Wreszcie Tomek i Ania mieli własne mieszkanie. Kupili je, spełniając swoje marzenie, choć ich córka miała już prawie pięć lat, a oni wciąż wynajmowali różne lokale.
— Tomku, jestem taka szczęśliwa — powiedziała Ania, budząc się pierwszego poranka w nowym mieszkaniu i przytulając się do męża. — Śpię we własnym domu, a adekwatnie w naszym. To prawdziwe szczęście! — mówiła wzruszona.
— Ja też się cieszę — odparł spokojniej Tomek, który zawsze był bardziej opanowany niż Ania.
Ta jego powściągliwość wielokrotnie ratowała ich związek, bo Ania bywała nazbyt emocjonalna, a mąż dyskretnie łagodził jej wybuchy. Na tym między innymi trwał ich związek, no i oczywiście na miłości — bo jakżeby inaczej.
— No tak, tylko iż teraz czeka nas jeszcze remont — westchnął Tomek. — Mieszkanie jest w takim stanie, że…
— Wiem, masz rację. Ale co się martwisz? Zrobimy remont i będziemy żyć szczęśliwie. Tylko iż potrzeba na to pieniędzy, a my wszystko włożyliśmy w kupno — zauważyła Ania.
— Słuchaj, może weźmiemy kredyt na remont? Skoro udało nam się kupić mieszkanie bez pożyczki, to na wykończenie też się znajdzie. Tylko iż suma pewnie nie będzie mała — rozejrzał się po sypialni.
— Znowu kredyt? Dopiero spłaciliśmy za samochód — Ania skrzywiła się. — Ale z drugiej strony, skąd wziąć pieniądze? Rodzice już pomogli przy zakupie, nie możemy ich znowu prosić. Chyba nie mamy wyjścia, Tomku. Zgadzam się.
— Bierzemy kredyt, remontujemy i wreszcie będziemy wolni. Wtedy i na wakacje pojedziemy — marzył Tomek, a żona przytaknęła.
Postanowili zaciągnąć pożyczkę. Mieszkanie od dawna nie widziało remontu. Ania zawsze powtarzała:
— jeżeli kiedykolwiek będę miała własne lokum, dokładnie będę wiedziała, jak je urządzić.
I oto spełniło się — kupili mieszkanie, ale okazało się, iż wszystko jest trudniejsze, niż sobie wyobrażała. choćby kredyt już wzięli.
Mieszkanie było przestronne i funkcjonalne, oczywiście pod warunkiem odpowiedniego urządzenia. Trzypokojowe, z dużą kuchnią — właśnie taką Ania zawsze chciała. Nie znosiła ciasnych kuchni, gdzie wszyscy się potykają.
Córka też była zachwycona — miała wreszcie własny pokój i miejsce na górę zabawek i lalek.
Pomysłów na remont Ania miała mnóstwo, ale ich realizacja groziła prawdziwą rewolucją. Zbyt wiele trzeba było przerobić. Jej wizje rozbijały się o drobiazgi: drzwi w niewygodnym miejscu, rury wystające tam, gdzie nie powinny.
— Tomku, wiesz może, ile kosztuje projektant wnętrz?
— Sporo, kochanie. Co znowu wymyśliłaś? Profesjonaliści biorą bajońskie sumy, nas na to nie stać — odparł spokojnie mąż.
Cały wieczór siedzieli na podłodze, przeglądając kolory do malowania ścian. Zdecydowali się na beż w pokojach — ciepły i przytulny. Na sobotę umówili się do sklepu „Domix” po materiały.
Ale w piątek Tomek wrócił z pracy podekscytowany.
— Aniu, pogadałem dziś z chłopakami o remoncie. Nie uwierzysz, ale Krzysiek polecił mi znajomą projektantkę. Robiła choćby mieszkanie naszemu dyrektorowi!
— Tomku, przecież sam mówiłeś, iż nas nie stać — ochłodziła jego entuzjazm Ania.
— Właśnie iż będzie nas stać! Krzysiek powiedział, iż jak powołamy się na niego, to da nam zniżkę. No i nasze mieszkanie nie jest aż tak duże. Będzie nas to kosztować jakieś dziesięć tysięcy złotych.
— Cooo?! Dziesięć tysięcy tylko za to, żeby nam powiedziała, gdzie co postawić i jaki kolor wybrać?! — oburzyła się Ania.
— Cicho bądź! Ale będziemy mieli mieszkanie z prawdziwym projektem — przekonywał Tomek. — Poza tym, jeżeli chcesz żyć ładnie, trzeba w to zainwestować. No, podrzuciłem ci pomysł, a ty się zastanów. Jak coś, zadzwonię do Krzyśka.
Pokusa była duża — mieszkać w pięknym wnętrzu. W końcu Ania się zgodziła. Projektantka, Anna, przyszła już następnego dnia.
— Hmm, mieszkanie niewielkie, nie ma tu za bardzo pola do popisu — oceniła, rozglądając się.
— Ja już mam kilka pomysłów — nieśmiało wtrąciła Ania. — Tylko nie wiem, czy da się je zrealizować. Tam chciałabym postawić szafę — wskazała miejsce.
Anna od razu zaprotestowała:
— Nie, nie radzę zagracać przestrzeni. To nie jest dobre miejsce na szafę. Zaraz coś wymyślę — zamyśliła się.
Projektantka chodziła po mieszkaniu, a Ania z Tomkiem za nią. W końcu przedstawiła swoją wizję. Nie podobał jej się laminat na podłodze, ale małżeństwo nie zamierzało go zmieniać. Co z tego, iż nie pasował projektantce, skoro Ania uwielbiała po nim chodzić.
— Laminat można zastąpić płytkami i dodać metalowe akcenty. Będzie stylowo. No dobrze, rozumiem, podłogi nie ruszamy. Teraz skupmy się na oświetleniu i kolorystyce. Tę lampę trzeba wymienić — zdecydowanie powiedziała Anna.
Ania czuła, iż traci panowanie nad sobą. Tylko dzięki Tomkowi, który ciągle ją uspokajał, nie wybuchła. Coraz bardziej jednak miała wrażenie, iż jej wymarzony dom zmienia się w obcy.
— Anna chce zrobić rewolucję w naszym mieszkaniu — szepnęła mężowi.
— Aniu, ale ona jest profesjonalistką. Wie, co robi.
Ania milczała, nie chcąc się kłócić, ale pomyślała:
— Przy remoncie najważniejsze, żeby małżeństwo nie rozpadło się. To pewne. Potrzebuję raczej rady, jak zrealizować nasze pomysły, a nie przewracać wszystko do góry nogami. Poza część rzeczy już kupiliśmy, jak ta nowa lampa, która jej się nie podoba.
Teraz oboje myśleli tylko o remoncie. A tu jeszcze córka zapytała:
— Tatusiu, a kiedy skończy się remont? Ile wtedy będę miała lat? Chcę już mieć swój piękny pokój! — Rodzice wymienili spojrzenia i roześmiali się.
— Córeczko, my też chcemy jak najszybciej — odparł Tomek, podnosząc dziewczynkę i kręcąc się z nią w kółko.
Ania spędziła cały wieczór, rozpracowując wizję mieszkania, i choćby naszkicowała kilka pomysłów. Gdy Anna przyniosła swój projekt, skrzywiła się.
— No cóż,