Nic nie jest dane raz na zawsze. Zwłaszcza w miłości. A tymczasem wielu mężczyzn zachowuje się tak, jakby było „zaklepane i moje”. Już nie muszę się starać. Gdy słyszą, iż druga strona nie jest szczęśliwa, czuje się samotna i prosi o to, żeby zawalczyć o miłość, to nie bardzo wierzą. Bagatelizują problem. Na końcu, gdy ona odchodzi, on nie może zrozumieć, co adekwatnie się stało i skąd taka nagła decyzja. Pozostaje zdziwiony, z odwiecznym pytaniem – dlaczego i jak to możliwe, tępo patrząc na pustą szafę i zbyt
wielkie jak na jedną osobę łóżko. Ona ostrzegała. Prosiła. Krzyczała. Jednak on nie traktował jej słów na poważnie. No to się skończyło. I najczęściej nie ma już odwrotu.
Mężczyzna nie widzi w sobie problemu
Niestety w relacji rzadko stać nas na refleksję. I to nie tylko po stronie mężczyzn, ale kobiet też. To kwestia osobowości. I tego, jak mocno umiemy być krytyczni wobec siebie i czy umiemy przyznać się do błędów.
Niestety mnóstwo osób po doświadczeniu pierwszego związku nie widzi w sobie winy. Absolutnie nie zdaje sobie sprawy z własnej odpowiedzialności za to, co się wydarzyło. I popełniają te same błędy, nie ucząc się niczego.
Wystarczy jej dać pieniądze
Niekiedy mężczyźni mylnie widzą swoją rolę w związku. Ograniczają ją jedynie do zarabiania pieniędzy. Uważają, iż to wystarczy. Nie piją nadmiernie, nie biją to co się ta baba czepia? – mówią.
Tymczasem ona czuje się jak w pułapce. Jest samotna. Niby są razem, a jednak osobno. Tego nie da się znieść.
Nic dziwnego, iż wiele kobiet zamiast żyć ciągle iluzją, namiastką i tęsknić za czymś, co powinny otrzymać w pakiecie w małżeństwie, podejmuje decyzję, żeby naprawdę być samą. Taka namiastka, jaką daje jej pozorne małżeństwo jest gorsza od życia w najczarniejszym kłamstwie.
Kobieta odchodzi każdego dnia po kawałku
Mylne jest również pojęcie dotyczące tego, jak ze związku rezygnuje kobieta. Wbrew pozorom ona nie podejmuje decyzji o odejściu z dnia na dzień. Ona wygasza swoje zaangażowanie w daną relację krok po kroku. Odchodzi po kawałku, pali mosty raz po razie. Traci okruchy nadziei. Dzieje się to długo, ale systematycznie.
Jako kobiety długo walczymy i miotamy się, aż nie widzimy już żadnej nadziei. To naprawdę długi i pełen cierpienia proces. Na końcu jego jest punkt, kiedy nie ma już czego zbierać. Pozostaje tylko pustka wskazująca na jednoznaczny i ostateczny koniec.
Żadna kobieta nie odchodzi nagle. Ona odchodzi przez lata, a miłość umiera po cichu
Iść na terapię, póki czas
Dlatego nie odpuszczajmy, póki czas. jeżeli bliska osoba prosi nas o działanie, nie bagatelizujmy problemu. Idźmy na terapię, zróbmy coś. Nie odkładajmy tego wszystkiego na ciągłe nienadchodzące potem.
Wiele osób ma problem, aby otworzyć się przed „obcą osobą”. Nie chcą przyznać się przed innymi, iż sobie nie radzą. Sądzą, iż wszystko samo przejdzie, rozejdzie się po kościach. I zamiast poważnie potraktować zagrożenie, tracą szansę swoją i drugiej osoby.
Być w małżeństwie to starać się każdego dnia
Nic nie jest dane raz na zawsze. Warto się starać dla siebie i dla drugiej osoby. Nie od święta, ale na co dzień. Myśleć o miłości swojego życia i jej szczęściu, proponować różne aktywności, być może znaleźć wspólne hobby, wyjść razem, pobawić się, pospacerować, znaleźć dawną radość. Robić sobie drobne niespodzianki, uśmiechać się, być czułą, zaangażowaną, oczekiwać tego samego od mężczyzny. Małżeństwo nie jest proste, ale gdy dbamy o siebie, to efekty naszych starań wynagradzają każdy choćby największy trud.