Polak pokonał uczestników z 56 krajów, zdobywając dwa złote medale: w kategorii „długie kręcone włosy w kolorze” oraz za „modne cięcia i stylizacje”. Mistrzostwa w stolicy Francji to prawdziwa olimpiada fryzjerska, gdzie uczestnicy nie strzygą ludzi, ale manekiny z naturalnymi włosami. Jedna z konkursowych fryzur była inspirowana stylem Limahla, brytyjskiego muzyka rockowego z lat 80.
– Pierwszy raz wziąłem nożyczki do ręki w ósmej klasie, gdy razem z najlepszym przyjacielem ogoliłem się na łyso. Kiedy zmieniłem swój wizerunek, zobaczyłam, jak ważna jest odpowiednia fryzura, i postanowiłem zostać fryzjerem. Wcześniej zarzekałem się, iż nie pójdę tą drogą – mówi Aleksander, który na co dzień jest praktykantem w salonie fryzjerskim swojego taty. Również Andrzej Matracki (50 l.), mentor i nauczyciel swojego syna, został nagrodzony w Paryżu – zdobył tytuł najlepszego trenera świata we fryzjerstwie.
Aleksander uwielbia strzyc. Uważa bowiem, iż wtedy najlepiej widać zmianę, której poddaje się klient. Bo fryzjer powinien doradzić taką fryzurę, aby każdy, schodząc z fotela, czuł się szczęśliwy i spełniony. – Fryzura powinna być dopasowana do kształtu twarzy, rysów i osobowości. Dobrze zrobione włosy zmieniają człowieka i go upiększają – zapewnia młody mistrz.
Chociaż nastolatkowi w duszy gra także muzyka, to z fryzjerstwem wiąże swoją przyszłość. Nie zamierza też rezygnować z konkursów, gdzie niedługo będzie rywalizować nie tylko z juniorami, ale także seniorami.