem możliwość skorzystania z gniazdka w hotelu lub innym miejscu. Ostatnim, ale szalenie ważnym dla mobilnych osób dodatkiem jest przewód do uruchamiania pojazdu. Sytuacja, w której akumulator zwyczajnie „padł” przydarzyła mi się kilkukrotnie. Za pierwszym razem musiałem prosić znajomego o pomoc, dzięki czemu uruchomiłem auto przy użyciu kabli rozruchowych. Za drugim razem, musiałem zrobić wycieczkę do sklepu. Teraz, mając przy sobie NAVITEL NS150 mogłem spać spokojnie. Mało tego, postanowiłem sprawdzić, jak faktycznie poradzi sobie sprzęt podczas realizacji takiego zadania. Wyszukanie rozładowanego auta wśród znajomych trochę trwało, ale udało się, a stacja podołała wyzwaniu. Sam sprzęt wygląda bardzo solidnie. W większości mamy do czynienia ze srebrną obudową z tworzywa, które wygląda jak metal. Na dolnej części frontu znajdziemy niewielkie logo producenta, natomiast wszystkie złącza umieszczono w lekko zaoblonym, prostokątnym module. Istotne jest to, iż twórcy zaprojektowali wspomniany element w iście genialny sposób. Wszystko jest bowiem bardzo dobrze oznaczone, a gniazdo 12 V jest zabezpieczone zaślepką. Znalazło się też miejsce na przycisk zasilania, pod którym mamy niewielki ekranik wyświetlający stan naładowania akumulatora. Docenić trzeba też wygodną skórzaną rączkę, która ułatwia transport. Wiem, iż wspominam ją kolejny raz, ale poważnie doceniam dbałość o takie szczegóły. To tyle w temacie konstrukcji, rzućmy okiem na technikalia, bo to one są tu kluczowe.

Złącza, specyfikacja i najważniejsze cechy

Jak widzicie powyżej, producent przygotował dla nas całkiem solidną specyfikację w zakresie dostępnych złączy. Mamy więc dwa wejścia USB-A, które pozwolą ładować sprzęt z maksymalną mocą 18 W. Rozpoznamy je dzięki jaskrawemu, pomarańczowemu kolorowi. jeżeli zależy nam na ładowaniu mocą 60 W, musimy skorzystać z wejścia USB-C, które służy również jako wyjście. Gniazdo pozwala więc również uzupełniać energię w stacji ładującej. Cieszy też obecność 12 V gniazda zapalniczki samochodowej, obok którego umieszczono wyjście EC5. Bateria, a konkretnie akumulator umieszczony w NAVITEL NS150 to cylindryczne ogniwo litowo-jonowe. Maksymalna moc wyjściowa sprzętu to aż 50 W. Wszystko to zamknięto w obudowie o wymiarach 157 x 125,2 x 75,6 mm i powiem Wam, iż jak na te możliwości, muszę nazwać stację ładującą kompaktową. Warto zdawać sobie sprawę z temperatury pracy, która waha się w ramach od 0 do 45 stopni Celsjusza. Nie ryzykowałbym więc wykorzystywania NAVITEL NS150 na mrozie, choć z drugiej strony, nie wykluczam sprawdzania takiego scenariusza podczas nadchodzącej zimy. Dobrze, ale do czego tak naprawdę możemy wykorzystać NAVITEL NS150? Choć możliwości wydają się nieograniczone, ja podpiszę się tylko pod sytuacjami, które sprawdziłem własnoręcznie. Tym samym, wiem już, iż stacja sprawdzi się podczas odpalania auta, ładowania telefonów, ładowania notebooków, ładowania dronów, zasalania lodówki turystycznej oraz zasalania sprzętów AGD. Cieszy mnie to, iż sama obudowa w zasadzie w ogóle się nie nagrzewała. Wyjątek stanowiło ładowanie dwóch telefonów na plaży przy 27 stopniach Celsjusza. Jednakże nie mogę powiedzieć, żeby było to szczególnie uciążliwe.

Czy czegoś zabrakło? Werdykt

Podczas testów zastanawiałem się nad tym, czy w temacie stacji ładującej potrzebuję czegoś więcej. jeżeli miałbym szukać braków na siłę, dopatrzyłbym się „tylko” jednego gniazda USB-C i konieczności wielogodzinnego ładowania stacji. Tak naprawdę, są to jednak niuanse, które nie rzutują na pozytywną ocenę urządzenia. Podsumowując, za kwotę 699 zł otrzymujemy stację ładującą o pojemności 60000 mAh, która uruchomi auto, ale zasili także sprzęt AGD. Wygodna, kompaktowa konstrukcja plus efektowna stylistyka… to musiało się udać.
Idź do oryginalnego materiału