Najpierw się zestarzałam, teraz jeszcze się rozchorowałam! Mój mąż mówi: czas na rozwód!

twojacena.pl 1 dzień temu

— Najpierw się zestarzałaś, a teraz jeszcze zachorowałaś! Koniec, biorę rozwód! — rzucił mąż, z irytacją zatrzaskując drzwi. Nie miał pojęcia, jak bardzo się mylił…

Katarzyna siedziała przy kuchennym stole, kurczowo ściskając telefon w dłoniach. Głos po drugiej stronie przekazał jej wiadomość tak zaskakującą, iż na chwilę świat przestał istnieć. Myśli wirowały chaotycznie, ale żadna nie układała się w jasny plan działania.

Co teraz? To pytanie dudniło w jej głowie, ale odpowiedź nie przychodziła. Dzielić się swoimi troskami z kimkolwiek nie zamierzała – dawno zrozumiała, iż ludzie rzadko szczerze cieszą się cudzym szczęściem, a jeszcze rzadziej współczują w nieszczęściu. Słowa to jedno, a co kryje się w sercu, tego nikt nie zgadnie.

Kiedyś mogła zwierzyć się rodzicom. Byli jej podporą. Ale teraz ich zabrakło, a Katarzynie brakowało ich bardziej niż kiedykolwiek. Mąż? Niegdyś mu ufała, ale ostatnio coraz częściej zauważała, iż stał się chłodniejszy. Ciągle rzucał dwuznaczne uwagi o wieku, sugerując, iż jesień życia nadeszła dla niej zbyt szybko. To przytaczał artykuł o tym, iż kobiety starzeją się szybciej, to krytykował, iż zaniedbuje swój wygląd.

Ale Katarzyna nie widziała w sobie zmian. przez cały czas chodziła do fryzjera, sama robiła manicure po nieudanej wizycie w salonie, nosiła modne ubrania. Owszem, lata odcisnęły swoje piętno, ale przecież on też nie był już młody. Inne pary w ich wieku trzymały się za ręce, śmiali się, planowali przyszłość. A ona coraz częściej zostawała sama – mąż spóźniał się z pracy, a ona doskonale wiedziała, iż te „nadgodziny” miały zupełnie inne wytłumaczenie.

Nie chciała obarczać dzieci swoimi wątpliwościami. Córka niedawno wyszła za mąż i spodziewała się dziecka, a syn studiował w innym mieście. Postanowiła ich nie niepokoić. Ale jedno wiedziała na pewno – musi porozmawiać z mężem. Niech raz na zawsze powie, czy jeszcze w nim jest ten człowiek, w którym się zakochała.

Wieczorem powitała Jacka w progu z poważnym wyrazem twarzy.
— Coś się stało? — zdziwił się, widząc jej wzrok.

— Tak — Katarzyna wzięła głęboki oddech. — Dostałam niepokojącą diagnozę. Powiedz, jeżeli będę potrzebowała pomocy, będziesz przy mnie?

Jacek zaniepokoił się.
— Jaka diagnoza?

— To nieistotne — odpowiedziała. — Ważne, czy zostaniesz, jeżeli będzie mi ciężko?

Mąż westchnął, przetarł dłonią twarz i osunął się na fotel.
— Kasia, rozumiesz… Sam dałaś mi pretekst, żebym w końcu to powiedział. Od dawna chciałem, ale odkładałem. W każdym razie… odchodzę. Zestarzałaś się za wcześnie, a teraz jeszcze choroba… Wybacz, ale nie jestem gotowy się tobą opiekować. Ja mam jeszcze całe życie przed sobą, a tu… problemy. No i maKatarzyna spojrzała na Jacka spokojnie, zrozumiała już, iż największym błędem było trwanie przy kimś, kto nigdy nie zasługiwał na jej miłość.

Idź do oryginalnego materiału