Narodziny bekasa

astronomiafinansowa.blogspot.com 4 tygodni temu

Dawno temu żył biedny człowiek, któremu urodziło się dziecko. Poszedł więc szukać dla niego chrzestnych rodziców. Na drodze spotkał mężczyznę, który go spytał:

- Dokąd idziesz?

- Wyruszyłem, aby poszukać chrzestnych rodziców dla mego dziecka – odparł biedak.

- Weź mnie za kuma – rzekł obcy.

- A kimże ty jesteś?

- Jestem Bogiem – odparł nieznajomy.

- Nie wezmę ciebie za kuma – rzekł biedak – jesteś oszustem, bowiem jednego czynisz biednym, innego bogatym. Nie jesteś sprawiedliwy.

To powiedziawszy ruszył dalej. Uszedł kawałek i znów spotyka nieznajomą postać.

- Dokąd idziesz?

- Szukam chrzestnych dla mojego dziecka.

- Weź mnie za kumę – zaproponowała zakapturzona postać.

- Kim jesteś? – zapytał biedak.

- Jestem Śmiercią.

- No, ciebie wezmę za kumę, jesteś bowiem sprawiedliwa. Nie oszczędzisz nikogo, wszystkich traktujesz jednako.

Poszła Śmierć z biedakiem do jego domu na chrzciny.

Po ceremonii, zapytała chłopa:

- Czy mam teraz coś dać chrześniakowi?

- Jak chcesz, ale zwykle chrzestni coś tam dają.

- To i ja dam – powiedziała Śmierć i w podarunku dała ławę i sakiewkę.

Zaletą ławy było, iż jak ktoś na niej usiadł, już nie wstał bez zgody właściciela. Sakiewka zaś zawsze była pełna pieniędzy. Po trzecie Śmierć nauczyła swego kuma uzdrawiania chorych ze wszelkich chorób, z jednym ostrzeżeniem:

- Kiedy wezwą cię do chorego, patrz bacznie, gdzie ja ci się ukarzę. jeżeli będę stała u wezgłowia, nie czyń niczego, wiedz, iż chory jest już mój. Możesz powiedzieć, że „nic się nie da zrobić, chory jest skazany na śmierć”.

Jeśli będę stała w nogach łóżka, wtedy zgódź się na pomoc i rób co chcesz, a chory i tak wyzdrowieje.

Wyuczony chłop niedługo stał się tak sławnym uzdrowicielem, iż wiadomość o nim dotarła przez lud do samego króla. Aliści akurat zachorowała królewna, a licznie zebrane konsylium znamienitych lekarzy nie mogło jej uleczyć. Posłał więc król po wiejskiego uzdrowiciela, obiecując wielką nagrodę.

Przybył zatem chłop do zamku, aby wyleczyć dziewczynę, patrzy, a u wezgłowia łoża stoi Śmierć. Pamiętał a jakże o przestrodze, azaliż sława już mu nieco zamieszała w głowie. Kazał zrobić pomost, który kręcił się na osi jak karuzela. Na nim postawiono łoże z królewną, a chłop zakręcił pomostem tak silnie, iż Śmierć nie mogła utrzymać równowagi i spadła. Chłop tylko na to czekał, przyskoczył szybko do królewny i ją uzdrowił.

Kiedy dostał już nagrodę od króla, podeszła do niego Śmierć i szepnęła mu do ucha:

- Oszukałeś mnie, to teraz wezmę ciebie, zamiast królewny.

Chłop zadrżał i zaczął błagać:

- Daj mi jeszcze chwilę, pozwól wrócić do domu, abym mógł poradzić to i tamto moim dzieciom.

Śmierć się zgodziła. Poszedł człowiek do domu udzielić ostatnich rad swoim spadkobiercom.

Wędrował i wędrował, smucąc się, aż zastały go ciemności. Skręcił więc do stojącego przy drodze domu i poprosił o nocleg.

