— Ojej, a ty kto? — zapytał niski męski głos z sypialni, gdy Weronika otworzyła drzwi swojego mieszkania.
— adekwatnie to moje pytanie — odparła. — Co pan robi w mojej sypialni?
W drzwiach stanęła blondynka w jedwabnym szlafroku z wyniosłym uśmiechem.
— Aaa, więc to ty jesteś Weronika! Miś tak dużo o tobie opowiadał — przeciągnęła. — Jestem Zosia, siostra twojego męża.
Po wyczerpującym dniu w pracy Weronika marzyła tylko o gorącej kąpieli. Zamiast tego w jej domu rozgościła się szwagierka.
— Mikołaj to mój narzeczony, a nie mąż — poprawiła Weronika. — I nie przypominam sobie, żebyśmy umawiali się na twoją wizytę.
Zza pleców blondynki wyjrzał zmieszany młodzieniec.
— Przyjechaliśmy z Krzysiem na wakacje — przerwała Zosia. — Brat powiedział, iż możemy u was zostać na tydzień.
Weronika przeszła do kuchni i zobaczyła kompletny bałagan: brudne naczynia, puste opakowania po jedzeniu.
— Ciekawe, kiedy Miś zdążył to powiedzieć? Rano nie wspomniał ani słowem o gościach.
— Boże, jaką ty jesteś poważna! — Zosia wyjęła z lodówki wino. — Miś dał mi klucze już miesiąc temu. Myślałam, iż to omówiliście, a jeżeli nie, to nic się nie stało.
— Nie, nie omawialiśmy tego. I dlaczego jesteście w naszej sypialni, a nie w pokoju gościnnym?
Zosia wzruszyła ramionami: „Pokój gościnny jest taki mały, a w waszej sypialni jest łóżko królewskie. Miś powiedział, iż przez kilka dni będziecie spać w pokoju gościnnym, macie tam rozkładaną kanapę”.
W pamięci Weroniki pojawił się nieprzyjemny wieczór z rodziną Mikołaja, gdzie jego matka i siostra otwarcie okazywały jej lekceważenie.
— Przykro mi cię rozczarować, ale to moje mieszkanie, moja sypialnia i moje łóżko — powiedziała twardo. — Mikołaj mieszka tu z mojego zaproszenia.
— Już rozumiem, plotki nie kłamią — zaśmiała się Zosia. — Mama mówiła, iż trzymasz Misia krótko.
— Słuchaj, jestem zmęczona. Możecie zostać w pokoju gościnnym na jedną noc. Naszą sypialnię musicie zwolnić.
— Poczekamy na Misia. Jestem pewna, iż wytłumaczy ci, jak nieładnie mi dyktować warunki — prychnęła Zosia.
Gdy Mikołaj wrócił, siostra natychmiast rzuciła mu się na szyję ze skargami:
— Misiu! Twoja narzeczona chce nas wyrzucić z sypialni!
— Weroniko, co się stało? — zapytał zdezorientowany.
— Dlaczego dałeś siostrze klucze do mojego mieszkania? — spytała spokojnie.
— Naszego mieszkania, Weronika. Mieszkam tu, pamiętasz?
— Pamiętam. Z mojego zaproszenia. Ale to nie daje ci prawa rozdawać kluczy bez mojej zgody.
Na balkonie Mikołaj zaczął rozmowę z wyrzutem:
— Co ci strzeliło do głowy? To przecież moja siostra. Obiecałem, iż mogą u nas zostać.
— I dlatego postanowili zająć naszą sypialnię?
— Jaka to różnica? Tam łóżko jest większe. Możemy przez kilka dni pospać w pokoju gościnnym.
— Chodzi o to, iż dałeś klucze od mojego mieszkania bez mojej wiedzy.
— Krzyś to nie obcy! To chłopak Zosi.
— Widzę go pierwszy raz w życiu! A twoją siostrę ledwo znam.
— Czyli od razu nie polubiłaś mojej rodziny?
Z mieszkania dobiegał głos Zosi, która skarżyła się matce przez telefon: „Ta przybłęda próbuje nas wyrzucić! Miś właśnie jej przemeblowuje w głowie”.
— Weroniko, bądźmy rozsądni — powiedział Mikołaj. — To tylko na tydzień. jeżeli mamy się pobrać, będziesz musiała się ze mną liczyć.
Po tych słowach wrócił do mieszkania, zostawiając Weronikę samą. Widziała, jak podszedł do siostry i coś wesoło powiedział, całkowicie ją ignorując.
Weronika wyszła z balkonu. Troje na kanapie choćby na nią nie spojrzało.
W tej chwili coś w niej pękło. Dwa lata związku, wsparcie, kompromisy — wszystko przemknęło przed oczami.
— Wynoście się z mojego mieszkania! — powiedziała cicho, ale stanowczo.
Wszyscy troje gapili się na nią w osłupieniu.
— Co?! — powtórzył Mikołaj.
— Powiedziałam — won z mojego mieszkania! Wszyscy troje.
— Misiu, uspokój swoją histeryczkę — zaśmiała się Zosia.
Ale Weronika już szła do sypialni. Chwyciła walizkę Zosi i ciągnęła ją do drzwi wejściowych, wyrzucając po drodze sukienki, kosmetyki, buty.
— Co ty wyprawiasz?! — wrzasnęła Zosia.
Weronika otworzyła drzwi i wypchnęła walizkę na klatkę schodową.
— Oszalałaś!!! — zerwał się Mikołaj. — Natychmiast przestań!
— Nie, to ty oszalałeś, jeżeli myślisz, iż możesz pozwalać swojej siostrze, by poniżała mnie w moim własnym domu. A teraz twoja kolej — powiedziała do Mikołaja.
— Weroniko, uspokójmy się — zaczął błagalnym tonem.
— Nie ma o czym rozmawiać. Wszystko zrozumiałam. Dla ciebie moje zdanie nic nie znaczy.
Weszła do sypialni i zaczęła pakować jego rzeczy. Koszule, spodnie, zegarek — wszystko wylądowało na klatce schodowej.
— Jesteś wariatką! — krzyczała Zosia, próbując zbierać swoje rzeczy.
— Nie możesz mnie tak po prostu wyrzucić — w końcu powiedział oszołomiony Mikołaj. — Mieliśmy się przecież pobrać.
— Dzięki Bogu, iż nie zdążyliśmy. Zasługuję na człowieka, nie bydlaka. A ty… możesz mieszkać z siostrą.
Zatrzasnęła drzwi przed ich nosami.
Po pół godzinie, gdy krzyki za drzwiami ucichły, Weronika zamówiła kolację z ulubionej restauracji. Otwierając drzwi kurierowi, zobaczyła, iż Mikołaj i Zosia stoją na klatce schodowej, patrząc na nią z nienawiścią. Spokojnie odebrała paczki z jedzeniem, podziękowała kurierowi i, nie raczywszy ich choćby spojrzeniem, zamknęła drzwi.
Rozstawiając na stole ulubione dania, włączyła film. BiorNastępnego ranka, gdy pierwsze promienie słońca prześwietliły zasłony, Weronika obudziła się z uczuciem, iż wreszcie może oddychać pełną piersią.