Naszyjnik, który odmienił życie: jak żona przywróciła męża do życia

twojacena.pl 1 tydzień temu

**Jedna zawieszka zmieniła wszystko: jak żona przywróciła męża do życia**

— Kochanie, dziasz wieczorem wpadnę do Eweliny — powiedziała Kinga, poprawiając włosy przed lustrem. — Dawno się nie widziałyśmy.

— Jasne — skinął głową Tomasz. — Miłego wieczoru.

Kinga wyszła, a w domu zapanowała znajoma cisza. Tomasz, zadowolony z rzadkiej okazji spokojnego wieczoru, zanurzył się w grze komputerowej. Jednak niedługo przerwał mu telefon.

— Cześć, stary! — rozległ się głos Marka, dawnego przyjaciela Tomasza. — Wpadam do ciebie! Żony nie ma? Przy okazji, właśnie widziałem ją koło mojego biura…

Tomasz zastygł, trzymając słuchawkę. Mechanicznie powtórzył:

— Koło biura? Jesteś pewien? Mówiła, iż idzie do Eweliny.

— Dokładnie widziałem — potwierdził Marek. — Wychodziła z jubilera z jakąś torbą. Wsiadła do auta i odjechała. Twoją Kingę bym z nikim nie pomylił.

W piersi Tomasza osiadł ciężki kamień. Zawsze ufał Kindze bezgranicznie. Przez pięć lat małżeństwa nigdy się nie pokłócili poważnie, a ich związek był wzorem dla przyjaciół. Ale teraz…

Gdy Marek przyszedł, Tomasz wciąż łamał głowę nad jego słowami.

— No to zaczynamy! — Marek postawił na stole paczkę z piwem.

— Czekaj… Na pewno to była Kinga? — naciskał Tomasz.

— Pewnie. Była uśmiechnięta, z torbą… Prezent? Coś jej kupiłeś?

— Nie — ochrypł Tomasz.

W głowie wirowały myśli. „Czyżby miała kogoś?” — zadawał sobie pytanie. Postanowił zadzwonić do Kingi.

— Cześć, kochanie. Gdzie są duże szklanki? Marek przyszedł, a ja nie mogę znaleźć… — udawał wesołość.

— W szafce, po prawej — odparła Kinga. — Jesteśmy z Eweliną, przymierzamy jej nowe rzeczy. Wszystko w porządku.

Z telefonu dobiegł głos Eweliny, potwierdzając jej słowa.

Tomasz odetchnął z ulgą. Chyba Marek się pomylił.

Kinga wróciła późnym wieczorem. Pachniała perfumami i czymś jeszcze — ledwo wyczuwalnym zapachem czegoś nowego.

— Jak było? — spytał Tomasz.

— Świetnie — uśmiechnęła się Kinga, całując go w policzek. — Przymierzałyśmy ubrania. Wabiła mnie jeszcze do klubu, ale bez ciebie nie poszłam.

Tomaszowi zrobiło się lżej. Postanowił nie dręczyć się już pustymi podejrzeniami.

Rankiem Tomasz, jak zwykle, przygotował śniadanie. Od pół roku szukał pracy, więc starał się wynagradzać Kindze drobnymi gestami. Podał jej śniadanie do łóżka, dumny z jej uśmiechu.

Lecz Kinga, dziękując, nagle dodała:

— Może jednak poszukałbyś pracy? Ile można siedzieć mi na głowie?

Słowa bolały. Tomasz chciał odpowiedzieć, ale wtedy zauważył na jej szyi błyszczącą zawieszkę w kształcie serca, której wcześniej nie miała.

— Skąd naszyjnik? — zachrypiał.

— Prezent — odparła Kinga lekko. — Samą sobie kupiłam. Z premii.

Lecz wątpliwości już zapuściły korzenie. Mimo zapewnień Kingi, w głowie tkwiła myśl: „Ma kogoś”.

Tego dnia Tomasz wściekle przeglądał oferty pracy. Musiał znaleźć coś natychmiast.

Po kilku godzinach był już na rozmowie kwalifikacyjnej. Dwa dni później zaczął pracę w firmie produkującej okna. Pensja była przeciętna, ale stabilna.

— od dzisiaj wszystko się zmieni — obiecał sobie.

Tydzień później, wieczorem, postanowił zrobić Kindze niespodziankę — upiekł kurczaka w rękawie, nakrył do stołu.

Gdy Kinga wróciła, zdziwiła się:

— Świętujemy?

— Jutro pierwsza pensja — powiedział dumnie Tomasz. — Czas na toast.

Kinga uśmiechnęła się zakłopotana. Gdzieś w głębi ukłuło ją poczucie winy. W końcu cały plan z naszyjnikiem był jej małą sztuczką…

Następnego dnia zadzwoniła do matki:

— Mamo, udało się! Dostał pracę! A ta zawieszka… — zaśmiała się. — Wystarczyła jedna, żeby go otrzeźwić.

Patrząc na śpiącego po pracy Tomasza, Kinga zrozumiała: czasem mała prowokacja to najlepszy sposób, by przypomnieć o prawdziwych uczuciach.

Idź do oryginalnego materiału