- Nawet mógłbyś tu przenocować – rzekł gospodarz – ale nie mam w tej chwili innego wolnego pomieszczenia poza pomieszczeniem, w którym garbuję skóry, bo musisz wiedzieć, iż jestem garbarzem. Jednak w nocy nawiedzają to miejsce złe duchy.

Chłop był jednak tak zdrożony i przybity smutnym celem wędrówki, iż bez wahania rzekł:

- A co mi tam duchy, mam większe zmartwienie, poradzę sobie z nimi.

I ułożył się do snu w pracowni garbarza.

O północy pojawił się sam herszt diabłów i ryknął:

- Co to za człowiek śpi w moim pokoju? Wynoś się stąd!

- Czy nie ma tu dość miejsca dla nas obu? – zapytał zaspany chłop.

- Nie ma mowy, nie zmieścimy się, ja sam dostatecznie wypełniam sobą to miejsce – odpowiedział diabeł.

- No to pokaż, jak to robisz, bo ci nie wierzę – chłop na to.

Diabeł zaczął się nadymać. Zrobił się tak ogromny, że chłop ledwie zdołał się skryć między beczkami, bo inaczej zostałby rozgnieciony o ścianę.

- Czy teraz wierzysz? – spytał diabeł.

- Niezupełnie – dalej wątpił chłop – pewnie umiesz działać tylko w jedną stronę i nie potrafisz się tak zmniejszyć, aby wskoczyć do tej oto sakiewki – i chłop potrząsnął sakiewką podarowaną przez Śmierć.

- Jak to nie potrafię, skoro potrafię! – krzyknął diabeł i zaczął się gwałtownie kurczyć, aż zrobił tak malutki, iż wlazł do sakiewki, a wtedy chłop sakiewkę zasznurował i uwięził diabła. Potem powiesił sakiewkę na gwoździu, a sam położył się na dospanie do rana.

Rano, kiedy wstał, opowiedział wszystko gospodarzom domu i poprosił o garbniki do skóry. Garbował nimi sakiewkę tak długo, dopóki zamknięty w niej diabeł nie umarł. Pozbywszy się diabła pomaszerował do domu.

Kiedy przybył na miejsce i rozsądził spadek wśród najbliższych, podeszła do niego Śmierć i powiedziała:

- Szykuj się!

- Dobrze, już idę z tobą, tylko jeszcze pożegnam się z dziećmi, a ty usiądź tymczasem na ławie i chwilkę na mnie poczekaj – chłop na to.

I Śmierć usiadła, zapomniawszy ponieważ, o adekwatnościach, które sama kiedyś tej ławie nadała.

Siedziała ci ona na ławie i siedziała, a człowiek nie spieszył się wcale, tak, iż minęło trzysta lat. Człowiek żył w dostatku, korzystał ze wszelkich życiowych przyjemności, niemniej jednak trzysta lat to długo i w końcu odechciało mu się dalej żyć.

Uwolnił Śmierć z ławy, a ta powstawszy natychmiast go zabiła.

Umarty był już człowiek, więc dusza wyzwoliła się z ciała i pofrunęła do nieba. Jednak tam jej nie przyjęli, mówiąc:

- Nazwałeś Boga oszustem, a to niegrzeczne jest co najmniej. Nic tu po tobie.

No cóż. Skoro dusza nie została przyjęta do nieba, skierowała się do piekła, poszukując nowego miejsca zamieszkania.

Stanęła dusza przed bramą piekła i prosi diabłów:

- Otwórzcie wrota!

- Jeszcze czego! – wrzasnęły diabły – nie dość że morderca naszego przywódcy, to jeszcze jaki bezczelny! Wynocha!

Tak więc odtrącona dusza człowieka pozostała w zawieszeniu, pośrodku pomiędzy niebem, a piekłem.

I wtedy zrodził się z niej bekas, którego smutny krzyk rozpaczy, nazywany przez niektórych beczeniem, można czasem usłyszeć z wysokości.

Idź do oryginalnego materiału